~Melody~
- Melody! Dalej! Jeśli nie
pojedziemy teraz, to będziemy u wujka Louisa dopiero jutro w południe!- zawołał
Liam z auta.
- Gdzie on
jest?! Gdzie Harry?- chodziłam zdenerwowana po pokoju. Wyciągnęłam telefon i
wybrałam numer Lokersa.
- Gdzie
jesteś?- wydarłam się do słuchawki, gdy odebrał.
- Yyym.
Dokładnie to nie jestem pewien, ale jak się dowiem to dam ci znać!-
odpowiedział jeszcze nie do końca trzeźwy.
- Ja
pierdziele! Styles! Miałeś tu być z jakieś 15 minut temu!- krzyczałam do słuchawki,
nie zwracając uwagi na przestraszonych chłopaków patrzących na mnie.
- Ops!
Zapomniałem!- ten zbok coraz bardziej mnie denerwował.
- Ops? Masz
tylko tyle do powiedzenia?!- miałam już dosyć.
- My już
wyjeżdżamy. Ty masz przyjechać do domu, wytrzeźwieć i potem dołączyć do nas.
Widzę cię u wujka Lou jutro, czy tego chcesz czy nie!- wydarłam się i zakończyłam
rozmowę. Schowałam telefon i szybkim krokiem poszłam do samochodu. Wsiadłam
szubko do auta i powiedziałam wkurzona:
- No dalej!
Jedziemy!- zawołałam do chłopaków, biegnących w stronę auta.
- A co z
Harrym?- zapytał Niall.
- Dołączy do
nas jutro, a teraz jeśli nie chcecie stać w korku, zabierajcie swoje tyłki do
auta i jedziemy!- powiedziałam, wkładając słuchawki do uszu, by nie tyle
posłuchać muzyki, co odciąć się od wszystkich i ich pytań związanych z
loczkiem. Mam po prostu dosyć tego zidiociałego zboczeńca. Rozumiem, że musiało
go to zaboleć gdy zobaczył Jul przytulającą się do Joshuy, ale przecież July
nie była jego dziewczyną, bo oczywiście wstydził jej się wyznać to co do niej
czuje. Rozumiecie? Harry! Wstydził się powiedzieć coś dziewczynie! Tak, TEN
Harry. Znany na całym świecie podrywacz! Naprawdę już nic z tego nie rozumiem…
Mam ochotę go zatłuc, ale pewnie i tak jak go zobaczę to pierwsze co zrobię to
go przytulę, a dopiero potem go zatłukę. Tak to jest, gdy jedno przypadkowe
spotkanie powoduje, że teraz mam 5 braci. No cóż to po prostu przeznaczenie…
Heh, jestem ciekawa jakby wyglądało moje życie, gdybym akurat nie spotkała
wtedy Louisa. Nie poznałabym słynnego One Direction i nie zaprzyjaźniłabym się
z nimi, oraz nie byłabym z Niallem, czego teraz nie potrafię sobie wyobrazić.
Wiem, że często mam z nimi kłopoty i często zachowują się jakby mieli po 5 lat,
ale właśnie to w nich uwielbiam. Mimo tej całej sławy, koncertów itp. nadal są
normalnymi, jak na nich, chłopakami. Czasami nawet są bardziej normalni niż
ludzie, których znałam wcześniej… Spotkało mnie szczęście, ale boję się, że na
nich nie zasługuję.
~Niall~
Melody siedziała, słuchając muzyki i
wpatrując się w widoki za oknem. Musiała być naprawdę wkurzona… Szczerze to
mnie też Harry zdenerwował. Zachował się jak kompletny palant! No, ale cóż Styles
taki jest. Rozejrzałem się po busie. Zayn spał z dziwną miną, a Nat chichocząc
robiła mu zdjęcia telefonem. Lou z Van się przekomarzali, co chwilę wybuchając
śmiechem. Liam prowadził, rozmawiając o czymś z Danielle. July siedziała
odwrócona od wszystkich i patrzyła przez okno lub spała, ale nie jestem pewien,
bo nie widziałem jej twarzy. Przysunąłem się do Mel i uśmiechnąłem się do niej.
Odwzajemniła go i przytuliła się do mnie. Pocałowałem ją w czubek głowy,
zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.
‘’ ‘’ ‘’ ‘’
‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’
- Zróbmy
postóóóóój!!- usłyszałem głos Tomlinsona.
