~Niall~
Biegłem za Melody, która starała
się uniknąć kontaktu z brukselkami.
- Zaraz cię dorwę i wtedy zjesz te przepyszne warzywo!-
powiedziałem, machając nad głową jarzyną.
- Nigdy! Po moim trupie!- odparła Mel z uśmiechem na twarzy.
Zaczynałem się coraz bardziej męczyć tym bieganiem po całym domu, ale był jeden
plus… A mianowicie, ona też się męczyła. Kiedy już nie dawała rady i leżała z
zadyszką na ziemi, ja ostatkiem sił podszedłem do niej i z złowrogim uśmiechem
zapytałem…
- Głodna?- podniosłem brew, poruszając warzywem.
- Nie! Proszę!- wyszeptała, nie mając wystarczająco sił by
normalnie odpowiedzieć.
- A co dostanę w zamian?- popatrzyłem na nią, wyczekując
odpowiedzi. Szatynka chwilę się zastanawiała.
- Hmmm… Może chcesz marchewkę?- zapytała.
- Nie… Ja nie Louis żeby cały czas chrupać marchew- pokręciłem
przecząco głową z uśmiechem na twarzy.
- No to co chcesz?- popatrzyła na mnie z lekkim przerażeniem
w oczach.
- Przecież to oczywiste! Wiesz bardzo dobrze czego chcę…-
poruszałem flirciarko brwiami.
- Nieee? Nie wiem czego chcesz- powiedziała, udając głupią.
- To jasne jak słońce, że chcę całusa- pokazałem jej język, a
ona się uśmiechnęła.
- A co jeśli go nie dostaniesz?- droczyła się ze mną.
- To przygotuj się na brukselkę!- zaśmiałem się złowieszczo.
- W takim razie nie mam wyboru…- westchnęła i mnie
pocałowała. Nie wiem jak ona to robi, ale za każdym razem gdy się całujemy
kręci mi się w głowie i chcę jeszcze… Mel jest niesamowita. Jak ja się cieszę,
że jesteśmy razem, ale chciałbym gdzieś z nią pojechać. Na jakąś wycieczkę albo
coś. Muszę pogadać z chłopakami, może oni też będą się na to pisać i gdzieś
pojedziemy. Ale tym zajmę się później.
- Co robimy?- zapytałem, wstając z ziemi.
- Hmmm… Nie mam pojęcia, może coś reszta wymyśli- powiedziała
Melody.
- Ja osobiście bym coś zjadł…- poklepałem się po brzuchu,
czując znajome ssanie.
- Oj ty żarłoku ty- Mel popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Ale twój?- popatrzyłem na nią z niewinną minką.
- Oczywiście kocie- szatynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej
i pocałowała mnie w kącik ust. Poszliśmy do kuchni gdzie cała nasza paczka
siedziała jeszcze zajadając śniadanie. Wszyscy oprócz Louisa…
- Gdzie Boo Bear?- zapytała Mel.
- Powiedział, że musi coś sprawdzić na kompie i, że za chwilę
wróci- odpowiedziała Vanessa, zajadając kanapkę. Ukradkiem usiadłem obok niej i
zwinąłem jej jedną.
- No ej!- zawołała.
- Nie fefkadzaj mi fedy jem…- powiedziałem z pełną buzią.
- Jesteś mi winny kanapkę… Ty żarłoku jeden- Vans wytknęła mnie palcem, mrużąc oczy.
- No ok, niech ci będzie, ale później- mrugnąłem do niej.
- Ehh… Niech ci będzie, ale pozwalam ci na to tylko dlatego,
że jesteś z moim Meluś- uśmiechnęła się szeroko, wypowiadając ostatnie słowa.
- Tak, tak ja ciebie też..- zawołała Mel zza lodówki, w
której szukała jakiegoś soku. Wszyscy siedzieliśmy, powolnie przeżuwając
kanapki gdy nagle Lou wbiegł do kuchni z wyszczerzem na twarzy.
- Mam dla was świetną wiadomość!- Loui skakał jak królik,
który zjadł za dużo marchewek, choć u niego może to być nie możliwe. Przedawkowuje
marchewki, a później mu odwala na maxa, ale za to go uwielbiamy, za to, że jest
takim świrem.
- O co chodzi? Kupiłeś 3 marchewki w cenie jednej czy co?-
zapytał znudzony Zayn.
- Skąd wiedziałeś?- szatyn spojrzał na niego zdziwiony- Ale
nie o to chodzi… Jedziemy na wycieczkę!!- wydarł się uradowany.
- Ale gdzie?- zapytała
Jul, zaciekawiona jego słowami.
