wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 16

                                            ~Melody~
                    Gdzie się schować? Gdzie się schować? Gdzie jest jakaś dobra kryjówka? 
- Gdzie jest ta mała wredota?- wydarł się Styles.
- Nosz kurde..- przeklęłam cicho pod nosem i zaczęłam panicznie się rozglądać. Stanęło na drzewie... Bardzo wysokim drzewie, które ma pełno wielkich gałęzi, na których łatwo się schować... Hehe, tu mnie na pewno nie znajdą. Wdrapałam się tam, jak najszybciej... O mały włos bym nie spadła, ale to nic. Najważniejsze, że zdążyłam się schować przed walniętym Harrym i świrniętym Zaynem. Kryjówka się sprawdza... Jak dotąd mnie nie znaleźli. O idą....
- Gdzie ona się podziewa?- zastanawiał się loczek, drapiąc się po głowie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zayn! Mel nie wróciła do domu?- zapytał go. 
- Niee.. Przecież byśmy ją widzieli...- Mulat postukał się w czoło. Zachichotałam cicho, ale ugryzłam się w język. Niestety za późno...
- Słyszałeś to?- zapytał lokowaty i zaczął się rozglądać.
- Nieee... A co miałem usłyszeć?- przedrzeźniał  go Malik.
- No coś tak jakby chichot...- Hazza nie przestawał się rozglądać, a ja błagałam żeby nie spojrzał w górę.
- Taaa... Chichot małego, latającego elfa, który akurat teraz chciał się ujawnić...- w tym momencie nie wytrzymałam i znowu zachichotałam...
- Teraz słyszysz?- Hazza spojrzał na chłopaka z wyższością.
- No dobra... To usłyszałem, ale co to takiego i skąd dochodzi ten dźwięk?- zastanawiali się, a ja zaczęłam panikować. Co zrobić? Co zrobić? Rozejrzałam się... Dopiero teraz zauważyłam, że jedna gałąź rośnie baardzo blisko okna... Zaczęłam się wspinać. Tak aby para niedorozwojów mnie nie zobaczyła. w myślach błagałam, aby okno było otwarte i nie zawiodłam się. Powili i bardzo ostrożnie weszłam przez okno do, jak się okazało mojej garderoby... Ja to jestem szczęściarzem! Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, bo wspinaczka po drzewie wzmaga apetyt, szczególnie mój... Przeszłam przez salon i powiedziałam...
- Cześć!- pomachałam im.
- Cześć Mel!-odpowiedzieli mi chórem, nie zwracając na mnie uwagi.
- Zaraz... Co? Melody? Co ty tu.. Przecież byłaś na zewnątrz... Jak ty tu weszłaś?- byli zszokowani, a ja odpowiedziałam z pokerową twarzą...
- Mam swoje sposoby...- wzruszyłam ramionami i poszłam coś przekąsić. Weszłam do kuchni i zaczęłam poszukiwania... Gdy została mi tylko lodówka, z nadzieją sprawdziłam zamrażalnik. Ucieszyłam się, gdy znalazłam tam pyszne lody waniliowe, które uwielbiam. Wzięłam łyżkę(dobrze, że nie ma w pobliżu Liama..., usiadłam przy stole i zaczęłam je pałaszować. Chłopacy chyba jeszcze mnie szukają, bo słychać ich krzyki przez okno... Tyle godzin na świeżym powietrzu dobrze im zrobi... Zadbają trochę o swoją, słabą kondycję, a szczególnie Loczek. Zamiast mnie wyzywać powinni mi podziękować, za to, że ich wyciągnęłam z domu... Ale coś mi się wydaje, że tego nie zrobią.... Ale to nic.





                                          ~Niall~ 
                    Melody wybiegła z domu drzwiami wyjściowymi, a później wchodzi do salonu od strony jej pokoju... O co tutaj chodzi? Ja już nic nie rozumiem... Najdziwniejsze jest to, że Hazza i Malik nadal jej szukają...
- Jak ona to zrobiła?- powiedział Louis, głowiąc się... Widocznie nie tylko mnie to zastanawia...
- Dziwi cię to? Przecież to Mel... U niej to normalne...- wzruszyła ramionami Vans.
- Znając ją pewnie przeszła przez ścianę...- zachichotała July.
- Albo zrobiła podkop...- wyszczerzyła się Nat. Zaśmialiśmy się.
- Macie racje... Mel jest do tego zdolna...- Lou zrobił głupią minę.
