sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 3

                                          ~Louis~
           Co ja zrobiłem?! Jaki za mnie kretyn! Idiota, idiota, idiota!! Aaaaa! Zaraz zwariuję!
- Nie smutaj! Lou... Będzie dobrze- pocieszał mnie Harry. Uwielbiam go... Jest jak młodszy brat, którego nie mam, a zawsze chciałem mieć... Rodzice się starali, ale z tego wyszły same siostry i to 4! Ale kocham je mimo wszystko.
- Jak chcesz to pomogę ci spłacić rachunek Nialla...- zaproponował loczek.
- Jesteś super, ale sam się w to wpakowałem, więc muszę sobie poradzić... Dzięki, świetny z ciebie przyjaciel!- powiedziałem.
- Nie ma za co- Hazza uśmiechnął się i zrobiliśmy miśka. Coś mi się wydaje, że będę musiał użyć karty kredytowej. Już jesteśmy...Ok, dam radę.
-Nando's! Nando's!- darł się Niall. Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsce. Dostajemy menu. Podchodzi kelner.
- Co sobie państwo życzą?-zapytał.
- Hmmm... Ja poproszę sałatkę grecką z kurczakiem i sok jabłkowy- powiedział Liam.
- A ja pstrąga z grilla, z frytkami i cola- zamówił Zayn.
-Poproszę filet z kurczaka z ziemniakami i sok pomarańczowy...A ty Louis?- zapytał mnie Harry.
- Hmm... Ja chyba nie jestem głodny- ale nagle zaburczało mi w bruchu.
- Lou na pewno? Przecież słychać, że jesteś głodny- powiedział Styles maminym tonem.
- Zjedz coś...Mówię ci..- powiedział z uśmiechem Niall.
- Ok. Niech wam będzie. To poproszę to samo co Harry- powiedziałem.
- A ty Niall?- zapytałem ze strachem w oczach.
- Hmmm... Tyle tego, że nie wiem na co się zdecydować... Najchętniej wybrałabym wszystko z karty...- powiedział , zastanawiając się. Ja zacząłem się krztusić sokiem, który już mi podano, a reszta chłopaków popatrzyła na blondyna wybałuszając oczy. Po chwili dodał.
- Ale nie zjem wszystkiego, więc poproszę pierś z kurczaka z frytkami i wodę mineralną- popatrzył na kelnera czy już wszystko zapisał.


 
                                             ~Niall~
             Wszyscy popatrzyli na mnie, jak na kosmitę...
- Tylko tyle? Nic więcej?- zapytali chórem zszokowani chłopcy.
- Tak, to wszystko- i spojrzałem się na nich.
- Niall na pewno? Nie będziesz głodny?- popatrzył na mnie Lou z nadzieją.
- Oczywiście, że będę, ale nie chcę żebyś zbankrutował, skoro płacisz za mnie- wyszczerzyłem się.
- Niall! Kocham cię!- wydarł się Louis i mnie uścisnął. Wszyscy w  restauracji popatrzyli na nas zdziwieni. A cały zespół zaczął się śmiać.
- Wiem, wiem, że jestem zajebisty...-poruszałem śmiesznie brwiami.
-I do tego bardzo skromny- dodał Zayn, przewracając oczami.






                                         ~Melody~
              Podjeżdżamy długim podjazdem pod dom cioci Eli...Yyy..Beth. Już prawie widzę dom, gdy nagle okazuje się, że to wielka willa! Jestem w szoku!
- Beth... To twój dom?- popatrzyłam na nią z nadzieją.
- Tak... Podoba ci się?- zapytała niepewnie.
- Tak! Jest idealny!- ucieszyłam się, ale musiałam o coś zapytać.
- Hmm..Beth czym się zajmujesz?- spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Jestem kreatorką mody, plus redaktorką magazynu mody- odpowiedziała ciocia.
- Wow! To nie samowite... Muszę do ciebie częściej przejeżdżać- wyszczerzyłam się. 
              Przez drogę do domu Elizabeth zaprzyjaźniła się z nią. A podróż trwała tak około godzinę, przez korki.
- Haha! Z chęcią przyjmę twoją propozycję-uśmiechnęła się.
- Choć na to nie wygląda, mam mało gości...Bo kładę się tak ok. 17- powiedziała z powagą.
- A ja myślałam, że pójdziemy na jakąś imprezę- posmutniałam, a Elizabeth zaczęła się śmiać. Nie wiedziałam o co chodzi...
- Oczywiście, żartuję... Uwielbiam imprezy!- wyszczerzyła się i razem wybuchnęłyśmy śmiechem. 
              Zwiedziłam dom...Jest piękny!! Wielkie pomieszczenia, świetnie udekorowane. A mój pokój.. Mmmm... I wielka garderoba.. Do głowy przychodzą mi tylko dwa słowa, aby to wszystko określić... ME GUSTA!
                                
