środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 7

                                          ~Niall~
      Obudziłem się o 5 rano, pełen energii... To coś nowego, bo nigdy tak wcześnie nie wstałem. Postanowiłem przebiec się po parku. Umyłem się, ubrałem w strój do joggingu, zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Zrobiłem sobie krótką rozgrzewkę i zacząłem biec. Mam czas do 7. Zanim chłopaki się obudzą to trochę potrwa. Dzisiaj musimy jechać na trening i jeszcze do studia poćwiczyć nasz śpiew... Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem dziewczyny w kapturze biegnącej z przeciwnej strony... Wpadliśmy na siebie. Upadliśmy na ziemię, a ona uderzyła głową o bruk. Straciła przytomność...
- Halo słyszysz mnie?- potrząsnąłem ją lekko. Kaptur spadł z jej głowy, a włosy opadły z twarzy... Byłem w szoku i dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że znam tą dziewczynę...
- Boże! Mel! Słyszysz mnie!?!- łzy napłynęły mi do oczu. Co ja zrobiłem? Zauważyłem, że obok jej głowy jest mała kałuża krwi... Zabiłem ją!!! O MÓJ BOŻE!!! Uspokój się!! Sprawdź najpierw czy oddycha! Oddycha, to najważniejsze... Rozejrzałem się dookoła czy ktoś nie mógłby mi pomóc, ale o tej godzinie nikt tędy nie chodził. Zadzwoniłem po karetkę... Po 10 minutach przyjechała i zabrała ją. Pojechałem z nimi. Nie mogę jej opuścić... Muszę zadzwonić do chłopaków...



                                                               ~Melody~
       Obudziłam się bardzo wcześnie, byłam wyspana, jak nigdy dotąd. Postanowiłam pobiegać. Uszykowałam się, zjadłam śniadania składające się z moich ulubionych płatków i cichutko wyszłam z domu. Byłam już parku... Rozmyślałam o Niallu, Louisie i o reszcie z 1D. Nie zauważyłam chłopaka biegnącego z przeciwnej strony i wpadliśmy na siebie... Upadliśmy... Hej! Czy to nie Nailler? Potem pojawił się błysk, fala okropnego bólu głowy, a później ciemność... Całkowita pustka...


                                           ~Louis~
        Obudził mnie dzwonek mojego telefonu... Była 6:45... Skrzywiłem się. Kto może dzwonić o tej porze? Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo?- zapytałem.
- Lou! Wreszcie! Jestem w karetce... Melody miała wypadek. Wpadliśmy na siebie, a ona uderzyła głową o ziemię i straciła przytomność!- krzyczał zrozpaczony Niall.
- Że co?! Jaki wypadek?? Nie to chyba jakiś żart, prawda?!?- nie mogłem uwierzyć.
- To prawda... Dzwonię po to, abyś odwołał nasz dzisiejszy trening... Nie mogę jej zostawić... Nie w takiej sytuacji...- rozkleił się już całkowicie.
- Dobrze, zaraz zadzwonię da managera... Uspokój się... Obudzę chłopaków i zaraz do was przyjedziemy... Niall... Melody na pewno wyzdrowieje... Najważniejsze, że jedziecie teraz do szpitala... Tam jej pomogą.- pocieszałem go.
- Ok. To czekam na was- powiedział, chlipiąc nosem i rozłączył się.
         Wstałem biegiem z łóżka i krzyknąłem da reszty z One Direction.
- Wstawać! Musimy jechać do szpitala! Melody miała wypadek!- darłem się, waląc w każde drzwi od pokojów Hazzy, Zayna i Liama... Wszyscy wyskoczyli na korytarz...
- Co się stało?- zapytał zaspany Harry, przecierając oczy.
- Mówiłem już, że macie się pośpieszyć, bo Mel miała wypadek!- darłem się.
-Co? Melody?- chłopacy zrobili wielkie oczy.
- A co z managerem?- zapytał już przytomny Zayn.
- Wszystko załatwione. Mamy 2 dni wolnego- powiedziałem. Wszyscy ubrali się i zjedli śniadanie najszybciej ,jak tylko potrafili. Później wpakowaliśmy się do busa i ruszyliśmy. Po 15 minutach byliśmy na miejscu...


                                            ~Niall~
         Patrzyłem na nią, jak leży w łóżku szpitalnym... Wydaje się taka spokojna, gdy śpi. Trzymałem jej dłoń. Jest taka  delikatna, drobna... Dlaczego to zrobiłem? Gdybym się skupił na bieganiu to Mel... Oczy mnie zapiekły od powstrzymywanych łez... Miałem ją chronić... Do niczego się nie nadaję... Nie zasługuję na nią. Miałem szczęście, że to nic poważnego... Przynajmniej tak mówił lekarz... Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem, że Mel przygląda mi się...
- Niall...- wyszeptała słabo.
-Mel! Odpoczywaj...- powiedziałem z troską, głaszcząc jej dłoń.
- Jest ok... Tylko dlaczego boli mnie głowa, jakbym była po jakiejś ostrej imprezie? I jak ja się tutaj znalazłam?- zapytała dotykając delikatnie zabandażowanej głowy i rozglądając się po całym pokoju.
-  Wpadliśmy na siebie w parku, a ty upadłaś i straciłaś przytomność... Wezwałem karetkę...- odpowiedziałem, ścisnąwszy lekko jej dłoń. Uśmiechnęła się.
- Dziękuję- popatrzyła mi w oczy, ale ja spuściłem wzrok.
- Nie wybaczę sobie... To moja wina... Gdybym bardziej uważał...- zacząłem, a łzy zaczęły mi spływać po policzku, chciałem się odwrócić by tego nie widziała, ale powstrzymała mnie kierując moją twarz w jej stronę trzymając mnie za brodę i delikatnie starła je z mojego policzka. Popatrzyła ma mnie tymi swoimi wielkimi oczkami... Nastała chwila ciszy. Dziewczyna przybliżyła się do mnie nadal patrząc w moje tęczówki.
- Nie obwiniaj się... To był wypadek- położyła swoją dłoń na moim policzku. Była tak blisko... Znów w mojej głowie zapanowała myśl... "Pocałuj ją!"- Słyszałem w głowie, ale się opanowałem, choć z trudnością...
- Najważniejsze jest to, że dzięki tobie nadal tu jestem...-ciągnęła... Nasze nosy prawie się stykały.
- Cieszę się, że cię poznałam... Resztę chłopaków też, ale tylko ty jesteś dla mnie wyjątkowy- ostatnie słowa wyszeptała, rumieniąc się. Poczułem ciepło... Też się zaróżowiłem... Jej słowa są taakie słodkie.
- Mel... Ty też jesteś wyjątkową osobą w moim życiu... I bardzo mi na tobie zależy...- dziewczyna patrzyła mi w oczy, ale po chwili spuściła wzrok na... Moje usta! To musi być znak!... Zacząłem się przybliżać do niej, coraz bardziej. Ona zrobiła to samo... Poczułem jej słodki zapach... Była taka niewinna...Już prawie mieliśmy się pocałować... Nasze usta miały się właśnie złączyć, gdy nagle otworzyły się drzwi od sali... Czar prysł, a my odskoczyliśmy od siebie, jak oparzeni...