- Nie!
Przecież był jakieś 15 minut temu- powiedział spokojnie Liam.
- No, ale ja
teraz chcę postój!- Lou zawołał jak małe dziecko.
- Nie!-
Daddy coraz bardziej się denerwował.
- No, ale ja
muszę siusiu!!!- powiedział Tommo wykręcając nogi.
- Trzeba
było iść wcześniej- mruknął Zayn.
- No, ale
wtedy mi się nie chciało…- odpowiedział Loui, podskakując.
- To po co
kupiłeś sobie super-hiper-mega napój?!- zapytała Dan, patrząc na szatyna.
- Nooo, bo
mi się pić chciało, a to była taka świetna okazja i w ogóle…- Boo Bear
uśmiechnął się.
- Tak, wiemy.
Tylko 1,99 £ za 5 litrów.
Powtarzałeś to chyba z jakieś pół godziny- Mel przewróciła oczami.
- No wiem….
Był świetny!- niebieskooki wyszczerzył się.
- Widziałem,
wypiłeś go chyba w 3 minuty!- powiedział Zayn.
- Dobra… To
zrobimy ten postój? Proszę, proszę, proszę, proszę! Wystarczą jakieś krzaki,
czy coś w tym stylu- błagał Louis.
- No dobra-
powiedział Liam, skręcając.
- Masz 10
minut…- Liam odwrócił się, żeby spojrzeć na Lou, ale jego już nie było.
15 minut później
- Gdzie on
jest? Miał być w aucie 5 minut temu. Ile można sikać?- powiedział wkurzony
Liam, rozglądając się.
-
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!- usłyszałem krzyk. Nagle z krzaków wyskoczył
Loui z opuszczonymi do kolan spodniami i z przerażoną miną.
-
Uciekajcie!!! Aaaaaaaaaa!!!- darł się wskakując do auta.
- Ale co się
stało?- zapytałem zdziwiony.
- TO się
stało!- szatyn wskazał na krzaki przed sobą, skąd po chwili wyłonił się wielki
niedźwiedź!
- O w mordę!-
krzyknąłem.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!-
ryknęli wszyscy chórem.
- Liam,
jedź!!!- wydarła się z przerażeniem Jul.
- Nie musisz
mi tego 2 razy powtarzać!- Payne wrzucił bieg i wcisnął gaz do dechy.
- AAAAAAA!
ON NAS GONI!!- darł się przerażony Lou.
- Jedź
szybciej!- krzyknąłem do kierowcy, gdy zauważyłem, że nie przyśpieszamy.
- Staram
się, ale tu jest ograniczenie do 80!- odpowiedział wkurzony.
- Pieprzyć
ograniczenie! Chyba życie ci nie miłe człowieku!!!- wydarł się Tommo.
- Dan zrób
coś! Niedźwiedź za chwilę nas dogoni!!!- piszczał przerażony Zayn.
- Staram
się!- odpowiedziała i docisnęła gaz. Samochód przyśpieszył i zostawiliśmy
ogromnego niedźwiedzia z tyłu. Gdy już byliśmy w bezpiecznej odległości i
wszyscy się uspokoili, spojrzałem na Lou.
- Co ty tam do
cholery robiłeś, że niedźwiedź zaczął cię gonić?!?- zapytałem wkurzony.
-
Niedźwiedzica…- poprawił mnie.
- Co?
- To była
niedźwiedzica- powtórzył Louis, wzruszając ramionami.
- Jeden
pies… A skąd ty to w ogóle wiesz?? Znowu naoglądałeś się Animal Planet, czy
co?!?- miałem ochotę go udusić, gdyby nie Melody, która nadal kurczowo się mnie
trzymała. Chyba jeszcze nie doszła do siebie.
- Dobra,
uspokójcie się wreszcie. Lou opowiedz co się stało- poprosił Liam.
- No więc
goniła mnie NIEDŹWIEDZICA- powiedział, akcentując ostatnie słowo i patrząc na
mnie wymownie.
- Dobra, to
wiemy, ale co było wcześniej?- zapytała Jul.
- No więc, wstałem,
poszedłem do łazienki, ubrałem się, zjadłem ciastka na śniadanie…- Tomlinson
zaczął wyliczać.
- Później,
po tym jak poszedłeś się odlać w krzaki!- powiedział znudzony już Zayn.
