wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 12

                                            ~Louis~
            Melody uciekła przed Niallem...
- Nie czekajcie za nami, dołączymy do was w restauracji. Teraz czas na zemstę.. Haha!- zaśmiał się złowieszczo blondyn i pognał za Mel.
- No to idziemy...- powiedział Liam i ruszyliśmy w drogę. Chwilę szliśmy w ciszy, ale lokowaty ją przerwał.
- Pierwszy raz widzę, żeby Niall zrezygnował z jedzenia dla zemsty...- zastanawiał się głośno.
- Pierwszy raz widzisz, żeby Niall zrezygnował z jedzenia dla czegokolwiek...- poprawił go Zayn.
- Harry ma rację... Ja też jeszcze nigdy tego nie widziałem- powiedziałem.
- Chyba naprawdę mu zależy na Melody...- ciągnął Styles.
- Mam nadziej, że blondas wie o tym jaka jest delikatna i, że nie może jej zranić... Coś mi się wydaje, że Mel miała wcześniej jakieś problemy, ale nie jestem pewny jakie...- zastanawiałem się.
- Też to zauważyłem, gdy mówiła, że ona wie jak to jest gdy ktoś cię upokarza...- zaczął Liam.
- A widzieliście te ból i smutek w jej oczach, pomimo że się uśmiechała? Gdy na nią spojrzałem to aż w środku mnie ścisnęło...- dokończył Hazza, a my pokiwaliśmy głowami.
- Ktoś musiał ją bardzo zranić...- powiedziałem.
- I dlatego boisz się, że Niall zrobi to samo...- spojrzał na mnie ze zrozumieniem. Kiwnąłem głową.
- Ale pamiętaj, że Horan taki nie jest... Sam przecież zastał potraktowany, jak szmaciana lalka, a potem gdy się znudziła została wyrzucona...- przypomniał Payne.
- Że tacy ludzie chodzą po świecie bez żadnych konsekwencji...- zdenerwowałem się, ale chłopacy uspokoili mnie mówiąc, że kiedyś tacy ludzie zostaną ukarani za to, co zrobili. Przez ten czas doszliśmy do Nando's i weszliśmy do środka.




                                                                ~Niall~
        - Pożałujesz tych słów!- krzyczałem do Mel, z coraz większym uśmiechem. Uwielbiam się z nią przekomarzać... Powoli kończyła mi się siła, a ona nadal uciekała... Ale wymyśliłem już plan. Zebrałem całą energię, żeby ją dogonić i skoczyłem na Melody. Upadliśmy na trawę, a ja zacząłem ją łaskotać...
- Pr... Proszę... Przes... Przes... Przestań już!- prosiła między wybuchami śmiechu.
- A co za to dostanę?- zapytałem z uśmiechem, nie przestając jej łaskotać.
- Zrobię wszystko, tylko już przestań!- błagała ze łzami w oczach.
- Wszystko? Absolutnie wszystko?- nadal nie przestawałem moich tortur...
- TAK!- krzyknęła, a ja przestałem.
- Jesteś okropny...- wytknęła język, wycierając zapłakane oczy ze śmiechu.
- Hmmm... Co by tu sobie życzyć...- zastanawiałem się, nadal leżąc z Mel na trawie. 
- Już wiem! Chcę całusa!- uśmiechnąłem się z błyskiem w oku, a ona popatrzyła na mnie lekko zawstydzona...
- W policzek?- zapytała cicho.
- Myślałem o innym miejscu, ale niech będzie i to...- wyszczerzyłem się, a ona zarumieniła się.
- Do tego jesteś okrutny...- powiedziała marszcząc słodka nosek.
- Tylko jeden całus...- popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem.
- Niech ci będzie...- zgodziła się. Przysunęła się i gdy prawie dala mi buziaka, usłyszałem coś i odwróciłem się w jej stronę i usta Mel wylądowały na moich... Na początku zaskoczyło nas to... Ja się bynajmniej tego nie spodziewałem, ale po chwili odwzajemniłem pocałunek... Coś cudownego! Brak mi słów, aby to opisać... Melody odsunęła się ode mnie troszeczkę... Choć nie chętnie...
- I co ja mam teraz z tobą zrobić co?- popatrzyliśmy sobie w oczy, a ja utonąłem w jej pięknych, brązowych tęczówkach.
- Nic, tylko bądź...- powiedziałem, łapiąc ją za rękę i przysuwając ją do siebie. Wtuliła się we mnie i chwilę tak leżeliśmy na trawie w parku, przytuleni do siebie. Słońce ogrzewało nas, ptaki ćwierkały, a dookoła nie było nikogo... Nigdy nie zapomnę tej chwili. Było wspaniale. To doskonały moment na to, aby powiedzieć Mel co do niej czuję... A jeśli mnie odtrąci?? Uhh...
- Mel...- powiedziałem.
- Lubię, gdy tak do mnie mówisz...- uśmiechnęła się. Muszę jej to powiedzieć... Teraz, albo nigdy.
- Chyba cię...- przerwałem, bo telefon zaczął mi dzwonić... Przekląłem w myślach i odebrałem... Ja to mam "szczęście"!!
- Halo? Tak, ok, już idziemy. No pa...- schowałem komórkę.
- Kto dzwonił?- zapytała.
- Louis. Pytał się gdzie jesteśmy i czy długo jeszcze...- odpowiedziałem.
- To chyba powinniśmy się zbierać...- wstała. I poszliśmy do restauracji.




                                             ~Melody~
             Co chciał mi powiedzieć?!? Pasiasty wybrał wspaniały moment na przerwanie nam rozmowy... Szliśmy w bardzo krępującej ciszy... Chciałam zapytać o to, co chciał mi powiedzieć, ale się bałam. Nawet nie wiem czego... Na szczęście restauracja nie była daleko. Weszliśmy do środka i poszukaliśmy reszty ekipy.
- Tutaj!- pomachał nam Zayn. Poszliśmy do nich. Usiadłam się między Harrym, a Lou. A na przeciwko mnie był Niall... Gdy spojrzał na mnie, ja od razu skierowałam wzrok w inną stronę... Nie mogłam na niego teraz patrzeć... Nie po pocałunku... Przez niego wszystko mi się pomieszało i nie mam pojęcia co zrobić... Chyba zaraz się rozpłaczę... Zjadłam szybko, to co wcześniej zamówiłam i wstałam.
- To ja muszę się zbierać... Dziękuję wam na ten dzień, był świetny...- powiedziałam.
- Juf? Tag fybko?- zapytał z pełną buzią loczek. Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam... Wyglądał śmiesznie z napchanymi policzkami, jak chomik.
- Tak... Mam coś jeszcze do załatwienia...- skłamałam.
- Pa- pomachałam im i wręcz wybiegłam z restauracji, bo poczułam, że łzy zaczynały spływać po moich policzkach. Nie chcę, aby widzieli jak płaczę... Nie chcę się tłumaczyć, co jest tego powodem, bo sama nie jestem tego pewna... Czy to przez Nialla, czy przez to, że przypomniałam sobie mojego byłego i to, jak mnie potraktował. Pobiegłam w stroną parku, ale po chwili zawróciłam i wezwałam taxi. Tam na trawie na pewno nie poczuję się lepiej... Wsiadłam do taksówki, podałam adres i ruszyliśmy w kierunku domu...   
 