                                         ~Melody~
       Byłam tak blisko niego... Zatraciłam się w jego przepięknych oczach... Może przez to, że był bardzo blisko... Czy przez to, że powiedział, że mu zależy na mnie... Zapragnęłam, żeby mnie pocałował... Uczucia mną targały... Głowa mówiła, że nie jestem jeszcze gotowa na miłość, a serce... Wręcz przeciwnie. To była chwila a nasze usta prawie się zatknęły... Gdy nagle w drzwiach pojawia się Louis z resztą ekipy... Była zawiedziona, zawstydzona, ale też trochę się ucieszyłam, bo mogę to sobie jeszcze przemyśleć...
- Siema! A co wy tu..- patrzył na nas Lou z lekką nutką zazdrości? Chyba mi się przywidziało...
- Nic, tylko Niall chciał mi poprawić poduszkę...-skłamałam, rumieniąc się.
- Mhm...- odpowiedział, nadal nie wierząc. Popatrzył na mnie... Nasze oczy spotkały się na chwilę, lecz on szybko odwrócił wzrok... Ale zauważyłam w nich smutek? Czyżby? Nie mogę w to uwierzyć...
- Jak się czujesz?- zapytał z troską Harry.
- Już lepiej, odkąd to jesteście...- powiedziałam nieśmiało. Zarumieniłam się, patrząc na każdego po kolei. Na Lou popatrzyłam, jak małe dziecko, które coś przeskrobało i chce przeprosić...
- Awww....Jakie słodkie słowa!- zawołał, szczerząc się loczek.
- Robimy zbiorowego miśka!- wydarł się głupio Zayn. Wszyscy się przytuliliśmy. Miałam szczęście, bo ucho Tomlinsona było w zasięgu moich ust...
- Jeśli cię czymś zraniłam, to bardzo przepraszam...- wyszeptałam, patrząc mu w oczy.
- Pogadamy później, ale nic się nie stało- uśmiechnął się, a ja go odwzajemniłam... Puściliśmy się... Gadaliśmy. śmialiśmy się chyba przez 3 godziny... Czułam się z nimi szczęśliwa... Uśmiechnęłam się pod nosem... Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Znamy się dopiero parę dni, a już się zaprzyjaźniliśmy. Uwielbiam ich... Moje przemyślenia rozwiało burczenie z brzuchów Nialla i Hazzy...
- Ocho! Chyba czas coś zjeść, prawda?- wyszczerzyli się, a my się zaśmialiśmy.
- Wy tylko byście jedli...- powiedział Liam, kręcąc głową.
- No co? Moja wina, że kocham jeść?- zapytał naburmuszony blondyn... Styles też się obraził.
- Może lepiej idźcie coś zjeść... Ja i tak nigdzie się nie wybieram- wskazałam na obandażowaną głowę, uśmiechając się. Teraz coś mi się przypomniało... Elizabeth!
- O kurde!- wymsknęło mi się.
- Co jest?- zapytali chórem, stojąc w drzwiach.
- Muszę zadzwonić do cioci... Ona nie wie co się stało... Pewnie się martwi, że mnie jeszcze nie ma- powiedziałam.
- To my nie będziemy ci przeszkadzać- powiedział Horan i uśmiechnął się. Wyszli... Jeszcze zanim wybrałam numer cioci, usłyszałam jeszcze szczęśliwe krzyki Nialla.
- Idziemy do Nando's! Nando's!- darł się, jak małe dziecko, a ja uśmiechnęłam się.
         Wybrałam numer cioci... Odebrała po pierwszym sygnale. Wytłumaczyłam jej dlaczego mnie jeszcze nie ma, a ona się zmartwiła, że jestem w szpitalu i powiedziała, że za niecałą godzinę będzie u mnie. Pożegnałyśmy się i jeszcze raz zapewniłam ją, że dobrze się już czuję... Rozłączyłam się. Jak tu cicho bez chłopaków... Ucieszyłam się, że mogę sobie wszystko przemyśleć... Zamknęłam oczy... Tak mi było łatwiej... Widziałam Nialla, Lou i  resztę ekipy. Widziałam ciocię Beth i moich rodziców. Nawet nie zorientowałam się, że zasnęłam.



                                      ~Louis~
            Kiedy zobaczyłem Melody i Nialla w pozie do pocałunku... To myślałem, że chyba wezmę blondasa za łachy i wyrzucę go z pokoju... Byłem zawiedziony... Miałem nadzieję, że Nailler znajdzie sobie kogoś... Nawet specjalnie przyprowadzałem znajome do domu... Ale on wtedy tylko smutno się witał i siedział cały czas w swoim pokoju... Ucieszyłam się gdy spotkałem Melody, bo ona wydaje się całkiem inna od reszty dziewczyn... Cała ekipa od razu się z nią zaprzyjaźniła. Nawet Horan... Od razu złapali ze sobą kontakt. To widać, że coś między nimi jest... Gdy patrzą na siebie w powietrzu czuć, że między Mel, a Niallem zaiskrzyło.  Jestem szczęśliwy, gdy na nich patrzę... Dumny też, bo w końcu udało mi się uszczęśliwić blondasa... Po ostatnim zerwaniu był załamany. Nie odzywał się prawie w ogóle, siedział cały czas w swoim pokoju i brzdękał smutne melodie na swojej gitarze... Okropnie to przechodził. Teraz jest lepiej , ale nadal widać, że obi się znów z kimś związać... Mam nadzieję, że wróci dawny Niall, który uwielbiał się śmiać i wygłupiać. A dzięki Melody staje się to wygłupiać... Jest wspaniała. Na początku miałem małą nadzieję, że nic między nimi nie będzie i, że Mel zechciałaby być ze mną... Ale gdy widzę, że są tak bardzo do siebie podobni to czuję... Szczęście, że ich poznałem ze sobą
- Chłopaki pośpieszcie się!- wołają Harry i Horan.
- Co wam tak śpieszno?- zapytał się Zayn, ruszając śmiesznie brwiami... Loczek i blondyn speszyli sie trochę... Reszta wybuchnęła śmiechem.
- No co? To, że ją lubimy i chcemy być z nią, kiedy jest sama w szpitalu to nie znaczy, że wy możecie się guzdrać...- wkurzył się Hazza.
- Ok, ok. Już kończymy- powiedziałem, napychając sobie do ust resztę sałatki, którą zamówiłem... Wszyscy skończyliśmy i wracamy do Melody... Wchodzimy do niej, a ona śpi... Przy niej siedzi jej ciocia pani Elizabeth.
- Dzień dobry pani...- zacząłem. Ona uśmiechnęła się i odpowiedziała.
- Mówcie mi Beth... Nie jestem jeszcze taka stara, żebyście mówili do mnie na per "Pani"- przywitała się z każdym. Zatrzymała się przy Niallu. Popatrzyła na niego.
 - To ty pewnie jesteś Niall... Dziękuję ci, za to, że ja tu zabrałeś... Gdyby nie ty, nie wiem cy by się  z nią stało...- powiedziała i uścisnęła blondasa, a on się zarumienił.
- Nie ma za co... Każdy by tak postąpił na moim miejscu- uśmiechnął się nieśmiało.
Wszyscy się porozsiadali tam gdzie było można... Patrzyliśmy na Melody, która spokojnie spała, jak małe dziecko. Uśmiechnęła się przez sen...
- Jesteśmy szczęśliwi, że ją poznaliśmy...- powiedziałem. Trochę się speszyłem, ale Nialler dodał...
- Tak, masz rację. Jest wyjątkowa- popatrzył na nią, jak na obrazek... Wszyscy się uśmiechnęli. Mel też, a po chwili otworzyła oczy...












         Koniec na dziś..;p Jeszcze tylko jutro testy i spokój..;D Nawet nie były takie trudne... Prosiłabym o min. 10 komentarzy, to wtedy dodam następny rozdział;)    

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 6

                                         ~Niall~
            Odprowadzę ją do domu! Jupi! Nie mogę z zawiedzionych twarzy Lou i loczka! Ojoj... Chyba Melody jest zimno...
- Mel jest ci zimno?-  zapytałem. Dziewczyna potarła ramiona... Zauważyłem na nich gęsią skórkę.
- Trochę- powiedziała.
- Nie chcę żebyś była chora... Trzymaj moją bluzę- podałem jej moją ulubioną, zieloną bluzę. Mel popatrzyła na nią, a później ją włożyła... Po chwili ciszy odezwała się.
- Lubisz zielony kolor?- zapytała, patrząc na mnie.
- Tak, uwielbiam go- odpowiedziałem. Dziewczyna  popatrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Co?- trochę mnie peszyła, tak mi się przyglądając.
- Nic... Po prostu ja też uwielbiam ten kolor- odparła z iskierką w oczach.
- Naprawdę?- zdziwiłem się.
- Szczerze to jeszcze nie spotkałem dziewczyny, która lubi zielony, mówią, że kojarzy im się z żabami lub czymś bardziej obrzydliwym...- powiedziałem.
- Tak samo, jak nie spotkałeś dziewczyny, która uwielbia słodycze...- widać było, że coś jej się przypomniało... Po chwili zaczęła szukać czegoś w plecaku.
- Czego szukasz?- zaciekawiłem się.
- Powinno tu gdzieś być... O mam!- uśmiechnęła się i wyciągnęła Kinder czekoladę.
- Skąd ją masz?- zapytałem, nie spuszczając oka z czekolady. Poczułem, że zgłodniałem..
- Włożyłam ją do plecaka przed wyjściem do was, a później o niej zapomniałam...- otworzyła ją, wzięła kawałek i zjadła go. Popatrzyłem na Melody błagalnym wzrokiem.
- Coś nie teges?- zapytała, patrząc na mnie.
- Dasz kawałek?- zapytałem.
- A co dostanę w zamian?- popatrzyła na mnie.
- Nie wiem obojętnie co, tylko podziel się- powiedziałem.
- Dobra, nie będę skąpa- uśmiechnęła się i podała mi czekoladę. Wziąłem kawałek... Mniam.... Mel zaczęła się podśmiewać...
- Mel... Co cię tak bawi?- zapytałem zdziwiony.
- Ubrudziłeś się czekoladą- popatrzyła na mnie.
- Gdzie?- zacząłem się wycierać.
- Chodź... Pomogę ci- Melody podeszła do mnie i kciukiem starła delikatnie plamę czekolady z mojego policzka... Ma takie ciepłe dłonie... Dziewczyna popatrzyła mi w oczy... Byliśmy bardzo blisko siebie... Jej wzrok sprawiał, że kolana się pode mną uginały... Zrobiło mi się ciepło, a moje policzki oblały się czerwienią.
Tak bardzo chciałem ją pocałować... Ale przecież dopiero się poznaliśmy, a czuję jakbyśmy znali się od dziecka.
- Mel... Ja...- zacząłem.
- Znów zdrobniłeś moje imię...- dziewczyna patrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem, od którego zawsze robiło mi się ciepło...
- Jeśli ci się nie podoba to przestanę tak do ciebie mówić...- popatrzyłem w jej brązowe oczy... Staliśmy tak blisko siebie, że prawie nasze nosy się ze sobą stykały.
- Nie, nie przeszkadza mi to... Nawet bardzo mi się podoba, nikt wcześniej tak do mnie nie mówił- Melody znów pokazała swoje perełki.
- To już zawsze będę tak do ciebie mówił...