- Kto jak kto, ale ty powinieneś już to wiedzieć...- Vany wskazała na mnie palcem, mrużąc oczy.
- Dlaczego?- zapytałem, zbity z tropu.
- No w końcu jesteście razem czy nie?- zapytali chórem.
- Tak, ale mało mówi o sobie i o swoim domu...- zrobiłem bezradną minę.
-Nie dziwię jej się... Jesteś jej pierwszym chłopakiem od ponad 2 lat!- popatrzyłem na dziewczyny zdziwiony.
- Musi być naprawdę w tobie zakochana, żeby ci zaufała i z tobą jest...- zaczęła July.
- Bo nawet nam przestała ufać, po tym co zrobił jej ex- skończyła Nataly.
- Co jej takiego zrobił??- zapytałem, nie mogąc uwierzyć w słowa dziewczyn.
- Więc... Ale niech to też będzie przestroga dla ciebie, bo jeśli ją skrzywdzisz to pożałujesz, że się urodziłeś...- dziewczyny spojrzały na mnie złowrogo.
- Ok... Nigdy bym jej nie skrzywdził i tego nie zrobię...- powiedziałem jak najpoważniej.
- No, dobra, więc to było tak...- zaczęła Vanessa i o wszystkim się dowiedziałem.
                   Gdy Vany skończyła mi opowiadać byłem w szoku… To niemożliwe żeby ktokolwiek był takim złym człowiekiem. Jak ten bydlak mógł zrobić coś tak okropnego rodzicom Melody, a co dopiero skrzywdzić kogoś takiego jak ona? Przecież ona go kochała, a on nic sobie z tego nie robił i zdradzał ją na lewo i prawo… Dopiero gdy zabrakło mu pieniędzy to wracał do niej i z maślanymi oczami błagał ją o przebaczenie, tylko po to aby położyć swoje ohydne łapska na pieniądzach jej rodziców, a Mel za każdym razem przyjmowała go z otwartymi ramionami… To się nazywa ślepa miłość. Teraz nie dziwię jej się, że była taka nieufna i skryta na początku naszej przyjaźni. Na szczęście to wszystko już skończone, kocham Melody całym swoim sercem a ona mnie i jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Nie dam jej nikomu skrzywdzić. Nigdy! Ale jest problem z jej rodzicami i długami, które zostawił im ten kompletny idiota… Muszę im jakoś pomóc, ale wiem, że Mel nie zgodzi się na propozycję pożyczki pieniędzy… Hmmm… Musimy wszyscy razem coś wykombinować. Ale co? Może jakaś myjnia samochodów? Nie… Z tego co dowiedziałem się od Vany to zwykła myjnia nie wystarczy… Moje przemyślenia przerwał mi huk otwieranych z impetem drzwi...
- Nosz cholera jasna! Nigdzie jej nie ma!- wydarł się wkurzony loczek.
- Musiała uciec z domu, bo przeszukaliśmy wszystko dookoła domu i nic, a na pewno nie weszła do domu... Pilnowałem drzwi wejściowych a Hazza się rozglądał...- mruknął zdenerwowany Zayn i usiadł obok Nataly, przytulając się do niej. Ja, Lou i dziewczyny spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo, a ja dałem im dyskretnie do zrozumienia, żeby nic nie powiedzieli...
- Ej! A tak w ogóle to gdzie jest Danielle i Liam?- zapytał Harry, siadając obok July.
- Baranie! Przecież ci mówiłem, że poszli na spacer... Poszli chwilę przed tym, jak wpadłeś w te krzaki... W te obok okna od salonu...- Zayn trzasnął go z tył głowy.
- Ała! Aaa... Pewnie poszli się miziać...- wypalił Styles szczerząc się głupkowato, za co dostał od Jul sójkę w bok.
- Ale muszę przyznać, że te krzaki, w które wpadłem nie były zbyt wygodne...- wykrzywił się lokowaty, na co wszyscy się zaśmialiśmy. W tym samym momencie drzwi od kuchni otwarły się i w salonie pojawiła się, zataczając ze śmiechu Melody. Chłopacy zrobili wielkie oczy, a reszta jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.
- Ale jak?! Jak ty tu się znalazłaś skoro Zayn cały czas pilnował drzwi?!?- loczek coraz bardziej się wkurzał, a Mel leżała na ziemi płacząc ze śmiechu i łapiąc się za brzuch.
- Ale powiedz mi jedno... Bolało jak wpadłeś w te krzaki?- poruszała głupkowato brwiami.