                                              
                                             ~Louis~
               - Dlaczego tak szybko wyszła?- zapytałem zdziwiony.
- Wyszła? Ona uciekła, jakby się paliło...- powiedział Zayn. Wszyscy się zastanawiali... Spojrzałem na Nialla. Głowę miał spuszczoną, wydawał się smutny... Wysłałem mu eskę, żebyśmy mogli pogadać bez świadków.
" Co jest? Dlaczego jesteś smutny?"
Po chwili dostałem  odpowiedź...
-" To chyba przeze mnie Mel uciekła"
Spojrzałem na niego... Wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać... Napisałem...
" Mam pomysł;)"
"Ok" odpisał.
Skrzywiłem się, łapiąc się za brzuch... Harry to zauważył.
- Lou coś nie tak?- popatrzył na mnie.
- Trochę źle się czuję...- jeszcze bardziej się skrzywiłem.
- Może odprowadzę cię do domu co?- zapytał Niall... Hehe skapnął się ;) Kiwnąłem głową.
- To wszyscy pójdziemy- zaczął się zbierać Liam.
- Nie, nie! Dam sobie radę. Słyszałem, jak loczek mówił coś o kinie... Nie przerywajcie sobie zabawy ze względu na mnie...- uśmiechnąłem się blado.
- Jak chcesz..- powiedzieli, a ja z blondasem wyszliśmy z restauracji i zaczęliśmy iść w stronę domu. Nie było daleko, więc po chwili siedzieliśmy już w salonie. Spojrzałem na Horana...
- Gadaj coś narobił...- byłem zdenerwowany. Jeśli skrzywdził Melody, to chyba mu przywalę.
- To może powiem wszystko od początku...- zaczął Nialler. Opowiedział mi o tym, jak ją w końcu złapał i jak się pocałowali, i że właśnie miał powiedzieć co do niej czuje, gdy ja zadzwoniłem. Ops!
- Przepraszam za to, ale nie wiedziałem, że dzwonię nie w porę...- powiedziałem.
- Nie ważne. I teraz uważam, że chyba zrobiłem, albo powiedziałem coś nie tak, bo w restauracji cały czas unikała mojego wzroku, a potem jak już sam widziałeś zmyła się- rozkleił się i łzy zaczęły mu spływać po policzkach... Przytuliłem go i pocieszałem, że nie źle nie zrobił, bo co miałem powiedzieć? Sam nigdy nie pojawiłem się w takiej sytuacji...
- Myślę, że powinieneś poczekać ze 2 dni, niech Mel sobie wszystko przemyśli, a potem umówić się z nią i pogadać sam na sam o tym, co jest między wami- powiedziałem, po dłuższym namyśle.
- Masz rację... Dzięki Lou, jesteś wspaniałym przyjacielem...- uśmiechnął się i zrobiliśmy miśka.
- Dobra koniec tych czułości... Teraz muszę wczuć się w cierpiącego...- wyszczerzyłem się, a on się zaśmiał. Wreszcie! Lepiej wygląda z głupawym uśmiechem na twarzy. Usłyszałem hałas na zewnątrz, to pewnie chłopaki! Rozwaliłem się na kanapie i włączyłem TV, gdy wchodzili do domu... Niall zaszył się u siebie w pokoju. Liam i Harry byli popłakani ze śmiechu... Zaraz, a gdzie Zayn?
- Gdzie Malik?- zapytałem zdziwiony, a chłopacy w większy brecht. Nagle w drzwiach stoi Mulat... Ciuchy ma w strzępach, włosy potargane, a na twarzy... Czy to ślady szminki? O co chodzi?
- Co się stało?- popatrzyłem to na niego, to na Hazzę i Payna.
- Wychodziliśmy z kina i Zayn poszedł do łazienki, a my wsiedliśmy do auta...- zaczął Styles.
- Zay wychodzi z budynku, a zza rogu wyskakuje tłum fanek. Wskoczyła na niego z piskiem, a po kilku sekundach, tyle zastało z jego ubrań- opowiedział Liam, dusząc się ze śmiechu.
- Ale to jeszcze nie koniec...- powiedział loczek.
- Nie?- popatrzyłem na Zayna.
- Nie. Kiedy zdołałem się od nich uwolnić, wpadłem na staruszkę, którą spotkaliśmy na treningu... Zaczęła drzeć się na mnie i okładać mnie torebką, jak wcześniej  Harrego...- skrzywił się. A ja wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem.
- Ale ty masz szczęście!- wycierałem łzy, które zaczęły spływać mi po policzkach.
- Umrzyjcie!- warknął Mulacik i poleciał do swojego pokoju, aby doprowadzić się do normalnego stanu...






                                                             ~Melody~
              Cioci nie było jeszcze w domu... Siedziałam u siebie w pokoju i rozmyślałam... Już nie płakałam, bo nie miałam już czym. Zapasy łez wyczerpałam chyba na rok... Nie wiem co mam zrobić. Czuję, że zakochałam się w Niallu, gdy spotkałam go pierwszy raz, ale nadal pamiętam co zrobił mi mój ex... Jak mnie porzucił i to w jaki sposób! To nadal boli... Najgorsze jest to, że Nailler trochę mi go przypomina, za czasów gdy było jeszcze dobrze... Poczułam, że po policzku spływa mi łza... Nagle zadzwonił mój telefon... Odebrałam go, nie patrząc na numer.
- Halo?-
- Cześć Meluś! Jak tam w Londynie?- wydarła się do słuchawki Vanessa.
             Vans lub Vany, mówię tak do niej w skrócie(choć za tym nie przepada, bo kojarzą jej się z tym buty Vansy... Ciekaw dlaczego? xD). Jest szczupłą blondynką o niebieskich oczach. Szalona to mało powiedziane, ma 1000 pomysłów na minutę... I to coraz głupszych... Jest moją przyjaciółką, a mam ich razem 3, ale o tym później. Kocham ją za te pomysły i za to, że potrafi rozśmieszyć człowieka w mniej niż 10 sekund. Ma wielki talent muzyczny, gra na gitarze i potrafi pisać niesamowite opowiadania... Ucieszyłam się, że zadzwoniła. Dopiera teraz zdałam sobie sprawę, że nie odzywałyśmy się do siebie od ponad 2 tygodni!
              - Cześć Vans! Już o wiele lepiej, ale nie chcę jeszcze wracać...- skrzywiłam się lekko.
- Rozumiem... NIE MÓW TAK NA MNIE! Ten idiota nie zasługiwał na ciebie- powiedziała.
- Nie przestanę, ale i tam mnie kochasz?- uśmiechnęłam się.
- Tak, tak...- odpowiedziała.
- Wiesz, że jak wyjechałaś to od razu poszłyśmy do niego z July i Nataly, stłukłyśmy go na kwaśne jabłko?- zapytała. Wybałuszyłam oczy.
- Że co zrobiłyście?!?- wydarłam się.
- Żartuję, żartuję... Uspokój się laska- zaśmiała się Vany.
- Uff... A ja myślałam.. Ale wiesz co?- westchnęłam.
- Co?- zaciekawiła się.
- Śmiesznie by to wyglądało...- zaczęłam się śmiać.
- Hehe... My w za dużych bluzach, podchodzimy do niego z tekstem" A wpierdol chcesz?"- teraz oby dwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A właśnie, co tam u July i Nat?- zapytałam.
- Siedzą właśnie za mną i słuchają, jak gadamy- uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie jak przepychają się o najlepsze miejsce do podsłuchania...
- Pozdrów je i powiedz, że tęsknię za wami- powiedziałam.
- Kocha was!- krzyknęła do dziewczyn. Po chwili usłyszałam jakieś piski i śmiechy...
- One ciebie też- odparła.
- Zapomniałam wam powiedzieć, że poznałam kogoś...- zaczęłam.
- Chłopaka? Jaki o n jest? Przystojny? Całowaliście się?- zasypywały mnie pytaniami.
- 5 chłopaków, bardzo zabawni, tak i tylko z jednym...- wyliczyłam. Znów piski... Moje kochane głupki, jak za nim tęsknię...
- Jak to pięciu? Poczekaj, zaraz nam wszystko opowiesz...- rozłączyła się, a ja takie WTF? O co chodzi? Usłyszałam dzwonek do drzwi... Poszłam otworzyć, a tu o mało zawału nie dostałam. Przed drzwiami zauważyłam...


                  To tyle ;) Wielkie dzięki za ponad 2500 wejść;*** Jesteście niesamowici!!:D
Chciałabym polecić bloga mojej młodszej siorki (ty ciumpolu!:D) You are so stupid, but I love you;) Jest świetny... Jak go czytam, to płakać mi się chce ze śmiechu...;)

czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 11

                                             ~Melody~
            Louisowi poprawił się humor. To dobrze, bo nie lubię gdy ktoś jest smutny... Sama długo się smuciłam i na nic się to nie zdało, tylko czułam się jeszcze gorzej... Teraz jest świetnie! Szczególnie, gdy jestem z tymi 5 świrami... Uwielbiam ich. Choć czasami mam chęć ich zabić, tak jak np. teraz...
- Kłamiesz!- wydarł się Harry.
- Nie, bo to prawda!- krzyczał Niall.
- Tylko ja mówię prawdę!- loczek spiorunował blondyna wzrokiem.
- Nie! Ja mam rację!- zaczęli się przepychać... W końcu wpadli na mnie, a ja nie wytrzymałam...
- Spokój! O co w ogóle się kłócicie?- miałem ochotę ich udusić... Gorzej niż małe dzieci...
- Sprzeczamy się o to, który ma rację- powiedział naburmuszony Hazza.
- I to ja ją mam!- znowu zaczęli się kłócić... Ugh! Koniec tego!
- Za chwilę was pozabijam!- darłam się.
- Ma być spokój!- rozdzieliłam ich... Szli po obu moich stronach, obrażeni na cały świat.
- Mam gdzieś to, o co się pokłóciliście, ale macie się pogodzić i rozwiązać ten problem w spokoju- powiedziałam już zwykłym tonem.
- Chodzi o to, że ja mam więcej par trampek od niego- odparł Horan.
- Nie prawda! Ja mam więcej!- podniósł głos loczek. Znów zaczęli się żgać...
- I tylko o to wam chodzi?- byłam zszokowana.
- Tak- odpowiedzieli wspólnie.
- Jak dzieci- wzniosłam oczy ku niebu. Liam, Zayn i Louis zaśmiali się. A dwa "bachory" patrzyły na siebie spod byka.
- No co? To bardzo ważne!- wypiął pierś blondyn. Spiorunowałam go wzrokiem, a on spojrzał na mnie lekko urażony.
- Nie możecie kłócić się później?- popatrzyłam na nich. Pokręcili przecząco głowami.
- Proszę! Jeśli przestaniecie się kłócić to pomogę wam rozwiązać ten problem- błagałam ich.
- Zgoda- odpowiedzieli uchachani... Wreszcie spokój! Szliśmy ulicą, obok nas przechodziło wiele nieznajomych osób... O dziwo nikt nie zaczepił chłopaków o autograf albo zdjęcie...
          Doszliśmy do dużego budynku studia. Chłopacy zaprowadzili mnie przez recepcję, schodami w górę i stanęliśmy przed drzwiami.
- Chłopaki, ale ja naprawdę nie umiem śpiewać...- tłumaczyłam się.
- To może posiedzę sobie gdzieś z boku i popatrzę, jak wam idzie...- zaczęłam się wycofywać, ale od razu mnie zatrzymali.
- Oj tak łatwo się nie wywiniesz! Zgodziłaś się sama...- mówił Liam.
- No właśnie! Nie wypuścimy cię stąd, dopóki nam czegoś nie zaśpiewasz- Lou popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Cała ekipa wciągnęła mnie do środka, choć stawiałam opór. Studio było bardzo dobrze oświetlone i zauważyłam, że w samym środku pokoju stały mikrofony, a za nimi stały instrumenty takie jak: gitara, perkusja itp.
- Wow!- tylko tyle mogłam z siebie wydusić...
- Super, co nie?- wyszczerzył się Harry.
- Świetnie! Wy to macie extra!- powiedziałam, rozglądając się. Zauważyłam, że w rogu pokoju jest jakby drugie pomieszczenie... Pewnie tam nagrywa się piosenkę i wykonuje się ewentualne poprawki dźwięku.
- To co chłopacy... Jaką piosenką zaczynamy?- zapytał Liam.
- Hmmm... Może od " One Thing"?- zaproponował Niall.
- Spoko, pójdę tylko powiedzieć ekipie od czego zaczynamy- uśmiechnął się Payne i już go nie było.
- Ale ja nie znam waszych piosenek- powiedziałam cichutko.
- Naprawdę? To coś ciekawego- wyszczerzył się Zay.
- Mamy gdzieś teksty naszych piosenek?- zapytał resztę Loui.
- Poczekaj gdzieś je widziałem...- zaczęli szukać, aż w końcu podali mi tekst piosenki... Dostałam tremy, a jeszcze nawet nie miałam śpiewać...
- Zaśpiewamy najpierw sami, a później do nas dołączysz ok?- zaproponował Niall. Pokiwałam nachętnie głową. Ustawiliśmy się. Stałam pomiędzy blondynem, a loczkiem, który co chwilę stroił do mnie głupie miny. Sama nie pozostawałam mu dłużna... Cały czas chichotaliśmy z siebie.
         Zaczęły się pierwsze takty melodii, a ja zaczęłam się coraz bardziej denerwować.
- Boję się- wyszeptałam do Horana.
- Dasz radę... Jesteś świetna!- popatrzył na mnie o po chwili złapał mnie za rękę... Trema nagle uleciała... Nie czułam niczego, oprócz ciepła jego dłoni. Zaczęli śpiewać... Wow! Są genialni! Rozejrzałam się... Każdy wczuwał się się w melodię. Wszyscy mieli wielkie uśmiechy na twarzy. Widać, że sprawia im to wielką przyjemność... Teraz solówka Nialla... O ile dobrze przeczytałam z kartki.... Ale ma piękny głos! Śpiewał, cały czas trzymając mnie za rękę. Na końcowym refrenie piosenki, gdy śpiewał słowa:
" I don't, I don't, don't know what it is,
But I need that One Thing
And you've got the One Thing!"
patrzył mi prosto w oczy, a ja się zarumieniłam. To było takie słodkie... Wiem, że coś do niego czuję, ale nie chcę, żeby to była miłość... Bo po prostu nie jestem gotowa, a przez ten jego pocałunek jeszcze bardziej pomieszało mi się w głowie... Przestałam o tym myśleć i mimowolnie bujałam się na boki. Trzeba powiedzieć, że mają talent. Nawet nie zauważyłam kiedy melodia ucichła.
- I jak? Podobało się?- zapytał Hazza, szczerząc się.
- Jesteście świetni!- uśmiechnęłam się.
- To teraz będzie jeszcze lepiej, bo teraz twoja kolej- popatrzył na mnie Zay.
- Ale... Ja... Nie u..- zaczęłam.
- Przestań! Wiem, że masz talent! Sam słyszałem!- przerwał mi Louis.
- Nie będziesz sama śpiewać... Będziemy ci pomagać...- zaproponował Niall, spoglądając w moje oczy i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam go.
- No dobrze- złamałam się pod siłą proszącego wzroku blondyna i loczka.
- Jest! W końcu cię usłyszymy!- ucieszył się Styles.
- Tsa...- powiedziałam bez przekonania.
            Rozbrzmiały pierwsze nuty melodii i zaczęliśmy śpiewać... Na początku śpiewałam cicho i nieśmiało, ale po chwili znów poczułam, że Nailler splótł nasze dłonie ze sobą i trema zniknęła, a ja śpiewałam głośniej i odważniej... Wczułam się w melodię, zamknęłam oczy... Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że chłopcy przestali śpiewać i słychać było tylko mój głos. Poczułam, że lubię to robić i, że nikt mi tego nie odbierze, choć by nie wiem jak by się starał. 



                                         
                                               ~Niall~
             Ja cie! Ale Melody ma głos! Ta dziewczyna naprawdę ma talent... Lou pokazał mi na migi, abyśmy przestali śpiewać, co też zrobiliśmy. Po całym pokoju rozbrzmiewał tylko jej głos... Brak mi słów, aby to określić. Cała ekipa patrzyła się na nią, jak w obrazek. Po chwili melodia ucichła, a Mel przestała śpiewać, otworzyła oczy. Popatrzyła na wszystkich i zapytała.
- Coś nie tak?- w jej oczach widać było nieśmiałość.
-Jesteś świetna! O bogini!- Harry zaczął składać jej pokłony, a reszta wybuchnęła śmiechem.
- Naprawdę było wszystko ok?- zarumieniła się.
- Było idealnie! Twój głos to wielki skarb...- powiedziałem, a chłopaki przytaknęli.
- I nie powinnaś go marnować...- dodał poważnie Lou. 
- Dzięki- uśmiechnęła się.
- Nie ma za co!- powiedzieliśmy chórem.
            - To co teraz?- zapytałem.
- Zaśpiewamy jeszcze parę piosenek i wracamy do domu- odpowiedział Liam.
- A może by tak obiad na mieście?- zaproponował loczek.
- Niezły pomysł Haroldzie- wyszczerzyłem się.
- Umrzyj!- spiorunował mnie wzrokiem.
- Przecież nic takiego nie powiedział..- bronił mnie Zayn, a Harry naburmuszył się.
- No to może Nando's?- zapytałem z nadzieją.
- Spoko- odpowiedzieli Tomlinson, Malik i Payne.
- Mel zgadzasz się?- popatrzyłem na nią.
- Jeszcze tam nie byłam i z chęcią odwiedzę tą restaurację...-uśmiechnęła się do mnie, a ja go odwzajemniłem.
- A co ty na to Haroldzie?- powiedziałem wyniosłym tonem, Hazza zrobił się czerwony, a reszta wybuchnęła śmiechem.
- Zginiesz w męczarniach!- zaczął mnie gonić.
- Ratunku! Liam! Zayn! Louis! Mel! Mamusiuuuu!- darłem się, uciekając przed nim. Nagle zapadła cisza, a ja stanąłem i rozejrzałem się.
- Gdzie wielmożny Harold?- zapytałem, szczerząc się.
- A kuku!- loczek wskoczył na mnie i zaczął się za mną mocować. Ja w szoku wstałem z nim na plecach i pobiegłem przed siebie, nic nie widząc, bo ten debil zasłonił mi oczy. Trzasnąłem w ścianę i glebłem się na Herrego. Jęknęliśmy, a reszta śmiała się w najlepsze.
- Ty idioto! Dlaczego uderzyłeś w ścianę?- darł mi się do ucha Hazza.
- Bo ty debilu zakryłeś mi oczy rękoma...- obraziłem się na niego. Wstałem i od razu złapałem się za głowę. Wszystko wirowało, po chwili znów leżałem na ziemi.
- Niall! Nic ci nie jest?- podbiegła do mnie Melody.
- Wszystko ok tylko, że będę miał ogromnego guza- złapałem się za czoło.
- Ta ja pójdę po lód- powiedział Liam i już go nie było. Po chwili wrócił z ręcznikiem, w którym znajdował się lód. Mel wzięła go i delikatnie przyłożyła mi go da czoła. Spojrzałem na nią... Była taka zmartwiona...
- A ty Harry dobrze się czujesz?- zapytała z troską.
- Tak, tak wszystko ok- wyszczerzył się.
- Wariaci- powiedziała, kręcąc głową.
- Ale kochani?- wyszczerzyłem się.
- I twoi?- dopowiedział loczek.
- Tak, tak... Moi, kochani wariaci!- wzniosła oczy ku górze, uśmiechając się.
- Pokaż jak wygląda twoje czoło...- powiedziała, patrząc na mnie. Uniosłem ręcznik, a wszyscy się skrzywili.
- Nie ciekawie...- powiedział Lou, dusząc się ze śmiechu.
- Dlaczego on się śmieje?- zapytałem.
- Lepiej sam to zobacz...- powiedział Zayn, powstrzymując się od śmiechu i podał mi lusterko.
- Co to do cholery jest?!?- wydarłem się. Na środku mojego czoła pojawiła się wielka gruda. Do tego była fioletowa!
- Jak ja tak wyjdę na ulicę!?- byłem zrozpaczony. Wszyscy chwilę główkowali, gdy Mel się odezwała.
- Mam pomysł!- wyszczerzyła się.
- Gadaj!- ponagliłem ją.
- Zaraz, tylko potrzebuję 30 funtów i 5 minut na dojście w pewne miejsce...- wyciągnęła rękę.
- Hazza dawaj kasę!- wydarłem się.
- Ale dlaczego ja?!?-  zapytał, krzyżując ręce na piersi.
- Bo ty zasłoniłeś mi oczy i to twoja wina!- wskazałem na czoło, zabijając go wzrokiem.
- Dobrze, już dobrze...- westchnął i dał jej pieniądze. Melody podziękowała i pobiegła na zewnątrz. Mam nadzieję, że to dobry pomysł...