                                           ~Melody~
              - Już zawsze będę tak do ciebie mówił... Mel- popatrzył mi w oczy... Byliśmy tak blisko siebie. Nie wiem co się dzieje. Czuję jak jest mi ciepło.
- Niall... Masz takie piękne oczy- wyszeptałam i od razu się speszyłam... Co ja powiedziałam!?! Nie chciałam tego powiedzieć! Zaczerwieniłam się... Spuściłam wzrok i odsunęłam się od niego. Co on sobie pomyśli? Czar prysł... Nie mogę się teraz zakochać!!! Nie jestem jeszcze na to gotowa, ale on i te jego cudne oczy sprawiały, że chciałam go pocałować... Stop! Kontroluj się! To nie jest właściwy czas... Ruszyłam w stronę domu... Usłyszałam głos za sobą...
- Mel, czy zrobiłem coś nie tak?- zapytał ze smutkiem w głosie.
- Nie... Tylko nie jestem jeszcze na to gotowa... Nie teraz... Muszę sobie najpierw wszystko poukładać...- powiedziałam.
Zrobiłam krok do przodu, gdy nagle poczułam jego dłoń trzymającą mnie za rękę... Przyciągnął mnie lekko do siebie i powiedział, patrząc mi w oczy...
- Też masz piękne oczy... A poza tym, to ja będę nadal próbował... - wyszeptał ostatnie słowa, marszcząc przy tym brwi. Po chwili mnie przytulił, to było słodkie z jego strony. 
             Resztę drogi rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Nawet nie zauważyłam, że stoimy już obok mojego domu. Nastała cisza... Po chwili odezwałam się.
- No to do zobaczenia i dziękuję za odprowadzenie- powiedziałam i obróciłam się twarzą do drzwi. Znów poczułam jak jego ciepła dłoń splata się z moją. Odwróciłam się automatycznie i pierwsze co zobaczyłam, to jego piękne, niebieskie oczy... Rozpłynęłam się w nich. Niall Przybliżył się do mnie i wyszeptał.
- Pamiętaj... Ja nigdy nie przestanę próbować...- powiedział i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się. Spojrzałam jeszcze raz na blondyna, zanim zamknęłam drzwi... Czułam się, jak w niebie... Melody uspokój się! To nie czas na takie rzeczy! Nie jestem gotowa na miłość... Jeszcze nie teraz. Nie po tym co się stało... Dlatego też rodzice kupili ci ten bilet do Londynu. Nie mogli patrzeć, że byłam taka smutna, choć starałam się to ukryć... Cieszę się, że zrobili ma taki prezent, ale jeszcze nie czas na miłość. 
             Poszłam do swojego pokoju pokoju i rzuciłam się na łóżko... Leżałam tak z jakieś 10 minut. Rozmyślałam o tym, co się wydarzyło odkąd przyleciałam do Anglii. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi... To była ciocia.
- Cześć kochanie! Jak tam randka?- wyszczerzyła się.
- Cześć... Bardzo fajnie i to nie była randka- tłumaczyłam się.
- Ok. A co to był za przystojny blondynek?- poruszała śmiesznie brwiami, nadal uśmiechając się.
- Kolega... Louis z nim mieszka i jeszcze z 3 innymi chłopakami...- powiedziałam.
- Opowiesz coś o nich?- zapytała z nadzieją.
- Spoko- odparłam i opowiedziałam jej o każdym z członków z 1D. Co chwilę mi przerywała, parkając śmiechem. Gdy wymieniłam Nialla, uśmiechnęłam się automatycznie... Wystarczy, że przypomnę sobie jak sie uśmiecha, to od razu kąciki moich ust się podnaszą...
- Czyli udany był dzień?- zapytała.
- Tak, i to bardzo...- uśmiechnąłam się do cioci, a ona go odwzajemniła.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa...- zaczęła.
- To ja może idę już się położyć... Późno już, a ja padam na twarz... Wymęczyli mnie doszczętnie...- zmieniła szybko temat, ziewając. Nie chciałam znów szłyszeć, jaka była nieszczęśliwa i jak zostałam ostatnio zraniona... Nie chcędo tego wracać. Dopiero niedawno zaczęłam normalnie żyć.
- Ok. Ja też już pójdę- powiedziała i wyszła z pokoju. Wzięłam pidżamę i poszłam się umyć. Po chwili byłam już w łóżku... Pomyślałam ostatni raz o słodkim blondynie, o nowych przyjaciołach i zasnęłam.


                                             ~Louis~ 
             Coś długo nie ma naszego blondynka... Ile można ją odprowadzać...
- Gdzie jest Niall?- zapytał się Zayn.
- Jeszcze nie wrócił od Melody- odpowiedziałem.
- Co?! Ile można odprowadzać dziewczynę?- zapytał naburmuszony Hazza.
- A co zazdrosny? Gdybyś ty wyciągnął dłuższą zapałkę pewnie też byś tak długo z nią był...- wyszczerzył się Liam i od razu dostał poduszką w twarz.
- Nie prawda!- wydarł się zawstydzony loczek. Chłopacy zaczęli się siłować na ziemi, a Zay wszystko nagrywał z głupim uśmiechem na twarzy... Wtedy usłyszałem otwierające sie drzwi... Skierowałem tam swój wzrok... Do salonu wszedł uśmiechnięty Niall. Od razu zaczęly się głupie pytania...
- Gdzie tak długo byłeś?- zapytał Malik.
- Co ty z nią robiłeś, że tak długo cię nie było??- wyszczerzył się Harry i dostał ode mnie otwartą dłonią w tył głowy.
- No co?- syknął masując bolące miejsce.
- Czy ktoś cię tak wypytuje, gdy ty wychodzisz gdzieś z dziewczyną?- spiorunowałem go wzrokiem, a on się speszył.
- Nie, bo sam przylatuje i wszystko opowiada ze szczegółami- zaśmiał się Zayn. Po chwili loczek rzucił się na niego i zaczęli walkę. Tym razem to Liam nagrywał...
- Po prostu gadaliśmy- odpowiedział blondyn i poszedł do swojego pokoju... Szczerze, wątpię, że tylko gadali... Co on z nią naprawdę robił? Przecież nie mogli tak długo tylko rozmawiać... Uff... A jeśli się całowali? To by było nie fair, bo przecież to ja ją spotkałem pierwszy i zaprosiłem do nas, ale z drugiej strony Niall wygląda o wiele lepiej niż ostatnio... Myślenie przerwał mi jęk Malika, bo uderzył się o stół. Muszę się zastanowić...
- Idę do siebie- powiedziałem.
- A film?- zapytał Hazza.
- Znudził mi się- powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju. Umyłem się i położyłem się.
O dziwo zasnąłem... Choć było ciężko, bo cały czas myślałem co mogło się wydarzyć między Niallem a Melody.




                                                                   ~Niall~ 
             Usiadłem się na łóżku... Miałem dość głupich pytań chłopaków i dziwnych spojrzeń Louisa. Wreszcie mam trochę spokoju i mogę się nacieszyć tym, co się stało... Była tak blisko mnie... Mogłem ją pocałować, ale czułem, że tego do końca nie chce... Nie chcę się narzucać, szczególnie, gdy powiedziała mi, że nie jest gotowa na związek... Ciekawe co się stało... Mam nadzieję, że mi kiedyś powie... Może ktoś ją zranił? Gdy pomyślę sobie, że została skrzywdzona... To, to... Nie darowałbym! Ten idiota by mnie popamiętał! Nigdy nie dam zranić Mel! Nawet gdy będę musiał się poświęcić, to i tak zrobię to... Zrobię wszystko byleby była szczęśliwa... Myślałem o niej jeszcze trochę. Później postanowiłem się wykąpać iść spać... Tak, więc zrobiłem i leżę teraz w łóżku... Zastanawiam się, co będzie dalej... Jaka będzie moja przyszłość... Czy będę z Melody? Czy Lou mi ją odbierze? I czy Tommo i ja będziemy nadal przyjaciółmi, czy już nigdy się do siebie nie odezwiemy... A co będzie z One Direction? Prawdopodobnie rozpadnie się... Odrzuciłem od razu złe myśli, bo wszyscy jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i nigdy by tak się nie stało... Wierzę w to... Wróciłem myślami do pięknej dziewczyny... Będąc tak w krainie myśli i marzeń, zasnąłem...