- Wrrrr! Jesteś okropna! Nawet ukarać cię nie można, bo nie dajesz się złapać...- naburmuszył się Harold.
- Ale jak to zrobiłaś?- odezwał się jeszcze w szoku Malik, dopiero teraz zaczynając kontaktować.
- Nie powiem... Niech to będzie moja mała tajemnica...- Mel wytknęła język, a my nadal się śmialiśmy. I właśnie w tym momencie Zayn dołączył do lokowatego i obaj siedzieli naburmuszeni...
- Harry... Zayn... Przepraszam... Już nie będę wam uciekać i następnym razem dam się ukarać, tylko już się nie obrażajcie na mnie- Mel klęczała przed nimi, patrząc na nich z minką szczeniaczka.
- Och no dobra! I tak wiesz, że nie potrafię się na ciebie długo wkurzać...- Zay złamał się pierwszy.
- Harryyy!!! No przepraszam!- usiadła mu na kolanach, przytulając go.. No i tu chłoposzek nie wytrzymał i też się złamał.
- No ok... Ale żeby to był ostatni raz..- powiedział loczek.
- Przyrzekam...- wyszczerzyła się Melody.
- W takim razie wybaczam...- wyszczerzył się, oddając uścisk. Gdy wszyscy się uspokoili, włączyłem TV i razem oglądaliśmy film.
- Nudzi mi się....- jęknął Styles, po jakiś 5 minutach oglądania.
- Ciiiicho bądź... Niektórzy to oglądają- zbeształa go Vanessa.
- Wiecie co... Mi też się nudzi...- skrzywiła się Nataly.
- Nom... Ten film jednak jest do bani...- stwierdziła Mel, a reszta się z nią zgodziła.
- To co robimy??- zapytałem.
- Hmmmm... Jest dopiero 20.00.. To może jakiś wypad do clubu??- zaproponował Harry.
- Nieee... Nie chce mi się...- powiedział ziewając Lou.
- To może jakaś gra planszowa lub karty?- zapytałem.
- Albo wyjście do clubu...- dodał lokowaty.
- Nie!!- odpowiedzieliśmy chórem.
- No dobrze, dobrze... Ja tylko proponuję...- bronił się Hazza.
- Kurde no... Naprawdę nic nie możemy wymyśleć?- zawiodła się July.
- Ja mam!- wydarła się Vans.
- Już zaczynam się bać, ale proszę mów...- powiedziała Mel.
- Może zagramy w twistera?- wyszczerzyła się i popatrzyła na nas.
- Ey! Wiesz co?? To jest nawet dobry pomysł...- powiedział Tomlinson i przytulił Vans, na co ona się zarumieniła.
- To co gramy??- popatrzyłam na wszystkich, a oni pokiwali ochoczo głowami.
- Ok... Jak się dzielimy??- zapytała Nat.
- Ja i Vans, Zayn i Nat, Hazz i Jul, Nialler i Melody...- powiedział Louis.
- Mi to pasi, a reszcie?- Vans popatrzyła na nas z wielkim uśmiecham na twarzy.
- Spoko... Ok... Dobra...- odpowiedzieliśmy.
- Ey! A co z Liamem i Danielle?- zapytał Malik.
- Zaraz do nich zadzwonię...- zaproponowałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni.
Liam odebrał po drugim sygnale.
- Hej... Chcecie zagrać z nami w twistera, czy nie?- zapytałem od razu.
- Mhm... Ok.. To cześć...- rozłączyłem się i schowałem telefon.
- No i co?- July popatrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Przyjdą, czy zostają by dalej się miziać po kątach?- zapytał głupio Harold i dostał za to w tył głowy... Znowu.
- Przyjdą... Mamy chwilę za nimi poczekać...- odpowiedziałem.
- Mhm... To co robimy przez ten czas?- spojrzał na mnie Pan Marchewka.
- Chłopacy szykują miejsce, rozkładają matę do gry i szykują tablicę z wynikami...- powiedziała Jul.
- A wy co będziecie robić?- Boo Bear poparzył na dziewczyny z pod zmrużonych powiek.
- My uszykujemy coś do picia i jakie małe przekąski...- uśmiechnęła się Melody.
- Juuupiiiii! Żarcie!- krzyknąłem uradowany, a wszyscy popatrzyli  na mnie spod byka...
- No co? Zgłodniałem...- tłumaczyłem się.
- Ty żarłoku....- Loui pokręcił z rezygnacją głową , a reszta się zaśmiała.
- Dobra to roboty!- zawołał Haroldzik i wszyscy ruszyliśmy do pracy.