                                          ~Melody~
          Dostałam kasę i pobiegłam do najbliższej drogerii... Kupiłam co potrzebowałam i zostało mi jeszcze 20 funtów, więc poszłam po plan B. Po niecałych 10 minutach byłam z powrotem w studiu.
- Jestem!- zawołałam. Niall podbiegł do mnie. Śmiesznie wygląda z wielkim guzem na czole.
- Powiesz wreszcie na czym polega twój plan?- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Oto plan A...- wyciągnęłam z torby puder do twarzy.
- Kocham cię Mel!!!- wydarł się Horan i wskoczył na mnie i dał mi buziaka, a ja zaczęłam się śmiać...
- No problem...- wyszczerzyłam się.
- Zdziałaj cuda...- powiedział, siadając na krześle. A ja zabrałam się do roboty... Po chwili skończyłam... Podałam mu lusterko Zayna... Czasami zastanawia mnie to, po co mu lusterko?? Gorzej ode mnie... A to ja jestem dziewczyną...
- O wiele lepiej! Prawie go nie widać!- ucieszył się, oglądając czoło w lusterku z każdej strony.
- Ale na wypadek załóż ją...- podałam mu dżokejkę, którą znalazłam w sklepie... Gdy ją zobaczyłam to od razu skojarzyła mi się z nim.
- Jest świetna! Uwielbiam je nosić!- wyszczerzył się.
- Wiem, wiem... Co byście beze mnie zrobili?- popatrzyłam na każdego z ekipy, uśmiechając się.
- Prawdopodobnie zginęlibyśmy w męczarniach...- odpowiedział Harry z poważną miną, po krótkim namyśle. Wybuchnęliśmy śmiechem...
- A co do pieniędzy to loczek oddam co je, jak spotkamy się następnym razem, bo dzisiaj nie wzięłam za dużo, a jeszcze idziemy do Nando's...- popatrzyłam na niego.
- Nando's!!!- wydarł się blondas, słysząc nazwę jego ulubionej restauracji, a ja wywróciłam oczami...
- Spoko, nie musisz oddawać- uśmiechnął się.
- Ale chcę bo inaczej czułabym się głupio...- tłumaczyłam.
- Pogadamy o tym następnym razem...- machnął ręką.
- Ok- uśmiechnęłam się do niego.
             Chłopacy poćwiczyli jeszcze z pół godziny i skierowaliśmy się w stronę Nando's. Im byliśmy bliżej restauracji, tym Niall był weselszy... Nie widzi świata poza jedzeniem...
- Świr...- wymsknęło mi się... Ups!
- Co proszę?- blondyn popatrzył na mnie z byka...
- Nazwała cię świrem- wyszczerzył się loczek.
- Nie musiałeś pomagać...- mruknęłam do niego, zabijając go wzrokiem.
- Ale chciałem...- powiedział nadal się uśmiechając.
- A idź umrzyj- wytknęłam na niego język.
- Tak się na mnie nie mówi...- ciągnął Horan, ze złym uśmieszkiem.
- Zdradzę ci coś...- ten w paskach szepnął mi na ucho...
- Gadaj- ponagliłam go.
- Radzę ci WIAĆ!!!- wydarł się, a ja go posłuchałam. Nialler biegł za mną... Uciekałam ile sił w nogach. Omijałam innych ludzi najlepiej i najszybciej jak się dało... Zauważyłam, że wbiegam do parku...


     

       Na wasze życzenie;p Cieszę się, że mój mały szantażyk zadziałał xD Gratulacje Ola!!!!;**** Wiedziałam, że przejdziesz dalej ;D Zadam takie samo pytanie, jak Kinia... Kiedy pijemy?? ;D

środa, 16 maja 2012

Info

           Chciałabym poinformować o tym, że nowe posty będą dodawane raz w tygodniu, jeśli pod poprzednim rozdziałem znajdę 10 komentarzy... Ale może być więcej, nikogo nie ograniczam czy coś xD Mam nadzieję, że moja prośba zostanie spełniona, co mnie bardzo ucieszy ;) Mam nadzieję, że blog się podoba. Czekam na 10 komentarzy;p
                                                                                                                                Black-Berry