      



              To na tyle. Cieszę się, że wam się podoba... Choć trochę szkoda, że mój blog nie jest za bardzo popularny... Ale dopiero zaczynam, a wszystko przychodzi z czasem;) Taką mam nadzieję;p Dziękuję za komentarze.. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział, bo w przyszłym tygodniu piszę testy gimnazjalne i szczerze bardzo się denerwuję. Jeszcze raz dziękuję wam za miłe komentarze, jesteście świetni!!;**    
             

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 5

                                                               ~Niall~
            Płożyłem się wcześniej spać. Lou jeszcze nie wrócił... Wszyscy coraz bardziej się denerwują. W szczególności Harry... Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. Śniła mi się dziewczyna, która na mnie wpadła. Miała brązowe włosy, lekko w nieładzie, ale to tylko dodawało jej uroku. Duże też brązowe oczy patrzył na mnie i jakby czytały w moich myślach... Zarumieniła się, a potem uśmiechnęła się nieśmiało... Poczułem, że nogi się pode mną prawie ugięły. Była taka piękna... Nagle zaczęła się przybliżać... Moje serce zabiło mocniej... Już prawie ją pocałowałem, gdy nagle czuję, że kto mną potrząsa.
- Niall! Wstawaj! Musimy iść do pracy!- darł się Lou, wskakując na mnie...
- Ała!- jego wielkie cielsko zwaliło się na mnie... Widać było, że był szczęśliwy mnie. Ciekawe co się stało, że taki jest.
- Złaź ze mnie! Już wstaję!- wydarłem mu się w samo ucho, a on odskoczył, jak oparzony i runął z hukiem na ziemię. Wydał jęk bólu, ale o dziwo nadal się uśmiechał.
- Wybaczę ci  to, bo dziś jestem w dobrym humorze- wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Co się takiego stało, że nie chcesz mi dokuczyć? Przecież  to uwielbiasz...- zapytałem.
- Spotkałem najpiękniejszą, najsłodszą dziewczynę w moim życiu!- zaszczebiotał Lou... Normalne. Ma szczęście... Zawsze podrywał najładniejsze dziewczyny, a ja nie mam takiej odwagi, jak on. Nie potrafię tak podejść i po prostu zagadać.
- Jak ma na imię?- zapytałem z grzeczności, bo i tak by mi powiedział...
- Melody- wypowiedział melodycznie jej imię i uśmiechnął się.
- Fajnie-  powiedziałem, bez żadnego wyrazu.
- Ma piękne, brązowe oczy i włosy tego samego koloru, trochę w nieładzie...- rozmarzył się Lou, wychodząc z mojego pokoju.
- Że co?- powiedziałem do siebie, bo on już zniknął u siebie w pokoju... Opisywał właśnie tą dziewczynę, która mi się przyśniła... No nie! Nawet Louis zabiera mi dziewczyny, które sobie wymarzyłem lub przyśniłem. Dlaczego on musi być takim cholernym szczęściarzem?!? Wstałem i pobiegłem do łazienki... Łzy zaczęły spływać mi po policzkach... Poczułem złość na Lou i przede wszystkim smutek, że nie będę mógł spróbować z nią się umówić, albo coś... Nie ma szans... Tomlinson już pewnie ją w sobie rozkochał, że nie widzi świata poza nim. Dlaczego zawsze muszę mieć takiego pecha? A jeśli przyprowadzi Melody tutaj?? Nie będę miał sił patrzeć na nich gdy będą razem... Chyba siedziałem tak długo, bo usłyszałem głos Harrego.
- Niall! Wypad z łazienki, bo cię uszkodzę... Za długo tam już siedzisz!- wydarł się, dobijając się do drzwi.
 - Ok. Już wychodzę..- starałem się, by mój głos brzmiał normalnie. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic.



                                            ~Melody~

             Znów śnił mi się ten przystojny blondyn... Teraz zauważyłam u niego piękne, lagunowe oczy... Popatrzył na mnie... Był coraz bliżej i bliżej... Czułam w środku takie przyjemne ciepło... Prawie się pocałowaliśmy, gdy nagle mój telefon zaczął wibrować... Obudziłam się, trochę smutna, że sen się skończył... Patrze na wyświetlacz... Nieznany numer... Obieram.
- Melody?- zapytał nieśmiało, znany mi głos...
- Cześć Loui! Co tam u ciebie?- uśmiechnęłam się.
- Dobrze, a u ciebie?-
- A jakoś leci... Dopiero co wstałam, a już nie wiem co dziś będę robić...- odparłam.
- Aha. Ja właśnie po to dzwonię... Chciałabyś wpaść do mnie? Poznałabyś resztę chłopaków- zapytał z nadzieją.
- Chętnie ich poznam- odpowiedziałam z uśmiechem.
- To świetnie! To może tak o 12 po ciebie przyjadę?- w jego głosie słychać było szczęście.
- Spoko... Chyba dam radę się dobudzić do południa- ziewnęłam. Chłopak śmiał się uroczo. Podałam mu swój adres i pogadałam z nim jeszcze chwilę. Po rozmowie odłożyłam telefon i poszłam do łazienki uszykować się.... Zastanawiałam się co ubrać... Może coś z ciuchów od cioci? Przeglądałam swoją garderobę... Jednak postanowiłam założyć czarną bokserkę, jaskrawo zielone spodnie, bo kocham ten kolor. Później założyłam białe trampki, które niedawno kupiłam... Jak tylko je zobaczyłam to musiałam je mieć... Wzięłam też  maty plecak, do którego włożyłam telefon, jakiś błyszczyk, chusteczki, coś słodkiego gdybym miała ochotę i wreszcie okulary... Nie lubię ich nosić, ale gdy czytam, albo oglądam TV to bez nich nic nie widzę... 
              Była 11:45... Zdążyłam, uśmiechnęłam się. Włączyłam radio w kuchni i zaczęłam trochę sobie tańczyć i śpiewać z nudów... Na szczęście nikt mnie nie widzi, ani nie słyszy... Ciocia jest w swoim pokoju... Podkręciłam głośność i dalej nuciłam... Nie zauważyłam nawet, jak ktoś wchodzi do kuchni... Odwróciłam się , gdy nagle przede mną stoi uśmiechnięty od ucha do ucha Lou... Zawstydziłam się i dostałam rumieńców. Później poczułam zaskoczenie i prawie zleciałam na podłogę, nie mogąc utrzymać równowagi... Chłopak złapał mnie na ramię i postawił na nogi...
- Skąd ty się tu wziąłeś?- zapytałam zdziwiona.
- Twoja ciocia mnie wpuściła... A tak w ogóle to ładny dom...-uśmiechnął się.
- Yyy... Dzięki... A... Długo tu tak stoisz?- zapytałam trochę głupkowato...
- Na tyle długo żeby zobaczyć, że świetnie się ruszasz...- wyszczerzył się.
- To tylko tak... Dla zabicia czasu...- odpowiedziałam rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Brałaś kiedyś jakieś lekcje tańca?- zapytał zaciekawiony.
- Ja? Niee... Mam dwie lewe nogi....-odparłam.
- To chyba chyba ktoś ci je wymienił, bo świetnie tańczysz- popatrzył na mnie... Jest taki kochany... Uwielbiam go.
- Dzięki, ale a tak ci nie wierzę- pokazałam mu język, zamykając jedno oko.
- Oj, bo się doigrasz...- popatrzył na mnie z złowrogim uśmieszkiem...
- Dobra, dobra... To, co? Jedziemy?- zapytałam, a on pokiwał ochoczo głową. Wsiedliśmy do auta.... Jechaliśmy  kawałek drogi w ciszy, ale postanowiłam ją przerwać.
- Opowiedz mi coś o was, o One Direction- poprosiłam...
-Długo by opowiadać...- opowiedział Lou.
- Plose, plose...- zrobiłam słodką minką i chłopak się złamał.
- Ok, ok... No więc tak, poznaliśmy się na castingu da X factora...- opowiadał... Mówił, jaki jest każdy z chłopaków z 1D... Dowiedziałam między innymi, że Liam ta taki tatuś 1D, Harry jest bardzo pokręcony, często się wygłupia z nim, i że nienawidzi, gdy ktoś dotyka jego włosów. Zayn ma dużo lusterek, którym czasami nadaje imiona. A Niall to żarłok... Uwielbia słodycze, całkiem tak jak ja..
               Już prawie dojechaliśmy pod dom... Wysiadłam z auta i stanęłam z nim przed drzwiami...
- Zdenerwowana?- zapytał, zauważając, że trzęsą mi się ręce...
- Tak... B.. Bardzo... A... A jeśli mnie nie polubią?- zapytałam przestraszona.
- Gdzie tam! Wystarczy, że na ciebie spojrzą i już będą cię lubić...- uśmiechnął się.
- Kto by nie lubił takiej ładnej dziewczyny...- ciągnął dalej trochę nieśmiało. Uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek, wspinając się na palce...
- Dzięki... No to teraz, albo nigdy...- popatrzyłam na niego... A on lekko zaróżowiony otworzył drzwi i weszliśmy do środka...