- Zjadłeś
ciastka? MOJE ciastka?!- Melody zabijała wzrokiem szatyna.
- Chyba tak,
sorry- uśmiechnął się przepraszająco.
-
Zdecydujcie się wreszcie co mam wam opowiedzieć- Loui przewrócił oczami.
- Gadaj!!-
krzyknęliśmy wspólnie.
- Dobra, już
dobra! A więc, to było tak… Poszedłem w krzaki, bo wypiłem super-hiper-mega
napój po okazyjnej cenie 1,99 £ za 5
litrów. Po tym, gdy załatwiłem co trzeba, zauważyłem, że coś się rusza w
krzakach obok mnie, a że jestem niesamowitym i odważnym odkrywcą, sprawdziłem
to. Okazało się, że to mały niedźwiadek, który zaplątał się w jakieś plącze,
więc pomogłem mu. Misiek był tak mi wdzięczny, że chciał się za mną pobawić w
berka. Zacząłem go gonić, aż wreszcie go złapałem, co się chyba mu nie
spodobało, bo zaczął ryczeć, czy piszczeć. Nie potrafię tego do końca określić.
Chciałem go uspokoić, ale nie wiedziałem jak. Jednak po chwili sprawa sama się
rozwiązała, bo mały się uspokoił, a nawet zaczął wesoło pomrukiwać. Myślałem,
że udało mi się go rozweselić, ale okazało się, że był szczęśliwy z innego
powodu, który stał za mną. Usłyszałem sapnięcie, więc odwróciłem się. Za mną
stała wielka, ogromna niedźwiedzica. Patrzyła to na mnie to na niedźwiedziątko
w moich ramionach, więc uznałem, że to jego mama. Nie powiem, przestraszyłem
się. Odłożyłem małego delikatnie na ziemię, a potem zacząłem się wycofywać,
jednak Mamie Niedźwiedź to się nie spodobało i zaczęła mnie gonić. Resztę już
znacie- Boo Bear zakończył swoją opowieść, a nas wszystkich kompletnie zatkało.
- Co sobie myślałeś, gdy goniłeś za
małym niedźwiadkiem?!- zapytał z niedowierzaniem Zayn.
- Myślałem, że miś zaprowadzi mnie do
magicznej krainy, jak ten z reklamy Lubisiów, lub jak Kubuś z soku…- powiedział
zwieszając głowę.
- Ale to są reklamy!! Takie coś jest
kompletnie w twoim stylu- pokręciłem głową z rezygnacją.
- Dobra, co się stało, to się teraz
nie odstanie. Najważniejsze, że nikomu nic nie jest i możemy ruszać dalej w
drogę- uspokoił wszystkich Liam i powoli ruszył dalej drogą.
- Czekaj stój!- nagle zawołał Louis.
Liam nagle zahamował.
- Co się stało?- zapytał przerażony.
- Nic tylko znowu musze siusiu-
uśmiechnął się Lou, a reszta westchnęła, nie mając już sił.
- Lou, wiesz, że cię kocham jak
rodzonego brata, ale czasami mam ochotę cię udusić- powiedziała Mel.
- Wiem, wiem. Dajcie mi 5 minut!-
zawołał i już go nie było. Na szczęście wrócił po wyznaczonym czasie i
ruszyliśmy w dalszą drogę.
‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’ ‘’
Będąc tyle czasu w samochodzie, wszystkim zacznie doskwierać nuda. Każdy
radzi sobie z nią inaczej… Lou i Van grają w „Kto pierwszy mrugnie”(trzeba
przyznać są nieźli, siedzą już tak z 20 minut). Liam i Dan rozmawiają o czymś,
zbytnio nie wiem o czym, ale mniejsza.
Zayn znów śpi. Boże, Śpiąca Królewna
się znalazła. Nat rozmawia z Jul i próbuje ją jakoś rozśmieszyć, ale zbytnio
jej się nie udaje. Melody drzemie ze słuchawkami w uszach, opierając się na
moim ramieniu, a ja? Ja rozmyślam… o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Zastanawiam się jak nasza paczka będzie wyglądać za 10-15 lat. Czy nadal
będziemy razem? Czy każdy pójdzie w swoją stronę? Nie mam pojęcia, ale na razie
trzymamy się razem i jesteśmy szczęśliwi. I tylko to się liczy. Ciekawe co się
dzieje z Harrym. Mam nadzieję, że wreszcie się ogarnął i jest już w drodze, by
do nas dołączyć. Musiało mu tak odbić? Dobrze rozumiem, że źle się poczuł
widząc Jul z jej kolegą, ale przecież Hazza jeszcze nie powiedział jej co do
niej czuje, więc July zachowała się normalnie. Próbuję zrozumieć Loczka, ale
zaczyna już mnie od tego głowa boleć. Au! No nic, jego nie da się ogarnąć.