                             Dwie godziny później 
            Wreszcie rozpakowana. Uff... Trochę to mi zajęło... Co do pokoju, jest ogromny! Wielkie, wygodne łóżko, na którym zmieszczą się co najmniej trzy osoby jest tylko dla mnie! I mam własną łazienkę! Z wielką wanną, z funkcją jakuzzi! Chyba już NIGDY nie wyjdę z tego pokoju! A garderoba....Jak ją zobaczyłam to myślałam, że umarłam i jestem w niebie... Ale jednego nie rozumiem... W środku były ciuchy... I to nie byle jakie, tylko oj Chanel, Gucii itp! Sprawdzam rozmiary ubrań...WOW! Czy te rzeczy są dla mnie? Muszę się tego dowiedzieć...Pobiegłam czym prędzej poszukać cioci. Znalazłam ją w wielkiej kuchni.
- I jak podoba się pokój?- zapytała Elizabeth.
- Jest świetny! Nawet w marzeniach takiego nie miałam!- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Bardzo się cieszę...- odpowiedziała z ukrywaną ulgą.
- Beth mam jedno pytanie.. W garderobie jest coś co mnie zszokowało...
- Co takiego?- spytała z nutą zdziwienia.
- Kogo są te ciuchy?- zapytałam z nadzieją.
- A kto w nim mieszka?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
- No.. Ja- odparłam, nie wiedząc o co chodzi.
-Więc?-
-Więc co?- już całkowicie zgłupiałam.
-Więc te rzeczy są twoje..-podpowiedziała.
- Ale... Jak to?- byłam całkowicie zszokowana.
- No... Bo myślałam, że na początku się nie zaprzyjaźnimy, więc to był mój plan B...-odpowiedziała nieśmiało.
- Przekupienie mnie?- zapytałam, unosząc brew.
- Tak- odparła, załamując głos.
- Oj... Jak mogłaś tak zrobić...-udawałam zawiedzioną.
- Przepraszam, myślałam, że to dobry pomysł..- powiedziała już całkiem zdenerwowana i załamana.
- Bo był..- zaczęłam się śmiać, widząc jej minę. Chwilę później ciocia zrozumiała, że żartowałam i obydwie śmiałyśmy się.
- Ale naprawdę są moje??- zapytałam, nadal nie wierząc.
- Tak- Beth się wyszczerzyła.
- Bardzo się cieszę, ale nie mogę ich przyjąć... Pewnie kosztowały fortunę...-powiedziałam smutno.
- Melody...Wiesz gdzie pracuję...Dzięki temu załatwiłam te ciuchy całkowicie za darmo...A wiem o stanie pieniężnym twoich rodziców i chciałam wam jakoś pomóc..- uśmiechnęła się ciepło. Przytuliłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam i podziękowałam. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście.Coraz bardziej mi się tu podoba....
- To jak..Chętna na pokaz mody??- zapytała, szczerząc się.
- Tak!- wydarłam się i pobiegłam do swojej garderoby.






















                To tyle;) Sama jestem zdziwiona, że dodałam już 3 rozdział... I to w drugi dzień!!! ;D
Przepraszam za wszystkie błędy...Dziękuję jeszcze raz Oli i Kindze, że mnie przekonały do pisania bloga... Kocham was!!!! ; ***

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ! Fajna ta ciocia i dziana :d Też bym chciała taki pokój i takie rzeczy :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten rozdział. Taka garderoba, te wszystkie ciuchy...awwww ;). Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
    http://when-i-look-at-you-onedirection.blogspot.com/
    Wpadniesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 Takiego pokoju to ja jej zazdroszczę ;D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne opowiadanie =D
    Czekam na następny rozdiał i powodzenia w dwalszym pisaniu x3

    OdpowiedzUsuń
  5. I ♥ Big Red Bus ;d;d
    Rozdział cudowny i wciąż czuję niedosyt ;d Na kartkach te rozdziały wydawały się dłuższe xd
    Jakim prawem sie pytam tak musiałam maltretować mojego Tomlinsonka ?! Proszę go zostawić, bo użyję przemocy xd
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziuu ! Przy tej garderobie i pokoju wymiękłam ! Haha nie mogłam ze śmiechu w tym Nando's ..:D Rozdział mega ! < 3

    OdpowiedzUsuń