                                                                   ~Niall~
              Już przyjechali... Ugh! Dobrze, że domyśliłem się po co Louis pojechał... Lepiej schowam się do pokoju i nie będę wychodził dopóki ona nie wyjdzie z domu... Nie mógłbym znieść tego jak akurat ONA! Chodzi za nim i patrzy się jak na jakiegoś boga... Bo tak na pewno będzie... Ups! Już wchodzą. Znikam stąd... Pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi...






                                           ~Louis~
               Dała mi buziaka! Fajnie! Dobra wchodzimy do środka...
- Cześć wszystkim i chodźcie do mnie na chwilę!!!- wydarłem się.
Z każdego kąta domu pojawił się każdy członek One Direction... Był Liam, Zayn, Harry... Niall... Chwila! A gdzie Niall?
- Gdzie blondyn?- zapytałem, a Melody stała za mną... Była taka drobna, że jej w ogóle nie było widać...
- Nie wiem.. Pewnie siedzi u siebie w pokoju...- odpowiedział Zayn.
- Chyba ma zły humor...- dopowiedział Liam.
- A co chciałeś od nas?? Co masz za plecami? Coś do jedzenia?- zapytał Harry z nadzieją.
- Coś o wiele lepszego...- odpowiedziałem i Melody wychyliła się zza moich pleców... Chłopaki wybałuszyli oczy, a ona zarumieniła się.
- Chłopcy... Poznajcie Melody- powiedziałem.
- Cześć Melody!- wydarli się chórem, a Mel im odpowiedziała... I trochę bardziej pewna siebie podchodziła do każdego i się witała... Popatrzyła na pierwszego z nich... Bruneta z brązowymi oczami...
- Cześć! Jestem...- chciał powiedzieć, ale mu przerwała.
- Mogę sama zgadnąć, który z was to który?-zapytała i popatrzyła na chłopaków z tą słodką minką małego kociaka... Chłopcy prawie padli, patrząc na nią i bez namysłu krzyknęli...
-Jasne!-
- Ok. To to jesteś...- przypatrzyła się, mrużąc oczy na bruneta, który się pierwszy odezwał.
- Zayn- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Zgadza się- uśmiechnął się Zay.
- A ty...- popatrzyła na umięśnionego chłopaka o ciemno blond włosach i brązowych oczach.
- Liam- znów pokazała białe ząbki.
- Skąd wiesz?- nie dowierzał jej.
- Mam swoje sposoby- pokazała język i przymrużyła oczko.
- Teraz moja kolej...- wyszczerzył się brunet o zielonych oczach i poruszył śmiesznie brwiami. Melody się zaśmiała.
- Ty to na pewno Harry- uśmiechnęła się. Poszliśmy wszyscy do salonu. Chłopacy patrzyli się ca chwilę na mnie z szacunkiem. Pytali się mnie skąd  ją wytrzasnąłem, a ja się tylko uśmiechałem... Rozmowa trwała bardzo długo... A chłopacy coraz bardziej ją lubili...
- Przepraszam, ale czy macie może coś słodkiego?- zapytała nieśmiało.
- Co?- popatrzyliśmy na nią, jak na kosmitkę...
-No, zapytałam czy nie macie czegoś słodkiego...- jeszcze bardziej się zarumieniła.
- To ty jesz słodycze? Nie odchudzasz się?- wypalił Harry...
- Nie... Kocha słodycze... A powinnam schudnąć?- zapytał, oglądając się.
-Niee! W żadnym wypadku, tylko...- zaczął Zayn.
- Nigdy, żadna dziewczyna jaką poznaliśmy nie jadła słodyczy, bo się odchudzała...- dokończył Hazza.
- To co wy za dziewczyny poznaliście?- wyszczerzyła się.
- Melody! Kocham cię!- wydarł się loczek, usiadł jej na kolanach i ją do siebie przytulił...
- Heh... Miło mi to słyszeć, ale czy mogę w końcu zjeść coś? Głodna jestem...- powiedziała, a chłopcy zaczęli się śmiać...
- Powiedziałam coś nie tak?- zapytała speszona.
- Nie tylko, bardzo nam przypominasz Nialla...- odparłem, wycierając łzy.
- A słodycze znajdziesz u niego w pokoju... Ma gigantyczne zapasy, może ci da jakiegoś batona lub coś...- powiedział Liam.
- Choć w ta wątpię... Nie lubi się dzielić słodyczami, a szczególnie, gdy ma zły humor- pomyślał na głos Hazza.
- A co sie stało, że ma zły humor?- zapytała.
- Nie wiemy, jest taki od rana...- odpowiedzieli.
- Siedzi cały czas w pokoju i nie chce zejść- powiedział zatroskany Zayn.
- Mam pomysł! Przyprowadzę go, a sama będę miała czekoladę w ręce...- powiedziała, uśmiechając się.
- Nie dasz rady...- powiedzieliśmy.
- A co? Nie wierzycie we mnie? A myślałam, że jesteście inni- łzy napłynęły jej do oczu/
- Melody to nie tak...- zaczęliśmy się tłumaczyć.... A gdy zobaczyliśmy, że zaczyna płakać, to podbiegliśmy do niej wszyscy i zaczęliśmy ją pocieszać, przytulać... A Melody  zaczęła się śmiać... Nie wiedzieliśmy o co chodzi...
- Nabrałam was! I co? Nadal nie dam rady?- śmiała się dalej. 
- Oś ty! A my myśleliśmy, że to tak naprawdę- mówił Liam.
- Jesteś niesamowita! Powinnaś iść na aktorstwo- wyszczerzył się loczek.
- Dobra, to ja idę po blondasa, a wy tu czekajcie- uśmiechnęła się i puściła do nam oczko... Zniknęła na schodach, a chłopacy gadali, że jaka ona jest świetna itp. A ja byłem dumny, że ją poznałem...








                                     ~Melody~


              Poszłam schodami na górę... Usłyszałam dźwięki gitary i od razu poszłam w tamtym kierunku. Otworzyłam cicho drzwi... W środku siedział Niall. Był odwrócony do mnie plecami. Grał na gitarze i śpiewał ... Nie poznałam melodii, choć wydała mi się znana. Nie zauważyłam, że blondyn przestał grać i się we mnie wpatruje... Spojrzałam na niego i ...
- O mój Boże!!- krzyknęłam. To był on! Ten chłopak z mojego snu...
- Co się stało! Mam coś na twarzy czy coś?- popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczyma. Zauważyłam w nich smutek..
- Nie... Tylko po prostu...A nieważne..- zarumieniłam się.
- Tak w ogóle to jestem Melody- powiedziałam zmieniając szybko temat.
- Wiem- odpowiedział Niall.
- Louis mi o tobie opowiedział- w jego oczach pojawiło się jeszcze więcej smutku... Jego wzrok był tak przeszywający, że policzki zapłonęły mi czerwienią.
- Dlaczego jesteś smutny?- zapytałam, siadając obok niego na podłodze...
- Emm... Długa historia...- powiedział unikając mojego wzroku.
- Mam czas, ale jeśli nie chcesz, to nie będę naciskać- zrobiło mi się smutno, było mi go żal.
-Ok, powiem- oznajmił chłopak...