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 10

                                            ~Niall~
           Chciałem pogadać z nią o pocałunku, ale otwierające się drzwi nam przeszkodziły... Wybiegł z nich popłakany ze śmiechu Zayn. Zaraz po nim wyszła reszta chłopaków...  Wszyscy śmiali się w najlepsze, tylko Harry szedł naburmuszony, lekko kulejąc.
- Vashappenin!- wydarł się Malik, nadal się śmiejąc.
- Co się stało?- zapytałem.
- Harry się pośliznął i wpadł na jakąś staruszkę...- mówił Louis przez łzy.
- Ta pani wyzywała go od zboczeńców i pedofili i zaczęła okładać go torebką...- opowiadał dalej Liam.
- Biedny loczek zaczął przed nią uciekać w stronę wyjścia, ale nie zauważył, że drzwi otwierają się do wewnątrz i walnął w nie- dokończył Zay.
- Przez tą staruchę mam pełno siniaków, guza na głowie i chyba skręciłem sobie kostkę...- Styles stał naburmuszony, jak małe dziecko.
- Biedactwo- przejęła się Melody.
- Mocno cię boli?- zapytała z troską.
- Mogło być lepiej...  Może jak dostanę buziaka?- wyszczerzył się Harry i popatrzył na Mel proszącym wzrokiem, jak mały kotek.
- Ehh.. No dobrze...- i cmoknęła go w policzek. Zarumienił się, a ja poczułem ukłucie zazdrości... Dlaczego jestem o nią zazdrosny, skoro nie jesteśmy razem? Pocałowałem ją, ale to był impuls... Nie rozumiałem tego.
- Ey! To nie fair! My też chcemy!- wydarła się reszta z paczki, włącznie ze mną.
- Niech wam będzie... Świry- uśmiechnęła się i dała każdemu buziaka. Teraz cała piątka była zaróżowiona, ja też... Szczerzyliśmy się jak głupi. Tylko Hazza nagle zbladł, jakby zobaczył ducha i patrzył w stronę drzwi od budynku...
- O co chodzi?- zapytałem i spojrzałem w tamtym kierunku. I krzyknąłem...
- Wiać!!!!- darłem się. Wszyscy zauważyli, że w naszą stronę biegnie jakaś staruszka, wymachując torebką nad głową.
- To znowu ta starucha!- dyszał loczek.
- Ale ta staruszka ma parę... ja już prawie zdycham, a ona nadal za nami biegnie!- powiedział Lou.
- Spójrzcie! Tam się schowamy...- pokazałem na tłum ludzi. Wszyscy ukryliśmy się w nim... Starsza pani zatrzymała się i rozglądając się krzyknęła...
- Jeszcze mnie popamiętacie! Wy zboczeńcy! Pedofile! Teraz tylko jedno chodzi wam po głowie!- groziła, wymachując pięścią... A my cichutko udaliśmy się za budkę od lodów. Po około 5 minutach staruszka sobie poszła, a my westchnęliśmy szczęśliwi...
- Musiałeś jej się porządnie narazić- nabijał się z Harrego Louis.
- Przepraszałem ją chyba z tysiąc razy i nic nie pomogło...- mówił wkurzony Hazza.
- Że takim ludziom pozwalają chodzić normalnie po ulicy!- mówił dalej...
- Tak? A co ja mam powiedzieć?? Chodzę z bandą pedofili, którym tylko jedno w głowie- popatrzyła na nas Mel... Wybuchnęliśmy śmiechem.
- No to co? Na lody!- zawołała.
- Ale przecież stoimy przed budką od lodów...- powiedział Zayn, patrząc na nią zdziwiony.
- Wiem, ale pamiętacie, że nie podałam mojego 2 warunku?- przypomniała z błyskiem w oku.
- Tak- odpowiedzieliśmy chórem.
- No, więc moim drugim warunkiem jest to, że ja wybieram miejsce i smaki lodów dla każdego z was...- uśmiechnęła się chytrze.
- To nie fair!- wydarł się loczek.
- Przecież się zgodziliście...- powiedziała, nadal się szczerząc.
Wszyscy jęknęli zawiedzeni...
- To pewnie jakaś zemsta... A lody będą okropne...- szepnął mi na ucho smutno Harry.
- Chyba masz rację... Nie podoba mi się ten jej błysk w oku...- odpowiedziałem.
           Szliśmy do nieznanej nam części miasta... Może nie nieznanej, tylko zapomnianej przez nas... Melody zaprowadziła nas do bardzo małej kafejki, prowadzonej przez starszego pana... Zajęliśmy miejsca, a Mel podeszła do właściciela i zaczęła z nim o czymś szeptać... Niestety nie udało nam się nic usłyszeć... Po chwili wróciła uśmiechnięta, a mężczyzna gdzieś zniknął.
- Nie podoba nim się to!- powiedział Hazza, krzyżując ręce na piersi.
- Spokojnie... Za chwilę podadzą nam lody...- powiedziała, cały czas uśmiechając się tajemniczo. Właściciel kafejki wrócił z tacą, na której były pucharki z lodami... Rozniósł je i odszedł bez słowa, tylko puścił oczko do Mel, a ona uśmiechnęła się do niego. Wzięliśmy łyżeczki do ręki o już mieliśmy spróbować lodów, gdy Mel zatrzymała nas...
- Poczekajcie! Te lody są... Jakby to powiedzieć wyjątkowe... Dlatego każdy z was po kolei będzie próbował swoich i mówił jaki smak czuje... Ok?- wyszczerzyła się. Przestraszyliśmy się lekko, ale ciekawość zwyciężyła i zgodziliśmy się. Pierwszy był loczek...
- Wyjątkowe... Ta jasne.. Zwykłe lody i tyle- powiedział i wziął trochę do ust. Kiedy ich spróbował oczy wyszły mu na wierzch...
- Jezu! Coś ty mu zrobiła?!? Otruła go!!- darł się Louis, a Mel wybuchnęła niepohamowanym śmiechem..
- Czuję żelki! To niemożliwe!- wydarł się zszokowany Hazza. Popatrzyliśmy na niego... Uśmiechał się od ucha od ucha, jak małe dziecko i po chwili spałaszował cały pucharek lodów... Nie wiedzieliśmy o co chodzi, więc zwróciliśmy wzrok na Mel, a ona tylko wzruszyła ramionami, nadal się szczerząc.... Teraz kolej Liama.
-Mmmmm.... Wanilia! Nigdy nie jadłem takich dobrych lodów waniliowych!- mówił napychając się. Potem Zayn...
- Czekoladowo- orzechowe! Pycha!- mówił z pełną buzią. Teraz Lou... Wziął powoli i z wahaniem łyżeczkę z lodami i włożył ją da ust... Po chwili wydarł się...
- Carrot!!! Czuję MARCHEWKĘ!!!- krzyczał. Teraz ja... Szczerze trochę się boję... Wziąłem lody do ust i poczułem...
- Nie wierzę! To przecież Nutella!!!- byłem zszokowany... Pierwszy raz jadłem lody o takim smaku... Były wyśmienite i szybko zniknęły...
- Skąd wytrzasnęłaś tą lodziarnię i te pyszne lody?!?- Harry zapytał z podziwem.
- Ciocia powiedziała mi o tym miejscu... Przychodziła tu, gdy była mała- uśmiechnęła się.
- Ale jak odgadłaś jakie lubimy smaki??- popatrzyłem na nią z zaciekawieniem.
- Łatwo odgadnąć... Wystarczyło uważnie was obserwować, gdy byłam u was w domu...- powiedziała.
- Wow! Powinnaś być detektywem!- wyszczerzył się Lou.
- Świetnie tańczysz, masz talent aktorski i jeszcze jesteś detektywem...- wyliczał Hazza.
- Jeszcze potrafi pięknie śpiewać- dodał Louis.
- Ja cie! Jest coś jeszcze?- zapytał Zayn.
- Yhmm... Trochę gram na gitarze...- dodała nieśmiało, cały czas się rumieniąc. Chłopacy westchnęli, patrząc z podziwem na Melody. Dziewczyna pochyliła się, żeby mi coś powiedzieć, więc przysunąłem się i uważnie słuchałem.
- Przypominam o zakładzie... Nadal wisisz mi jedną przysługę...- popatrzyłem na nią zaskoczony. Myślałem, że już o tym zapomniała. Czasami zaczynam jej się bać...



                                             ~Louis~  
          Melody odkrywa przed nami coraz więcej swoich talentów... Chyba nie jest świadoma, że tyle potrafi. Cały czas się rumieni. Słodko wygląda... Co chwilę z Niallem patry na siebie. Super, że blondas kogoś sobie znalazł. Był załamany, gdy jego ostatnia dziewczyna zdradziła go z innym... I to jeszcze na jego oczach... Po tym zerwaniu nie mógł już uwierzyć w siebie, siedział całymi godzinami w swoim pokoju. Ale gdy pojawiła się Melody, to Horan wygląda o wiele lepiej, cały czas się uśmiecha. Wszystko dzięki Mel. Tchnęła w niego na nowo życie. Choć trochę szkoda, że akurat ona... Chciałbym, żeby to na mnie się tak patrzyła, jak na blondyna. Są bardzo podobni do siebie...Kiedy będą oficjalnie parą... Pewnie to trochę potrwa, muszą sobie zaufać... Coś mi się wydaje, żeby to szybko nie nastąpi... Nailler nie zaufa szybko komuś... Nie po tym, jak go ostatnio potraktowano... Nawet do nas nie czuł tej przyjaźni, jak wcześniej. Cały jego świat się zawalił. Przestał wierzyć w swoje umiejętności i przed każdym występem świruje. Ale Melody to naprawi, jestem tego pewien, jak jeszcze niczego. Ktoś pomachał mi przed oczyma ręką...
- Hey! Słyszysz mnie?- zapytał Liam.
- Co? Tak, tak słyszę...- odpowiedziałem.
- Idziemy do studia... Rusz się!- zawołał Harry, potrząsając mną.
- Już wstaję... Człowieku ogarnij się! Zamyśliłem się po prostu...- popatrzyłem na niego z byka.
- To ty myślisz?- Zayn wyszczerzył się. Reszta się zaśmiała... Zawstydziłem się... To nie było miłe. Melody się nie śmiała. Popatrzyła na mnie ciepło...
- Co jak, co ale wy rozumem też nie świecicie....- uśmiechnęła się zawadiacko. Ja się zaśmiałem, a chłopacy się speszyli.
- Ale jak ty tak możesz mówić? To nie było miłe...- powiedział Hazza, udając, że wyciera łzę z policzka.
- Normalnie, tak samo jak wy mogliście wyśmiewać się z Lou... Myślicie, że go to nie zabolało?- uniosła brew, krzyżując ręce na piersi.
- Przepraszamy cię Louis!- powiedzieli chórem i zrobili miśka.
- No i tak wygląda przyjaźń...- ucieszyła się.
- Dzięki- dałem jej buziaka w policzek, a ona zarumieniła się.
- Nie ma za co... Po prostu wiem jakie to uczucie, gdy ktoś się z ciebie wyśmiewa...- wzruszyła ramionami, uśmiechając się. Ale w jej oczach zauważyłem trochę bólu i żalu... Muszę później pogadać z nią o tym... Ale to potem...
- To co? Do studia!- zawołałem i poszedłem przodem... Znów odzyskałem humor. Jeśli nie będę mógł być z Melody, to przynajmniej będę miał wspaniałą przyjaciółkę!