- Na wieś, do mojej rodziny!- Louis zaczął tańczyć jakieś
wygibasy, które pewnie miały oznaczać jego radość.
- Ale wszystko ustalone? Z menagerem też?- zapytał Liam.
- Tak tatuśku wszystko ustalone, nie musisz się martwić-
merchewkożerca machnął ręką i popatrzył na nas.
-No ale dlaczego się nie cieszycie? – popatrzył na nas
smutny.
- Bo nadal jesteśmy w szoku…- odpowiedziała mu Nat.
- Ale czemu?- zapytał, jak 5-latek.
- Bo nie możemy uwierzyć, że ty coś zorganizowałeś… I to
sam!- powiedział Harry, za co dostał od Lou po głowie.
- No ała mówiłem prawdę- powiedział loczek, masując obolałe
miejsce.
- Tak wszystko załatwiłem. Samiuteńki- Louis wypiął dumnie
pierś, a my zaczęliśmy wiwatować i skakać z radości.
- Jedziemy na wycieczkę! Wycieczka! Wycieczka! Yeah!-
darliśmy się w niebogłosy.
- Ale co tu się dzieje?- zapytała ciocia Mel, wchodząc
zaspana do kuchni.
- Jedziemy na wycieczkę!- wydarł się Lou, ale nagle
spoważniał.
- Droga Beth… Czy możemy zabrać dziewczyny by nam
towarzyszyły podczas wycieczki na wieś do mojej rodziny, która trwać będzie
około 10 dni. Obiecuję, że dziewczyny będą pod dobrą opieką i włos im z głowy
nie spadnie- powiedział Louis, przykładając rękę do piersi.
- Czyli, że mam wolny dom na 10 dni, bez żadnych krzyków i
wyścigów po korytarzach?- Beth popatrzyła na niego zamyślona.
- Tak- potwierdził, patrząc zagubiony na dziewczyny, a one
tylko wzruszyły ramionami, szczerząc się do siebie.
- W taki razie zgadzam się- powiedziała i uścisnęła mu dłoń.
- Jupi!!- wykrzykiwały dziewczyny.
- Lou
kochamy cię!!!- wydarły się i wskoczyły na biednego Boo Beara.
- Jauć!-
powiedział Hazza, krzywiąc się na widok przygniecionego Tomlinsona.
- Z jednej
strony zazdroszczę Lou tego, że dziewczyny tak na niego lecą, ale z drugiej to
nie chciałbym być zgnieciony przez 4 dziewczyny…- loczek skrzywił się jeszcze
bardziej. Od razu płeć piękna spojrzała na niego z pod byka.
- Czy ty
przypadkiem nie sugerujesz, że jesteśmy grube?- zapytała najmniejsza z nich
wszystkich, oburzona Jul.
- Nie skądże
znowu- Styles podniósł ręce w obronnym geście.
- No mam
nadzieję- wytknęła go Nat.
- No to jak
już emocje zastały opanowane, to chciałbym wiedzieć kiedy wyjeżdżamy?- zapytał
Liam.
- Hmmm…
Spakujemy się, zrobimy szybkie zakupy, droga będzie trwała…- wyliczał po cichu
Lou.
-
Myślę, że tak gdzieś około jutra popołudniu?- popatrzył na nas, z wyczekującą
miną.
- Może być.
Ok. Powinno mi pasować- usłyszał odpowiedzi.
- To
wszystko ustalone… Muszę tylko powiadomić moją ciotkę, kiedy przyjedziemy i
będzie świetnie!- zawołał, i wszyscy razem poszli do salonu.
- Nuuudzi mi
się. Co robimy?- zawył Harold, siadając na kanapie.
- Jakieś pomysły?-
zapytałem.
- Hmmm… Może
pogramy na konsoli? Pogoda nie jest dzisiaj za ciekawa na spacer czy coś w tym
stylu…- zaproponowała Mel.
- Spoko… To jak
się dzielimy? Dziewczyny kontra chłopacy?- zapytał Zayn.
- Ok, ale pamiętajcie
z nami nie wygracie- powiedziała, pewna siebie Vans.
- Tsaa i co
może jeszcze frytki do tego?- powiedział kpiąco mulat.
- Ale, żeby
później nie było, że oszukiwałyśmy…- Melody wzruszyła ramionami.
- Nic
takiego się nie stanie, bo przegracie!- wydarł się Lou. Gra rozpoczęła się. Na
pierwszy odstrzał poszedł Hazz i Jul. Walka była wyrównana, gdy nagle bohaterka
July odskoczyła i skoczyła w górę, wykonała salto i z całą swoją siłą uderzyła
z głowę postaci Harrego. Chłopak był tak zaskoczony, że tylko patrzył z otwartą
buzią na ekran, na którym widniał napis „Game over”.