                                           ~Niall~
              Przyszła do mnie. Jest jeszcze piękniejsza niż we śnie... Gdy wspomniałem o Lou zarumieniła się. Wiedziałem... Nie mam u niej szans, ale powiem jej dlaczego jestem smutny... Albo lepiej nie... Ufff... Zacząłem to skończę...
- No więc... Jest mi źle, gdy widzę jaką Lou ma odwagę... Jak poznaje wiele dziewczyn, bardzo ładnych dziewczyn... Takich jak ty...- zarumieniłem się i spuściłem wzrok...Po co jej to powiedziałem?? Tak samo mi się wymsknęło...
- Które od razu  się w nim zakochują...- ciągnąłem dalej.
- Nie dziwię się... Jest super!- powiedział szczerze.
- A ja nie mam odwagi, żeby zagadać da jakiejś...- oczy mi się zaszkliły... Odwróciłem głowę by tego nie wiedziała... Nie chciałem się przy niej mazać, jak małe dziecko... 
- Przecież rozmawiasz ze mną.. A o ile dobrze wiem z lekcji biologii to... jestem dziewczyną- uśmiechnęła się. Popatrzyliśmy sobie w oczy i nie mogłem się oprzeć... Przytuliłem ją.. Trochę się zaskoczyła, ale po chwili go odwzajemniła....
- Dzięki- uśmiechnąłem się. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, później ją wypuściłem. Była zaróżowiona... Słodko wyglądała.
- A... Ty i Lou...- byłem trochę zmieszany...
- Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi- znów pokazała swój piękny uśmiech.
- Aha, to fajnie- odwzajemniłem go.
- To może pójdziemy na dół? Chłopakom jest smutno, że nie jesteś z nimi- powiedziała.
- Ok, to idziemy- wstałem. Przygryzła wargę, zastanawiając się nad czymś.
- Hmm... Czy masz może coś słodkiego?- zapytała. Popatrzyłem na nią zdziwiony...
- Skąd wiesz, że mam słodycze w pokoju?- zapytałem zdziwiony.
- Yyy... Chłopacy cie wydali..- uśmiechnęła się...
- Jak to zrobiłaś? Nigdy nie zdradzają taki rzeczy...- byłem jeszcze bardziej zdziwiony.
- Zrobiłam tylko tak...- i zrobiła najsłodszą minę, jaką kiedykolwiek widziałem... Jej dolna warga drgała delikatnie, a oczka lekko się zaszkliły... Utonąłem w jej oczach.
- O ja...- powiedziałem z głupią miną. A ona uśmiechnęła się...
- Teraz się nie dziwię, że ci powiedzieli...- palnąłem głupio...
- Haha! A właśnie... Na poprawę humoru proponuję mały zakładzik...- powiedziałem.
- Na czym będzie on polegać?- zapytała, a oczy jej się lekko zaświeciły.
- Na tym, że masz przekonać Harrego, aby dał ci się pobawić jego loczkami- powiedziałem z uśmiechem i wyciągnąłem do niej rękę.
- A co będę miała, jak wygram??- zapytała.
- Co tylko zachcesz...- odparłem.
- I to idzie w obie strony tak?-
- Tak.. A właśnie...- podałem jej batona, który leżał w szufladzie szafki nocnej. 
- Dzięki- uśmiechnęła się, gdy jej go dałem.






                                               ~Melody~
      Jest jeszcze przystojniejszy, niż myślałam... A te oczy... Boże... W życiu nie wiedziałam bardziej niebieskich... Zeszliśmy do chłopaków, a ja spojrzałam na każdego z uśmiechem, zajadając batona. Usiadłam między Niallem, a Hazzą. Popatrzyłam porozumiewawczo na blondyna, a on się uśmiechnął. Pokazałam mu na migi, że potrzebuję trochę czasu... Kiwnął głową. Dobra, operację czas zacząć! Zwróciłam wzrok na Harrego...
- Masz bardzo ładne loczki...- ułożyłam usta w słodki uśmiech. Chłopak lekko się zarumienił. 
- Słyszałam, że nie lubisz gdy ktoś ich dotyka, ale... One są takie słodkie, że aż muszę ich dotknąć- powiedziałam nieśmiało.
- Mogłabym?- zapytałam robiąc słodką minkę.
- Cieszę się, że ci się podobają, ale....- chłopak się zmieszał. Oczy mi się lekko zaszkliły, jedna łezka spłynęła po policzku... A w środku już obmyślałam, co zrobi dla mnie Niall, który przyglądał się nam uważnie... Zauważyłam w jego oczach powstrzymywany śmiech i .... Zaraz, zaraz... Czyżby to zazdrość? Nie coś musiało mi się chyba wydawać... Wróciłam do rozmowy z Harrym...
- Ok. Rozumiem i przepraszam...- powiedziałam smutno. Loczek popatrzył w moje oczy i natychmiast się złamał.
- Dobra! Ok! Możesz pobawić się moimi włosami, tylko się nie smuć. Nie chcę abyś się smuciła...- powiedział, lekko zaróżowiony. To było słodkie z jego strony.... Od razu się wyszczerzyłam i dotknęłam delikatnie jego włosów.. Boże! Nie wiedziałam, że loki mogą być takie miękkie i sprężyste! Niall popatrzył na nas zszokowany, że mi się udało...
- Później się dowiesz co sobie życzę od ciebie- wyszeptałam mu w ucho. Najdziwniejsze jest to, że reszta chłopaków z 1D w ogóle nie zwracała na nas uwagi. Tak byli zajęci gadaniem między sobą.
             Dobiegła 22... Powinnam się zbierać...
- Chłopaki... Już późno... Musiałabym się zbierać- powiedziałam z lekkim żalem.
- Co? Już?- zawołali smutno.
- Niestety... Muszę lecieć... Pewnie ciocia się już denerwuje...- tłumaczyłam im.
- Ok, ale nie puścimy cię samej... Ktoś cię odprowadzi- zaproponował Liam.
- Ja!!!- wydarli się chórem Niall, Louis i Harry. Po chwili zaczęli się kłócić... Miałam dość tego hałasu, więc wpadłam na pomysł...
- Ciągnij zapałki. Ten kto weźmie najdłuższą to mnie odprowadzi...- popatrzyłam się na nich. 
- Ok- rzucił Lou.
- Może być- uśmiechnął się Harry.
- Dobry pomysł- pochwalił mnie Horan.
Poszłam po 3 zapałki i dwie skróciłam... Wymieszałam je i ustawiłam tak, aby nie widzieli, która jest najdłuższa...
- Gotowi?- zapytałam, patrząc na każdego po kolei. Pokiwali głowami... Każdy wyciągnął po jednej... W środku miałam nadzieję, że blondyn ze mną pójdzie... Jest w nim coś takiego, że chcę go bliżej poznać, wiedzieć coś o nim więcej...
- I kto idzie z Melody?- zapytał Zayn z zaciekawieniem. Chłopacy porównali zapałki...
- Haha! Wygrałem! Wy zostajecie, a ja idę!- darł się Niall, jak małe dziecko, dostające wymarzoną zabawkę. Byłam szczęśliwa, ale i też trochę przestraszona... Oczywiście nie okazywałam tego po sobie...
- No to na razie...- powiedziałam i pożegnałam się z każdym po kolei... Wyszliśmy na zewnątrz...







            To tyle ;) Mam nadzieję, że się podoba... Następny rozdział w przyszłym tygodniu.



poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 4

                                     Tydzień później
                                
                                   ~Niall~
              Lou jest chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Mówię to całkiem poważnie.. Już chyba tydzień mnie tak męczy! Zawsze był pozytywnie nastawiony na świat, a teraz to aż przesada... Postanowiliśmy pójść na spacer, a Louis uśmiechnięty od ucha do ucha, lata za mną, jak mały szczeniak, który chce się pobawić. Jakby tego było mało cały czas pyta się mnie czy czegoś nie potrzebuję, albo coś w tym rodzaju.
- Cholery za chwilę dostanę!!!- wydarłem się.
- Ale dlaczego? W czymś ci pomóc?- wpatrywał się we mnie Tomlinson.
- Wrrr.. Daj mi spokój!- wszystko się we mnie gotowało.
- Coś cię gryzie? Chętnie wysłucham co cię trapi.. W końcu muszę spłacić mój dług u ciebie- wyszczerzył się.
- Odejdź! Wtedy będziemy kwita...- warknąłem na niego. 
- E tam! To nie fair.. Ty byłeś dla mnie taki miły, nie zamawiając tyle żarcia ile byś normalnie zjadł, a ja mam się odczepić?? Nigdy!- powiedział, nie tracąc tego głupiego uśmiechu na twarzy.
- Odczep się...- miałem już tego powoli powyżej uszu. CO ON SOBIE MYŚLI? IDIOTA!
Chłopacy się temu tylko przyglądali, zamiast mi pomóc...Po chwili parsknęli śmiechem, a ja nie wiedziałem o co chodzi.
- Myślałeś, że naprawdę będę ci taki wdzięczny?- popatrzył na mnie Lou, ruszając brwiami.
- Wiedziałem, że wziąłeś mnie pod włos z tą restauracją i zaplanowałem małą zemstę... Ale nie wiedziałem, że mnie oszczędzisz, więc dzięki temu miałem labę z ciebie i zaoszczędzone pieniądze...Dzięki!- powiedział, a potem użył tego swojego, strasznego śmiechu, po którym zawsze mam dreszcze...
- To wszystko prawda? Knułeś to od początku? Nie potrzebie zlitowałem się nad tobą i zamówiłem mniej niż normalnie? A wy to wszystko wiedzieliście od początku?- popatrzyłam na każdego po kolei. Pokiwali głowami na tak... W tym momencie coś we mnie pękło.
- Zabiję! Zabiję tego idiotę!- darłem się.
- A z wami policzę się później!- zwróciłem się do reszty 1D. Zauważyłem, że Lou się wycofuje i zacząłem go gonić. Ten ze śmiechem uciekł przede mną w tłum, robiąc co chwilę uniki przed moimi rękoma. Prawie go już miałem, stał pod ścianą... Widać było, że nie wie co dalej...Ha! Jak go dorwę to odechce mu się takich głupich żartów..Byłem coraz bliżej, prawie go miałem. Nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna i upadliśmy na chodnik,, ale to nie wszystko...