 
  
            To na tyle;) Trochę nie wyszedł;\ Nie mam zbytnio weny... Dziękuję za 10 komentarzy, 11 obserwatorów i za ponad 1000 wejść!! Mam nadzieję, że będzie ich z czasem przybywać;D Chciałabym zareklamować wspaniałego bloga Juliet  <3  Jesteś świetna!!

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 9

                                             ~Melody~
           Obudziłam się bardzo wcześnie.... Coraz częściej mi się to zdarza... A kocham spać! Spojrzałam na zegarek w telefonie. 5:45 rano... Około 6 ma przyjechać ciocia, aby mnie odebrać. Głowa już nie boli... Na szczęście! Opatrunek mam już ściągnięty. Przynajmniej nie będę musiała chodzić w bandażach po mieście... Jupi! Pojadę do domu i w końcu zdejmę to szpitalną pidżamę! Pośpię sobie jeszcze z 2, a może i 3 godziny we własnym, ciepłym łóżku! Rozbudziłam się całkowicie, więc ze spania raczej nici... To przynajmniej pogadam z Elizabeth o gitarze... Może się zgodzi. Musze ją kupić! Jestem pewna, że wtedy ta melodia przestanie chodzić mi po głowie. Jest piękna, ale czasami przez nią nie mogę się skupić, bo mi trochę przeszkadza... Nawet teraz... Ugh! Zaczyna mnie trochę denerwować. Przypomniał mi się Niall i nasz pocałunek, i to co powiedział... To było takie słodkie. Na samą myśl o tym robi mi się ciepło. Z rozmyślań obudziły mnie otwierające się drzwi...
- Cześć Melody. Gotowa wrócić do domu?- zapytała mnie ciocia i cmoknęłyśmy się w policzek.
- Jeszcze jak...- uśmiechnęłam się.
- Trzymaj... Tu masz ciuchy na przebranie- podała mi torbę. Poszłam do łazienki i otwarłam ją... W środku była biała bluzka z nadrukowanymi ustami, do tego czarne rurki, białe trampki, które nie dawno kupiłam i... Zdziwiłam się, bo w torbie leżała męska, zielona bluza... To jeszcze nie wszystko... Znalazłam tam jeszcze dresy i sportowe obuwie... Na co mi to?? Musze pogadać z Beth, ale najpierw się przebiorę... Wyjęłam tą bluzę i obejrzałam ją dokładnie... Poczułam zapach znajomych perfum i jakby czekolada?? O co chodzi?!? Chwila, chwila... Już wiem kogo to bluza... Ona należy do Naillera! Od razu ją do siebie przytuliłam... Cała bluza była przesiąknięta jego zapachem... Mmmm... Ale skąd ona się u mnie wzięła? Hmmm... Pomyślmy... Aha! Kiedy odprowadzał mnie do domu i zrobiło mi się zimno, więc mi ją dał... Ale zapomniałam zwrócić! Co za gapa ze mnie! Ubrałam ją szybko i wyszłam z łazienki... Podeszłam do cioci...
- Beth... Po co mi dresy i sportowe obuwie?- zapytałam.
- Dzwonił do mnie Niall i powiedział, że się umówiliście, i że jak tylko wyjdziesz ze szpitala zabiera cię na wycieczkę... Poprosił mnie żebym ci to przywiozła i zabrała cię pod wskazany adres, a on z chłopakami będą na ciebie tam czekać...- wytłumaczyła Elizabeth.
- Aha, no to jedziemy...- uśmiechnęłam się niepewnie. Co oni kombinują?!? Przecież nie umawiałam się z Niallem!! Chyba, że... Co za szczwany lis... Wiedział, że się zgodzę gdy tylko popatrzy z bliska tymi swoimi oczami... Dostanie za swoje! Obiecuję mu to! Zemsta będzie słodka i już nawet wiem co zrobię... Ale to później... Ciekawe co wykombinowali... Główkowałam trochę, ale na nic nie wpadłam... W tym czasie wyszłyśmy ze szpitala i już jechałyśmy pod adres, pod którym mam się z nimi spotkać... Przypomniało mi się, o czym miałam pogadać z ciocią...
- Ciociu...- zaczęłam.
- Tak Melody?- popatrzyła na mnie przez chwilę.
- Chciałabym się zapytać czy mogłaby kupić sobie gitarę...- powiedziałam prosto z mostu. Beth chwilę się zastanawiała, a po chwili odpowiedziała...
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem...-
- Jakim?- zapytałam już myśląc jaki model kupić.
- Kiedy będę zmęczona lub smutna zagrasz mi coś, ok?- zapytała, patrząc to na mnie, to na drogę, bo przecież prowadziła auto.
- Zgoda!- chciało mi się krzyczeć... Byłam szczęśliwa! Cieszę się, że tu przyjechałam... Kocham to miejsce i tych wspaniałych ludzi, których poznałam... Tu jest fantastycznie... Patrzyłam przez okno, wtulając się w bluzę Nialla... Poczułam jego i utonęłam w myślach...


 

                                             ~Niall~
           - Zadzwoniłeś do Elizabeth, żeby ją przywiozła?- pytał po raz setny Harry.
- Tak- odpowiedziałem lekko zdenerwowany.
- A poprosiłeś aby wzięła z domu dla niej strój sportowy?-
- Tak- powtórzyłem.
- To dlaczego jej jeszcze nie ma?!?- zawył zrozpaczony... Nie wytrzymałem...
- Nie wiem! Może nie chce spędzić z nami czasu... Może nas mniej lubi niż nam się wydawało...- reszta patrzyła na nas kręcąc głowami...
- Ogarnij się! Przecież trochę im zajmie przyjazd ze szpitala tutaj... Pewnie są korki i dlatego tak długo  ich nie ma...- tłumaczył Louis, coraz bardziej wkurzony... Widać, że każdy denerwuje się, że Mel jeszcze nie ma... Ach... Muszę z nią pogadać, o tym co się stało wczoraj... O naszym pocałunku... Mam nadzieję, że będę miał szansę z Melody porozmawiać sam na sam...
- Już są! Mel przyjechała! - darł się loczek, podskakując przy oknie, jak małe dziecko...
- Wreszcie!- ucieszył się Zayn i nie tylko... Na każdej twarzy członków 1D pojawił się wielki uśmiech... Na mojej też oczywiście, ale do tego jeszcze się trochę zarumieniłem.... Bo bałem się, że jeśli pomylę kroki, albo zacznę fałszować to co ona sobie o mnie pomyśli... Chciałem jej zaimponować, więc wpadłem na pomysł, żeby uczestniczyła z nami na treningu i w studiu... Po za tym sam chciałem zobaczyć, czy Lou mówił prawdę o jej talencie do tańca i śpiewu... Powtarzał mi to już parę razy... Że widział to na własne oczy, gdy przyjechał po Mel i zastał nią tańczącą i śpiewającą w kuchni...
- Cześć chłopaki!- przywitała nas. Podchodząc do każdego, dała nam po buziaku w policzek, a my znowu się zarumieniliśmy... Melody zaśmiała się słodko.
- Hej!- odpowiedzieliśmy chórem.
- To po co mnie tu tak wcześnie kazaliście przywieść?- zapytała.
- Na trening naszej choreografii i ćwiczenie wokalu- uśmiechnąłem się.
- Ale ja przecież nie potrafię...- zaczęła, ale Lou jej przerwał.
- Nie kłam... Sam słyszałem i widziałem, że dożo potrafisz...- wyszczerzył się, a ona się zarumieniła... Poczułem się trochę zazdrosny o nią, ale wiem, że Tomlinson nie zrobiłby mi żadnego świństwa...
- To były tylko takie wygłupy...- powiedziała skromnie...
- Jak to były wygłupy, to nie mogę się doczekać gdy dasz z siebie wszystko!- przytulił ją ramieniem Hazza.
- Ale ja... Troszeczkę się wstydzę...-  patrzyła na nas zarumieniona...
- Wy już trochę robicie w tym fachu, a ja...- nie wiedziała jak skończyć... Pomogłem jej.
- A ty masz wielki talent i nie daj się prosić- popatrzyłem jej w oczy...
- Dobrze, ale mam 2 warunki...- powiedziała.
- Jakie?- zapytałem.
- Po pierwsze po wszystkim idziemy na wielkie lody, a po drugie to... Dowiecie się później- wyszczerzyła się zawadiacko... Zastanowiłem się.... Miałem już odpowiedzieć, ale wyprzedził mnie Liam.
- Zgoda, chętnie pójdziemy na lody po treningu- podali sobie dłonie... Ciekawe jaki jest drugi warunek... Hmmm... Ale nie ma ci się zastanawiać i tak niebawem się dowiemy... Pokazaliśmy Mel damską przebieralnię i sami ruszyliśmy w stronę naszej...