Najlepiej by było gdyby szybko do nas dołączył wytłumaczył wszystko Jul i
będzie wspaniale! Coś mi się wydaje, że to nie będzie ostatnie słowo Harrego.
Nagle poczułem się zmęczony. Chyba zdrzemną się chwilkę, ale tylko chwileczkę.
Przytulając Melody, zasnąłem.
~Louis~
- Przegrasz!- powiedziała Vans, wpatrując się we mnie bez mrugnięcia
okiem. Nawet dobrze jej szło, nie mrugała już od jakiś 15 sekund? Chyba tak.
Jest 3:3, czyli ta rozgrywka była ostateczną. Nie wiedziałem, że potrafi tak
długo nie mrugać, jest całkiem niezła, ale ja jestem lepszy!
- Właśnie patrzysz na mistrza tej gry,
więc nie łudź się dziewczynko!- uśmiechnąłem się zawadiacko.
- Ach tak?- Vanessa spojrzała na mnie
z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Coś knuła, tylko co? Zaczynam się bać. Co ona
kombinuje? Hmmm… Ale i tak się tego nie dowiem. Wpatrywałem się w nią w
skupieniu, gdy nagle przysunęła się bliżej i wyszeptała:
- Louis nawet nie zdajesz sobie z tego
sprawy jakie piękne masz oczy…- wpatrywała się we mnie, lekko zawstydzona. To
mnie totalnie ścięło z nóg. Zapominając o grze, zamrugałem nagle zaskoczony.
- Ale co…?- nie mogłem wydobyć z
siebie słowa, a chciałem jej tyle powiedzieć! Że odkąd ją zobaczyłem mój świat
stał się lepszy, że nikt nie potrafi mnie tak rozśmieszyć jak ona. Ale
oczywiście zapomniałem języka w gębie (tak, takie rzeczy zdarzają się nawet
mnie) i gapiłem się na nią otępiały.
-Ha! Widzisz mówiłam, że wygram!-
blondynka zaczęła się śmiać i odtańczyła swój taniec zwycięstwa. Teraz już
całkiem ogłupiałem.
- Ale jak?! Nie mogę w to uwierzyć!
Wykiwałaś mnie!- nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą się stało. Rzuciłem
się na nią i zacząłem ją łaskotać za karę.
- Lou! Proszę nie! Przestań! Proszę!-
krzyczała między wybuchami śmiechu. Wykręcała się i śmiała pod wpływem moich
łaskotek. Zbliżyłem się do niej.
- Poddajesz się?- zapytałem i
uśmiechnąłem się z wyższością.
- Tak, tak poddaję…- powiedziała, nie
mogąc złapać tchu. Znów wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Vans zarumieniła się
słodko i hipnotyzowała mnie swoim wzrokiem.
- Powiedz mi jedno… Czy to prawda co
powiedziałaś przed chwilą?- zapytałem już poważnie, nadal się w nią wpatrując.
- Louis ja…- zaczęła.
- No dobra ludziska! Jesteśmy na
miejscu!- przerwał jej Liam. Wszyscy krzyknęli z radości i zaczęli wychodzić.
Vanessa też. Szansa przepadła. Nie dowiem się czy mówiła prawdę, czy tylko się
zgrywała. Będzie mnie to teraz męczyć. Czy ona czuje do mnie to samo, co ja do
niej? Ehh… Muszę się postarać, abyśmy zostali sami. Wtedy porozmawiam z nią i
spróbuję powiedzieć jej to, co czuję do niej. Tylko żeby taka szansa się
znalazła i żebym nie stchórzył. Westchnąwszy wysiadłem z samochodu, mrużąc
oczy.
Heeeeej :D Nie będę sie usprawiedliwiać, dlaczego tak długo nie dodawałam nowych rozdziałów. Po za tym, kto by chciał to wiedzieć? Najważniejsze, że dodałam i nadal prowadzę tego bloga, bez względu na wszystko ;)