                                                 ~Melody~

              Ciocia jest świetna! Wzięła dla mnie aż tydzień wolnego, który niestety już się skończył. Było świetnie! Zwiedziłam z nią wszystkie ciekawe miejsca, chodziłyśmy na imprezy wieczorami...Coś niesamowitego!! Szkoda, że Beth poszła już do pracy... Ale przynajmniej idę ją odwiedzić i przy okazji zobaczę dokładniej co tak naprawdę robi... Już 13 trzeba się zbierać, bo się spóźnię. Idę się przebrać i już lecę... Właśnie wyszłam z łazienki, gdy usłyszałam dzwonek telefonu i odebrałam go.
- Słucham?-
- Melody! Gdzie ty jesteś? Miałaś być u mnie już przeszło godzinę temu!- powiedziała zmartwiona ciocia. 
- Co?? Przecież jest dopiero 13- spojrzałam jeszcze raz na zegarek. Dopiero teraz zauważyłam, że stanął...
- Cholera! Już lecę...Będę za ok. 15 minut- powiedziałam i rozłączyłam się. Ubrałam trampki i wybiegłam z domu, dzwoniąc po taksówkę...
             Już byłam pod budynkiem redakcji, biegłam ile sił w nogach. Już miałam podbiec do drzwi, gdy nagle...
- Auu!- ktoś wpadł na mnie.
- Ała! Uważaj jak chodzisz!- odezwał się jakiś męski głos pode mną...
- Przepraszam!- szybko wstałam i tylko zdążyłam przelotnie spojrzeć na chłopaka, którego potrąciłam i już zniknęłam w drzwiach budynku... Gdybym dłużej się zastanowiła, zauważyłabym jego blond włosy i piękne niebieskie oczy, ale byłam za bardzo pochłonięta biegiem i szybko o tym zapomniałam...




                                        
                                                 ~Louis~
            Ups! Ale Niall się wkurzył...Lepiej będzie jeśli się powolutku wycofam, tak żeby tego nie zauważył...
- Aaaa! Goni mnie!!- darłem się ze śmiechem, wystarczyło spojrzeć jak komicznie wygląda Horan, gdy jest wkurzony..
- Uduszę cię!!!- słyszałem głos blondyna za sobą.
- Ojoj! Ściana!- jęknąłem.
- Zginiesz...- wyszczerzył się ze złym uśmieszkiem. Co robić? Gdy nagle on zniknął... Widziałem tylko jak jakaś dziewczyna na niego wpada...
- Jest!- uniosłem ręce w geście zwycięstwa. Zobaczyłem obok siebie drzwi i beż większego namysłu wszedłem do środka. Nie wiedziałem gdzie jestem... Pełno tu ludzi pędzących z jednej strony budynku w drugą. Ucieszyłem się, bo blondas mnie to nigdy nie znajdzie... Zauważyłem sofę i usiadłem na niej. Nagle do środka budynku wbiegła zdyszana dziewczyna... Widać było, że potrzebuje wody, więc podszedłem do automatu z sokami, kupiłem puszkę coli i podbiegłem do niej. Siedziała na sofie... Nadal ciężko oddychała ze zmęczenia... Dopiero teraz zauważyłem, że jest bardzo ładna.
- Trzymaj... Przyda ci się..-podałem jej puszkę.
- Dzięki- odpowiedziała, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, słodko się zarumieniła. Można było łatwo zauważyć, że jest nieśmiała.
- Pracujesz tu? A po za tym to jestem Louis- wyciągnąłem do niej rękę. Uścisnęła ją delikatnie. Miała ciepłą i bardzo miłą w dotyku dłoń. Serce mi szybciej zabiło...Nie wiedziałem co się dzieje...
- Jestem Melody. Nie, pracuje tu moja ciocia- odparła, nadal się rumieniąc. Nastała chwila ciszy...W końcu przerwał ją jej piękny, aksamitny głos.
- A ty tu pracujesz?- zapytała się nieśmiało.
- Nieee...- myślałem, że sobie żartuje, ale gdy zobaczyłem  szczere spojrzenie jej brązowych oczu to zapytałem.
- Nie wiesz czym się zajmuję?- zapytałem zdziwiony. Znów się zarumieniła... Mógłbym tak patrzeć na nią godzinami.
- Niee... A powinnam?- zapytała się.
- Yyyy...Chyba tak- uśmiechnąłem się.
- Ale ja naprawdę nie wiem...- popatrzyła na mnie smutno. Zrobiło mi się przykro, że tak ją naciskam, więc jej pomogłem.
- Jestem jednym z chłopaków z One Direction- powiedziałem.
- Coś o was słyszałam- uśmiechnęła się.
- Muszę się już zbierać, bo pewnie ciocia już mnie szuka...- powiedziała, wstając. Znów popatrzyliśmy na siebie,a mi znowu zrobiło się ciepło.
- Hmmm... A może się jeszcze spotkamy?- zapytałem z nadzieją.
- Chętnie- słodko się uśmiechnęła, a ja się rozpłynąłem... Po chwili trzymałem w ręku jej numer i już nie było pięknej Melody.... A ja, jak na skrzydłach wyszedłem na zewnątrz.






                                      ~Niall~
              - Gdzie on jest?- zapytał Zayn.
- Ile już go nie ma?- Liam popatrzył na każdego po kolei.
- Prawie godzinę- odpowiedziałem, patrząc na zegarek.
- A jak mu się coś stało?- zaniepokoił się Harry.
- Loczek uspokój się... Jest duży, da radę. Na pewno zaraz się pojawi...- pocieszył go Peyne, rozglądając się. A ja myślami byłem gdzie indziej. A mianowicie nadal zastanawiałem się co to była za dziewczyna, która na mnie wpadła. Wydawało mi się, że gdzieś już ją widziałem... Może mi się przyśniła... Lecz od razu odrzuciłem tą myśl, ponieważ swoich snów nigdy nie pamiętałem.
- Ey! Słyszysz mnie?- zapytał Zayn, patrząc na mnie uważnie.
- Co?- zwróciłem na niego wzrok.
- Czy masz telefon? Przydałoby się powiadomić pana włóczęgę, że dłużej czekać nie będziemy, i że wracamy do domu-
- Ok. Już pisze do niego- wyciągnąłem telefon i napisałem eskę.
- Dobra, skończyłem. Możemy iść- powiedziałem, ruszyliśmy, a ja znów wróciłem , myślami do tajemniczej dziewczyny.






                                                         ~Melody~
              Wow! Umówiłam się! To nie możliwe! I to jeszcze z przystojnym chłopakiem! Jestem tu tak krótko, a już się zmieniłam... To trochę dziwne. Po co chciał się ze mną umówić, skoro nie jestem ładna, ani nic w tym rodzaju. A ten jego uśmiech... Mmmm... Jest taki słodki.
- Melody słyszysz mnie?- zapytała ciocia.
- Tak, ale o co chodzi?- obudziłam się z krainy myśli.
- Kochanie, dobrze się czujesz? Jesteś jakaś nieobecna... Może pójdziesz odpocząć w domu- zapytała zmartwiona Beth.
-Z chęcią... To pa- uśmiechnęłam się i poszłam do wyjścia. Usłyszałam za sobą miłe "pa" i już byłam na zewnątrz. Czułam się świetnie! Nie mogłam się doczekać mojego spotkania z Lou... Od razu złapałam z nim kontakt i czuję, że jesteśmy przyjaciółmi choć znamy się tak krótko. To świetny chłopak... Ale też nadal krążył mi po głowie ten blondyn, na którego wpadłam. Jakbym go gdzieś wcześniej widziała, albo znała... Nie mam pojęcia... Zamiast iść od razu do domu, poszłam na spacer do parku...
              Słońce delikatnie ogrzewa mnie między koronami drzew. Jest przyjemnie ciepło...Słychać jak w oddali śpiewają ptaki. Usiadłam na ławce, zajadając loda, którego kupiłam sobie w budce tuż obok... Czułam się odprężona, spokojna... Chyba pierwszy raz od pewnego czasu. Czułam się podobnie, gdy spojrzałam w niebieskie oczka Lou ... Bije od niego takie przyjemne ciepło, że chce się go przytulić...Coś niesamowitego...Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi. Lecz nadal nie mogłam się pozbyć z głowy tego blondyna. Nie wiedziałam go dokładniej, ale byłam pewna, że jest bardzo przystojny i miałam nadzieje, że go jeszcze spotkam...Wstałam i poszłam w stronę domu. 