                                                             ~Louis~
                Zaczęliśmy przestawiać meble, żeby zrobić miejsce na twistera... Ja nie mogę! Vans miała bardzo dobry pomysł z tą grą... Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zaskakuje. Mam nadzieję, że nasza znajomość nie zakończy się na przyjaźni. Ona mi się bardzo podoba, uwielbiam jej poczucie humoru i kocha marchewki tak samo jak ja!! To musi coś znaczyć… Jak ja się cieszę, że wkurzyłem wtedy Nialla i schowałem się przed nim w tej redakcji i spotkałem tam Melody, bo odkąd ją poznałem to jestem coraz bardziej szczęśliwy… Moja siostrzyczka jest bombowa!
- Lou! Uważaj bo zgnieciesz mi stopę!- wydarł się na mnie Malik.
- Ups! Sorki…- poprawiłem uchwyt i przestawiliśmy stół w kąt salonu.
- Jak tam nasze przekąski?- zawołał Nialler, patrząc na drzwi od kuchni.
- Jeszcze chwilkę!- zawołały dziewczyny, a w tym samym czasie do domu weszli Liam z Danielle…
- Hejka! Co tu się dzieje?- zdziwił się Payne.
- No przecież ci mówiłem… Twister… Gramy w twistera, więc robimy miejsce, a dziewczyny szykują coś do jedzenia- powiedział blondasek, oblizując usta.
- Aaaaa! Pomóc wam?- zapytał, patrząc jak próbujemy przesunąć kanapę, która nawiasem mówiąc jest bardzo ciężka…
- Psss no ba!- zawołałem, a Daddy przyszedł nam z pomocą.
- To ja pójdę pomóc dziewczynom- powiedziała Dan i zniknęła za drzwiami kuchni.
                     Po około 15 minutach wszystko było gotowe, a przekąski i napoje stały już na stole. Właśnie kończyliśmy grę. Hazz z Jul kontra Zayn z Nat… Walczyli o pierwsze miejsce. Wyglądało na to, że Haroldzik wygra… Ale w ostatniej chwili lokaty się zachwiał i glebnął na resztę grających…
- Ał!- jęknął Zay. Niestety był na samym spodzie tej „kanapki’’. Pośpiesznie pomogliśmy wszystkim wstać, ale pojawił się pewien problem, gdy mulat chciał sięgnąć mojej ręki…
- Ajjj! Nosz cholera! Jak boli!- krzyknął, krzywiąc się.
- Pokaż…- Mel błyskawicznie podeszła do niego i obejrzała jego rękę, gdy reszta stała oszołomiona.
- Możesz nią ruszać?- zapytała przyglądając się mu uważnie.
- Tak, ale to strasznie boli…- Zayn skrzywił się.
 -Na szczęście to nie złamanie, ale i tak musimy jechać do lekarza…- powiedziała.
- Dobra, choć pomogę ci wstać i się ubrać- pomogła mu i wyszli na zewnątrz.
- Zostańcie tu… To trochę potrwa. Jak zrobią mu badania zadzwonię do was- odezwała się. Widząc wzrok Harrego dodała…
- To nie twoja wina Hazz… To był wypadek…- powiedziała ciepłym tonem.
- Pomóżcie mu…- popatrzyła na Jul, która od razu zajęła się przerażonym Harrym, a Mel zniknęła. Było jeszcze słychać oddalający się samochód. Nikt się nie odezwał, ani nie poruszy. Nie wiedzieliśmy co zrobić ze sobą…
- Posprzątajmy ten bałagan- powiedziałem do wszystkich, ogarniając wzrokiem syf jaki zrobiliśmy podczas gry  w twistera. Zabraliśmy się do roboty i po jakiś 10- 15 minutach wszystko było tak jak powinno. Tylko Hazz był smutny, bo obwiniał się, że to przez niego…
- Harry, wiesz dobrze, że to był wypadek… W-Y-P-A-D-E-K! Każdemu mogłoby się to przytrafić i mógłby być  na twoim miejscu- pocieszałem go.
- Masz rację… Najważniejsze, żeby ręka Zayna nie była poważnie uszkodzona…- loczek uśmiechnął się lekko.
- Przecież Mel mówiła, że to na pewno nie złamanie… A uwierz mi ona zna się na tym- uśmiechnęła się pokrzepiająco Nat.
- A skąd ona wie kiedy ręka jest złamana?- zapytałem.
- Boo… Melody to gapa i często miewała takie wypadki…- powiedziała Vanessa.