                                                      ~Louis~
              Wszyscy się denerwowali, bo Melody się spóźniła, ale na szczęście nasza ślicznotka przyjechała... Chłopacy odetchnęli z ulgą. Ja też... Myślałem, że przez noc coś jej się stało i nie mogła przyjechać. Ale jest cała i zdrowa. Wszyscy się przebraliśmy... Chłopacy zastanawiali się jaki może być drugi warunek Mel...
- Mam nadzieję, że to coś tak samo pysznego co lody- oblizał się ze smakiem Hazza, już myśląc jakie lody wybierze...
- Coś pyszniejszego...- usłyszeliśmy dziewczęcy głos. Odwróciliśmy głowy i stanęliśmy, jak wryci... To była nadal ta sama Mel... Tylko, że w obcisłych spodenkach i długiej bluzce... Może i była długa, ale i tak co nie co można było zobaczyć... Wyglądała tak, że chce się na nią patrzeć w nieskończoność... Skarciłem się za to, że tak ją pożerałem wzrokiem, ale jestem przecież zwykłym facetem... Popatrzyła na nas nieśmiało i zapytała...
- Coś nie tak z moim strojem?- 
- Nie! Jest świetny!- wydarliśmy się głupio, a ona słodko się zarumieniła... Mel jest jak tęcza... Wydaje się, że odkryłeś wszystkie kolory jej charakteru, a tu pojawiają się następne i jest ich więcej niż wcześniej... To właśnie jest piękne. A najlepsze jest to, że odkrywanie jej nowych cech nigdy się nie znudzi... Dlatego jest taka wyjątkowa. Dzięki temu każdy się nią zachwyca... Do tego jeszcze jest taka skromna... Ehh... Niall jest wielkim szczęściarzem... Mam nadzieję, że wie jakim ona jest skarbem, i że go docenia... Ja bym nie mógł ani sekundy wytrzymać bez mówienia jej komplementów... Nawet teraz ledwo się powstrzymuję... Jest bardzo piękna i powinno jej się to mówić, ale nie robię tego dla Nialla... To on powinien robić... Naprawdę chcę, żeby byli ze sobą... Są jak dwie dopasowane do siebie połówki...
- No to co? Idziemy na trening!- wyszczerzył się Harry i ruszyliśmy na salę...

  



                                   ~Melody~  
            Weszliśmy do dużej sali... Była bardzo dobrze oświetlona. Jedna ściana była w całości pokryta lustrami. Coś niesamowitego!
- Wow! I tutaj codziennie ćwiczycie?- byłam pod wrażeniem... Niall położył w rogu pomieszczenia wypasione radio i wszyscy zaczęli mi tłumaczyć jaką wymyślili choreografię... Nauczenie się niej poszło mi dość łatwo, ale nie wszystkie ruchy pasowały do piosenki... Przynajmniej tak mi się zdawało...
- Mogę wam coś powiedzieć? Tylko się nie obraźcie...- powiedziałam nieśmiało. Zgodzili się bez wahania...
- Chciałam powiedzieć, że moim zdaniem niektóre kroki trochę nie pasują do melodii... Jeśli chcecie mogę wam zaproponować parę figur, które ja bym wzięła w zamian...- zaproponowałam.
- Masz rację... niektórych ruchów nie dopracowaliśmy i chętnie zobaczymy cię w akcji..- powiedzieli chórem. Włączyli muzykę, a ja od razu się rozluźniłam... Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam tańczyć. Uśmiechałam się cały czas, widząc swoje odbicie w lustrze... Mają rację... Jestem niezła w tańcu... Zauważyłam chłopaków, którzy wlepiają we mnie swoje oczy z zachwytem... Kiedy skończyłam, usłyszałam gromkie brawa i okrzyki...
- Wow! Coś wspaniałego!- zawołał Zayn.
- Masz talent- uśmiechnął się Payne.
- Jesteś świetna!- krzyknęli wspólnie Harry, Niall i Louis... Po chwili padli przede mną na kolana i zaczęli składać mi pokłony... Liam i Malik wybuchnęli śmiechem na ten widok, a ja zarumieniłam się.
- Dziękuję, ale to tylko tak... Jestem amatorką...- mówiłam, czując, że moje policzki są coraz bardziej ciepłe...
- Jesteś o wiele bardziej utalentowana, niż wiele zawodowych tancerek!- zawołali chórem.
- Dzięki...- uśmiechnęłam się.
- To co?  Nauczę was nowych figur!- zawołałam, a chłopcy ustawili się... Stałam na środku.. Trochę głupio mi było tak widzieć w odbiciu, jak 1D skupia się na ruchach, patrząc intensywnie na mnie... Po pewnym czasie przestało mi to przeszkadzać, a nawet mi się to trochę spodobało...
          Ćwiczyliśmy chyba ze 2 godziny, po czym poszliśmy zmęczeni się przeprać... Skorzystałam szybko z pryszniców, ubrałam się i od razu skierowałam się do wyjścia... Czekałam za chłopakami.. Pierwszy pojawił się Niall.
- Hej! Jak tam zmęczona po treningu?- zapytał.
- Trochę...- odpowiedziałam, spuszczając wzrok. Nie mogłam patrzeć w jego oczy... Było w nich coś, co mnie peszyło, ale nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam w te piękne tęczówki. Patrzyliśmy na siebie chwilę, po czym blondyn skierował się swój wzrok na bluzę, którą miałam na sobie i uśmiechnął się...
- Widzę, że bluza ci się spodobała...- powiedział, nie przestając się uśmiechać.
- Ciocia zgarnęła ją i przywiozła do szpitala... A jest chłodno, więc ją założyłam. Jak chcesz to ci ją oddam- zaczęłam ściągać bluzę, lecz Horan mnie powstrzymał łapiąc mnie za ręce. Odruchowo popatrzyłam na niego... Znów był bardzo blisko i do tego miał taką iskierkę w oku... Tą samą, która pojawiła się gdy mnie pocałował... Poczułam ciepło, a policzki mi płonęły.
- Zatrzymaj ją...- powiedział, nie puszczając moich rąk.
- Na pewno? Pewnie była droga... Nie chcę, żeby się zniszczyła..- popatrzyłam na bluzę.
- Na pewno... Weź ją... Ślicznie w niej wyglądasz..- uśmiechnął się do mnie, a ja go odwzajemniłam.
- Chciałem z tobą pogadać... O tym co zdarzyło się wczo...- zaczął, ale niestety przerwał, bo zza drzwi wyłoniła się reszta ekipy One Direction... 










         Dodaję następny, bo przyjaciółka mnie namówiła;) Po za tym ucieszyłam się, że tak lubicie mojego bloga;D Myślałam czy wczoraj nie dodać, ale miałam ważne spotkanie xD Mam nadzieję, że się podoba...;) Chciałam zadedykować bloga... Jak go przeczytałam to miałam ciarki na całym ciele...Ona:****  jest świetną pisarką;*** Love you <333  

   