                                           
                                             ~Louis~
              Ja to mam szczęście! Umówiłem się z Melody! Ta dziewczyna sprawia, że na samą myśl o niej, jej uśmiechu lub oczach rumienię się i jest mi tak ciepło... Nigdy dotąd tak się nie czułem... Usłyszałem dzwonek przychodzącej wiadomości... Otworzyłem ją i przeczytałem: " Gdzie ty się podziewasz? Idziemy do domu, bo nie chce nam się czekać za tobą...". Odpisałem: " Umarłem i jestem w niebie... Wrócę nie długo...". Zablokowałem telefon i włożyłem go do kieszeni. Jestem szczęśliwy! Powoli zwróciłem się w kierunku domu...












               Rozdział trochę dłuższy niż ostatnio, ale nie podoba mi się za bardzo... Nic lepszego wymyślić nie mogłam... Dziękuję za miłe komentarze, cieszę się, że blog robi się coraz bardziej popularny. Dziękuję Oli , która pomogła mi stworzyć tego bloga ; **** JESTEŚ MISTRZEM!!!;D

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 3

                                          ~Louis~
           Co ja zrobiłem?! Jaki za mnie kretyn! Idiota, idiota, idiota!! Aaaaa! Zaraz zwariuję!
- Nie smutaj! Lou... Będzie dobrze- pocieszał mnie Harry. Uwielbiam go... Jest jak młodszy brat, którego nie mam, a zawsze chciałem mieć... Rodzice się starali, ale z tego wyszły same siostry i to 4! Ale kocham je mimo wszystko.
- Jak chcesz to pomogę ci spłacić rachunek Nialla...- zaproponował loczek.
- Jesteś super, ale sam się w to wpakowałem, więc muszę sobie poradzić... Dzięki, świetny z ciebie przyjaciel!- powiedziałem.
- Nie ma za co- Hazza uśmiechnął się i zrobiliśmy miśka. Coś mi się wydaje, że będę musiał użyć karty kredytowej. Już jesteśmy...Ok, dam radę.
-Nando's! Nando's!- darł się Niall. Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsce. Dostajemy menu. Podchodzi kelner.
- Co sobie państwo życzą?-zapytał.
- Hmmm... Ja poproszę sałatkę grecką z kurczakiem i sok jabłkowy- powiedział Liam.
- A ja pstrąga z grilla, z frytkami i cola- zamówił Zayn.
-Poproszę filet z kurczaka z ziemniakami i sok pomarańczowy...A ty Louis?- zapytał mnie Harry.
- Hmm... Ja chyba nie jestem głodny- ale nagle zaburczało mi w bruchu.
- Lou na pewno? Przecież słychać, że jesteś głodny- powiedział Styles maminym tonem.
- Zjedz coś...Mówię ci..- powiedział z uśmiechem Niall.
- Ok. Niech wam będzie. To poproszę to samo co Harry- powiedziałem.
- A ty Niall?- zapytałem ze strachem w oczach.
- Hmmm... Tyle tego, że nie wiem na co się zdecydować... Najchętniej wybrałabym wszystko z karty...- powiedział , zastanawiając się. Ja zacząłem się krztusić sokiem, który już mi podano, a reszta chłopaków popatrzyła na blondyna wybałuszając oczy. Po chwili dodał.
- Ale nie zjem wszystkiego, więc poproszę pierś z kurczaka z frytkami i wodę mineralną- popatrzył na kelnera czy już wszystko zapisał.


 
                                             ~Niall~
             Wszyscy popatrzyli na mnie, jak na kosmitę...
- Tylko tyle? Nic więcej?- zapytali chórem zszokowani chłopcy.
- Tak, to wszystko- i spojrzałem się na nich.
- Niall na pewno? Nie będziesz głodny?- popatrzył na mnie Lou z nadzieją.
- Oczywiście, że będę, ale nie chcę żebyś zbankrutował, skoro płacisz za mnie- wyszczerzyłem się.
- Niall! Kocham cię!- wydarł się Louis i mnie uścisnął. Wszyscy w  restauracji popatrzyli na nas zdziwieni. A cały zespół zaczął się śmiać.
- Wiem, wiem, że jestem zajebisty...-poruszałem śmiesznie brwiami.
-I do tego bardzo skromny- dodał Zayn, przewracając oczami.






                                         ~Melody~
              Podjeżdżamy długim podjazdem pod dom cioci Eli...Yyy..Beth. Już prawie widzę dom, gdy nagle okazuje się, że to wielka willa! Jestem w szoku!
- Beth... To twój dom?- popatrzyłam na nią z nadzieją.
- Tak... Podoba ci się?- zapytała niepewnie.
- Tak! Jest idealny!- ucieszyłam się, ale musiałam o coś zapytać.
- Hmm..Beth czym się zajmujesz?- spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Jestem kreatorką mody, plus redaktorką magazynu mody- odpowiedziała ciocia.
- Wow! To nie samowite... Muszę do ciebie częściej przejeżdżać- wyszczerzyłam się. 
              Przez drogę do domu Elizabeth zaprzyjaźniła się z nią. A podróż trwała tak około godzinę, przez korki.
- Haha! Z chęcią przyjmę twoją propozycję-uśmiechnęła się.
- Choć na to nie wygląda, mam mało gości...Bo kładę się tak ok. 17- powiedziała z powagą.
- A ja myślałam, że pójdziemy na jakąś imprezę- posmutniałam, a Elizabeth zaczęła się śmiać. Nie wiedziałam o co chodzi...
- Oczywiście, żartuję... Uwielbiam imprezy!- wyszczerzyła się i razem wybuchnęłyśmy śmiechem. 
              Zwiedziłam dom...Jest piękny!! Wielkie pomieszczenia, świetnie udekorowane. A mój pokój.. Mmmm... I wielka garderoba.. Do głowy przychodzą mi tylko dwa słowa, aby to wszystko określić... ME GUSTA!
                                
                             Dwie godziny później 
            Wreszcie rozpakowana. Uff... Trochę to mi zajęło... Co do pokoju, jest ogromny! Wielkie, wygodne łóżko, na którym zmieszczą się co najmniej trzy osoby jest tylko dla mnie! I mam własną łazienkę! Z wielką wanną, z funkcją jakuzzi! Chyba już NIGDY nie wyjdę z tego pokoju! A garderoba....Jak ją zobaczyłam to myślałam, że umarłam i jestem w niebie... Ale jednego nie rozumiem... W środku były ciuchy... I to nie byle jakie, tylko oj Chanel, Gucii itp! Sprawdzam rozmiary ubrań...WOW! Czy te rzeczy są dla mnie? Muszę się tego dowiedzieć...Pobiegłam czym prędzej poszukać cioci. Znalazłam ją w wielkiej kuchni.
- I jak podoba się pokój?- zapytała Elizabeth.
- Jest świetny! Nawet w marzeniach takiego nie miałam!- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Bardzo się cieszę...- odpowiedziała z ukrywaną ulgą.
- Beth mam jedno pytanie.. W garderobie jest coś co mnie zszokowało...
- Co takiego?- spytała z nutą zdziwienia.
- Kogo są te ciuchy?- zapytałam z nadzieją.
- A kto w nim mieszka?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
- No.. Ja- odparłam, nie wiedząc o co chodzi.
-Więc?-
-Więc co?- już całkowicie zgłupiałam.
-Więc te rzeczy są twoje..-podpowiedziała.
- Ale... Jak to?- byłam całkowicie zszokowana.
- No... Bo myślałam, że na początku się nie zaprzyjaźnimy, więc to był mój plan B...-odpowiedziała nieśmiało.
- Przekupienie mnie?- zapytałam, unosząc brew.
- Tak- odparła, załamując głos.
- Oj... Jak mogłaś tak zrobić...-udawałam zawiedzioną.
- Przepraszam, myślałam, że to dobry pomysł..- powiedziała już całkiem zdenerwowana i załamana.
- Bo był..- zaczęłam się śmiać, widząc jej minę. Chwilę później ciocia zrozumiała, że żartowałam i obydwie śmiałyśmy się.
- Ale naprawdę są moje??- zapytałam, nadal nie wierząc.
- Tak- Beth się wyszczerzyła.
- Bardzo się cieszę, ale nie mogę ich przyjąć... Pewnie kosztowały fortunę...-powiedziałam smutno.
- Melody...Wiesz gdzie pracuję...Dzięki temu załatwiłam te ciuchy całkowicie za darmo...A wiem o stanie pieniężnym twoich rodziców i chciałam wam jakoś pomóc..- uśmiechnęła się ciepło. Przytuliłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam i podziękowałam. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście.Coraz bardziej mi się tu podoba....
- To jak..Chętna na pokaz mody??- zapytała, szczerząc się.
- Tak!- wydarłam się i pobiegłam do swojej garderoby.






















                To tyle;) Sama jestem zdziwiona, że dodałam już 3 rozdział... I to w drugi dzień!!! ;D
Przepraszam za wszystkie błędy...Dziękuję jeszcze raz Oli i Kindze, że mnie przekonały do pisania bloga... Kocham was!!!! ; ***