- Ona gapą? Nie to niemożliwe… Odkąd się znamy nie mała żadnego wypadku…- zaprzeczył Liam.
- Ey! A wtedy co Mel wpadła na blondaska i rozwaliła sobie głowę?- przypomniałem.
- Nie przypominaj mi….- skrzywił się Nialler.
- Ale od tamtego czasu nic jej się nie przytrafiło…- wzruszył ramionami Hazz.
- No może nie przy was… Nie pamiętam żeby przynajmniej przez jeden dzień sobie czegoś nie zrobiła…- powiedziała July.
- Teraz się jej bardziej przyjrzymy…- Li popatrzył na mnie, loczka i Horana.
- Ale nie musicie od razu biec jej z pomocą…. Ona tego nie cierpi, woli sama dać sobie radę….- upomniała nas Vanessa.
- Jak myślicie? Długo przetrzymają Zayna w szpitalu?- zapytał Styles.
- To zależy… Skoro to nie jest złamanie to aż tak długo na pewno nie będą siedzieć w szpitalu- odparła po namyśle Danielle.
-  Mam nadzieję, że szybko wrócą do domu..- powiedziała Nat.
- Na pewno... - pocieszałem ją
- Ey! Która godzina?- zapytała Van.
- 00.00 a co?- zaciekawiłem się.
- Bo padam na twarz... Chyba idę się już położyć...- blondynka ziewnęła.
- Ok... To wy idźcie się położyć, a ja jeszcze idę coś przekąsić...- zaproponował Niall, głaszcząc się po brzuchu.
- Dobra żarłoku, to dobranoc!- zawołałem i poszliśmy na górę do swoich pokoi. Poszedłem do łazienki, wykąpałem się i poszedłem spać. Gdy już prawie zasypiałem, usłyszałem pukanie do drzwi...
- Luo śpisz?- usłyszałem znajomy głos.
- Nie... wejdź- odpowiedziałem. Do pokoju weszła Vans i gdy mnie zobaczyła to się zarumieniła, bo spałem w samych bokserkach.... Strasznie mi było gorąco, więc postanowiłem nie zakładać pidżamy.
- No co? Nie widziałaś chłopaka w samych bokserkach?- zrobiłem głupią minę, na co Vany się zaśmiała.
- Wiesz... Mam 2 braci, więc to akurat dla nie normalny widok...- wyszczerzyła się.
- Rozumiem... Co cię tu sprowadza o tej porze?- zapytałem.
- No bo, jaa właśnie nie mogę zasnąć... Cały czas coś mi przeszkadza... No i...- blondynka się zacięła.
- No i pytasz się mnie czy możesz spać razem ze mną?- dokończyłem za nią, domyślając się co chciała powiedzieć.
- Mhm- pokiwała głową, znów się rumieniąc. Słodko tak wyglądała.
- Jasne. Pakuj się- poruszałem flirciarsko brwiami i poklepałem miejsce obok siebie.
- Tylko na nic nie licz- zagroziła mi, a ja pokiwałem głową lekko zawiedziony.
Vanessa położyła się plecami do mnie i powiedziała...
- Dobranoc... I jeszcze raz dzięki-
- To sama przyjemność...- zaśmiałem się pod nosem, za co dostałem z poduszki.
- No dobrze, już nie będę- powiedziałem i poszliśmy spać.


           Wreszcie udało mi się dokończyć ten rozdział! Przepraszam, że piszę z takimi przerwami... Nie mam weny, ale dzięki mojej siostrzyczce mam pomysł co dalej;) Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i gorąco zapraszam do czytania nowego bloga mojej siostry: In the dark side of moon

10 komentarzy:

  1. Supcio, czekam na następny i coś czuję że Nialler spłaci długi rodziców Mel ^^ Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz po prostu cudaśnie ;)
    Wchodzenie przez okno było najlepsze ;D
    Pisz szybko. Mam nadzieję, że dodasz niedługo.
    Czekam na kolejny! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu ! Pis szybko kolejny ! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się twój blog. Ciekawa fabuła i fajnie to wszystko opisujesz. Mam tylko jedną malutką uwagę: zmień kolor czcionki jakbyś mogła, bo niezbyt wygodnie się czyta ;)
    Czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym wam przypomnieć o zasadzie dziesięciu komentarzy. 10 komów = nowy rozdział. Do roboty!
    A rozdział boski ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiaszczy! Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawaj kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisz szybko kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  10. Mega mega meeega , dawaj następny :**

    OdpowiedzUsuń