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 8

                                             ~Melody~
         Śniłam, ale nic nie widziałam... Słyszałam tylko tą wspaniałą melodię... Uśmiechnęłam się. Jest piękna. Kiedy się dowiem kto ją gra? Mam nadzieję, że te niesamowite dźwięki mają coś wspólnego z One Direction... Muszę ją zagrać. Po prostu muszę. Kiedy wyjdę za szpitala muszę pogadać z ciocią o gitarze... Powinna się zgodzić. Słyszę jakieś znajome głosy... Lou i Niall mówią coś o mnie... Mówią, że... Awww... Jakie to słodkie. Otwarłam oczy i od razu kiwnęłam palcem na Loisa i Horana, żeby się przybliżyli. Udałam, że mam im coś powiedzieć. Schylili się do mnie i dostali po jednym, soczystym buziaku w policzek. Chłopacy zarumienili się, a reszta zaczyna się śmiać... Uśmiechnęłam się do nich.
- Za co to?-  zapytał głupkowato Tomlinson.
- Za wszystko... Dzięki- zrobiłam słodką minkę. Nagle Harry rzucił...
- To nie fair! Ja też chcę...- złożył ręce na piersi, wydął słodko dolną wargę i patrzył w ziemię, naburmuszony, jak małe dziecko.
-  Dobrze już... Chodź tu...- poklepałam miejsce obok siebie na łóżku. Loczek uśmiechnął się szeroko i w podskokach ruszył do mnie... Usiadł obok mnie i wystawił policzek, a ja dałam mu buziaka...
- Wow! Już wiem dlaczego się zarumienili- powiedział, z jeszcze większym uśmiechem, choć to chyba niemożliwe, a jego policzki też się zaczerwieniły... Wybuchnęłam śmiechem.
- Ja też chcę spróbować!- wydarli się Liam i Zayn. Podbiegli do mnie i też wystawili policzki, a ja byłam popłakana ze śmiechu... Dałam im to czego chcieli i teraz patrzyło na mnie 5 wyszczerzonych i zarumienionych twarzy. Musiałam to uwiecznić... Wyciągnęłam komórkę i zrobiłam im zdjęcie...
- Aww... Ale słodko wyglądacie- wpatrywałam się w ekran telefonu. W oku Lou pojawił się błysk i zaczął coś szeptać do każdego z chłopaków, a oni wyszczerzyli się i popatrzyli na mnie.... Przyznaję, że w tym momencie zaczęłam się bać... Podeszli do mnie, okrążyli moje łóżko i.... Każdy dał mi buziaka. Też się zarumieniłam... Teraz rumieńce na policzkach znajdowały się u 6 osób. Ciocia Elizabeth popłakała się ze śmiechu, gdy nas zobaczyła i zrobiła nam następną fotkę.
- Moje świry...- powiedziałam i uśmiechnęłam się do każdego... Są tacy kochani.
- Tak, tak my ciebie też kochamy- powiedział Lou i znów z każdym się przytuliłam... Czułam się szczęśliwa, jak nigdy dotąd... O przeszłości prawie zapomniałam. Straconą miłość i ból jaki wtedy czułam wydaje się o wiele mniejszy, ale wciąż tam jest... Mam nadzieję, że niedługo całkiem zniknie... Gadaliśmy i wygłupialiśmy się jeszcze z godzinę, gdy przyszła pielęgniarka i powiedziała, że czas odwiedzin się już skończył... Ale pocieszyła chłopaków, że jutro z samego rana mnie wypisują, więc znów się zobaczymy... Pożegnałam się z wszystkimi. Już wyszli... 
               Gdy miałam już wyciągnąć książkę i okulary, które ciocia mi przyniosła, abym się nie nudziła w drzwiach pojawił się Niall.... Zaskoczyło mnie to...
- Jak ty tu...- zaczęłam.
- Powiedziałem chłopakom, że muszę do toalety, a pielęgniarce, że zastawiłem tutaj swój telefon...- wyszczerzył się. Zarumieniłam się... Znów jago piękne oczy patrzyły w ten sposób... Podszedł do mnie... Znów był tak blisko... Zapanowała cisza, ale po chwili przerwałam ją...
- Po co przyszedłeś?- zapytałam.
- Chciałem cię zapytać... Czy chciałabyś gdzieś wybrać się z nami, gdy wyjdziesz ze szpitala...- powiedział. patrząc mi w oczy...
- Z chęcią- uśmiechnęłam się. On złapał mnie za rękę... Ma takie ciepłe dłonie...
- Wiesz, że mi na tobie zależy?- zapytał.
- Mi na tobie też- patrzyliśmy sobie w oczy...
- Jesteś taka śliczna- powiedział przybliżając się do mnie. Zamknęłam powili oczy... Gdy prawie się pocałowaliśmy do pokoju weszła pielęgniarka... Zobaczyła nas i zaczęła mówić do Nialla, że już koniec odwiedzin... Chłopak się speszył, tak jak i ja... Kobieta wyszła, a on nagle odwrócił się, podbiegł do mojego łóżka i mnie pocałował...Miał takie miękkie i delikatne usta. Byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam pocałunek... Odsunęliśmy się od siebie, a on uśmiechnął się do mnie... Czułam ciepło w środku... Nigdy wcześniej tak się nie czułam.
- Do trzech razy sztuka...- uśmiechnęłam się na te słowa... Niestety blondyn musiał już naprawdę iść... Cmoknął mnie jeszcze w policzek na "do widzenia" i wyszedł...
- Miłej nocy Mel..- wyszczerzyłam się. Przepełnia mnie niesamowite szczęście... Coś wspaniałego... Ale jest jeden problem... Ja jeszcze nadal nie pozbierałam się po ostatnim związku i nie jestem gotowa na nowy... Czy ten pocałunek znaczy, że jesteśmy już parą??? Chyba nie... A może tak?? Nie wiem... Pogubiłam się. Czuję  się zmęczona. Spojrzałam na zegarek... 23:00... Chłopacy przesiedzieli to ze mną cały dzień... Aww.. Jacy oni są kochani... Położyłam się i sięgnęłam po telefon. Popatrzyłam na tapetę, którą ustawiłam i mimowolnie się uśmiechnęłam. Moje głuptasy... Zamknęłam oczy i szybko odpłynęłam do krainy snów..



                                             ~Niall~
                Pocałowałem Melody! Wow! Coś niesamowitego! To było takie piękne, i przyjemne... Nigdy się tak nie czułem. Żadna dziewczyna nie sprawiała, że moje serce chce wybuchnąć, a ja chcę to wszystko wykrzyczeć światu. Wsiadłem do auta.
- Co tak długo? Ile można siedzieć w toalecie?- zapytał głupio Harry.
- Sory... Trochę się pogubiłem...- tłumaczyłem się. Była to prawda, bo w końcu się zgubiłem... Musiałem zapytać pielęgniarkę gdzie jest wyjście, bo sam bym go nie znalazł. Musiałem znaleźć jakąś wymówkę, bo nie chcę im na razie mówić o tym, co się stało między mną a Mel... Nie potrafię kłamać... Każdy wie czy mówię prawdę, więc powiedziałem ją... Przynajmniej jej część. To moja taka mała wada... A może zaleta? Nie wiem... Jechaliśmy w cichy. Każdy myślami był gdzieś indziej. Nagle cisza została przerwana...
- Nie uważacie, że Melody ma w sobie takie coś, że jak tylko o niej pomyślę to od razu się uśmiecham?- zapytał zamyślony Harry.
- Taa... Jest całkiem inna niż te wszystkie dziewczyny, które poznałem wcześniej...- odparł Lou.
- Jest wyjątkowa... I akurat my ją poznaliśmy- ciągnął Liam.
- I mamy szczęście się z nią przyjaźnić...- uśmiechnął się Zayn.
- Jest jak anioł stróż... Godzi nas gdy się kłócimy, zawsze wspiera i stara się nam dobrze doradzić... Dzięki niej czuję się wyjątkowo szczęśliwy...- popatrzyłem na chłopaków... Pokiwali głowami. Uśmiechnąłem się.
- Na każdym z nas zrobiła duże wrażenie...- powiedziałem. Widać byłe, że nie tylko ja uważam ją za piękną, niesamowitą dziewczynę...
- Taaa... Ale tylko ty zrobiłeś duże wrażenie na niej...- uśmiechnął się przyjacielsko Louis.
- Jak to? Nie rozumiem...- zmieszałem się.
- Niall, sami widzieliśmy, jak Melody na ciebie patrzy...- ciągnął Zay.
- I jak ty wlepiasz swoje oczyska w nią...- poruszał zalotnie rzęsami loczek, robiąc do tego dziubek z ust... Wybuchnęliśmy śmiechem... Gdy się uspokoiliśmy Liam dodał...
- Przez to nie obiegamy się o jej uczucia.... Gdyby było inaczej. chyba byśmy się pozabijali o to, aby zwrócić jej uwagę na siebie... Nie zmarnuj tej szansy i nie skrzywdź jej, bo pożałujesz...- powiedział kiwając srogo palcem, nadal się uśmiechając.
- Przecież prawie się pozabijali... Nie pamiętasz? Jak Niall, Harry i Lou kłócili się, o to kto ją odprowadzi?- wyszczerzył się Zayn. Znów zaczęliśmy się śmiać...
- Pamiętasz ich miny? Mówiły "She's mine!" Hahahaha!!! Patrzyli na siebie, jakby mieli się rozszarpać...- mówił przez łzy Payne.
- To było mocne...- wszyscy byliśmy popłakani. Gdy ucichły śmiechy, powiedziałem szczerze...
- Jesteście najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem- zrobiliśmy zbiorowego miśka, gdy wysiedliśmy z samochodu...
- Ty też byś tak zrobił na naszym miejscu...- powiedział Tomlinson, podchodząc do drzwi, aby je otworzyć. Weszliśmy do środka i od razu skierowaliśmy się do swoich pokoi. Byliśmy padnięci. Wykąpałem się i położyłem do łózka... Jeszcze zanim zasnąłem, wróciłem myślami do pocałunku z Mel... Był taki ciepły, i słodki i delikatny, że chcę więcej... Widziałem się z nią nie dawno, a już tęsknię za jej uśmiechem i pięknymi oczami... Ból po rozstaniu minął... I to dzięki niej... Zależy mi niej i to bardzo... I Odpłynąłem...    







           Fajnie, że dostałam aż 9 komentarzy...;) Dlatego dodaję ten rozdział trochę szybciej;p Mam nadzieję, że się podoba;D Następny w przyszłym tygodniu i proszę o komentarze.