- A-a-a-a-ale
jak to?- jąkał się zdziwiony Styles.
- N-n-n-n-normalnie-
przedrzeźniała go Jul.
- Nie martw
się to dopiero pierwsza runda… Kto następny?- zapytał Loui, pocieszając loczka.
- To może
teraz Nat i Zayn?- zaproponowałem.
- Spoko-
powiedzieli chórem i zajęli miejsca przy konsoli. Znów walka była wyrównana, ale w pewnym momencie Zayn zaczął
wygrywać… Gdy Zayn miał dokonać ostatecznego uderzenia, Mel zawołała do niego…
- Zayn!
Twoja fryzura!- krzyknęła.
- Co jest z
nią nie tak?- powiedział i od razu pobiegł do lustra. Nataly wykorzystała
szansę i pokonała swojego rywala. Z okrzykiem radości dziewczyny przybiły sobie
piątkę.
- Ey! To nie
fair! Tak nie można!- oburzył się Harry.
- My tak
możemy! Bo jesteśmy słabsze…- July wytknęła język. Harry usiadł na kanapie
robiąc nadąsaną minę.
- Szczerze
to nie było fair- powiedziałem do Mel. A ona zrobiła skruszoną minę.
- No dobra…
Zrobimy tak. Jedna para nie będzie musiała grać i jedna wygrana automatycznie
przechodzi do chłopaków czyli mamy teraz 2:2. Może tak być?- zapytała patrząc
na wszystkich.
- Ok, ale
kto nie będzie grał?- zapytał Louis.
- To może ja
i Danielle? My tak czy siak właśnie mieliśmy wam powiedzieć, że chcieliśmy
wyjść, bo potrzebujemy kilku rzeczy na wyjazd…- uśmiechnął się Payne.
- No dobra…
Ale jeśli możecie to może zrobicie ogólne zakupy na jutro?- zapytałem.
- No spoko,
tylko zróbcie listę zakupów- powiedział i zaczął razem z Danielle szykować się
do wyjścia. Po 5 minutach lista była gotowa, ale nie obeszło się bez marchewek,
żelek i nutelli, które było dla niektórych bardzo potrzebne.
- Dobra to
gramy dalej?- zapytałem.
- Ok, ale bez oszukiwania- uprzedził nas
Harry. Tym razem grali Vans i Lou. Grali chyba z 15 minut, co chwilę się
przepychając, śmiejąc się i komentując swoje ruchy. Wreszcie wygrała Vans.
Teraz przyszła kolej na mnie i Mel. Ustawiliśmy się na miejscach, mierząc się
wzrokiem.
~Melody~
Mierzyliśmy się wzrokiem, jak bokserzy
przed walką. Lecz po chwili zaczęliśmy się rozśmieszać. Byłam popłakana ze
śmiechu, widząc miny Nialla.
- Ty świrze
ty!- zaśmiałam się.
- Dobra,
skończycie już? Ja chcę w końcu dowiedzieć się kto wygra- powiedział Harold ze
znudzoną miną. Zaczęliśmy grę. Ostatnia runda, wszyscy patrzyli na nasze ruchy
z napięciem, a ja z Niallerem, śmialiśmy się w najlepsze… Nasze pozy przy
graniu były obłędne. Pierwszą rundę wygrałam ja, za co dostałam wiwat od
dziewczyn, a blondasek wyzywanie od chłopaków. Drugą rundę wygrał Horan, więc
na razie był remis… W czasie trzeciej dawałam z siebie wszystko. Nagle blondas
zawołał…
- Czas!
Potrzebuję czasu! Żądam o przerwę!- zawył.
- Ok.. Niech
ci będzie- spauzowałam grę i popatrzyłam na niego wyczekująco. Niall w jednej
chwili zniknął za drzwiami kuchni, a w drugiej już był z powrotem, trzymając w
ręce czekoladę.
- To
wszystko głodomorze?- zapytałam, śmiejąc się.
- Tak. Yyyy…
Jeszcze nie- powiedział, podchodząc do mnie.
- Co byś
chciał?- spojrzałam na niego, podnosząc jedną brew.
- Chciałem
się zapytać, czy wynik tej gry nic nie zmieni w naszych stosunkach…- powiedział
całkiem poważnie, czym mnie całkiem zatkał. Nie wiedziałam co powiedzieć, tylko
stałam tak przed nim patrząc na niego osłupiale.
- No nie, a
miałoby coś zmienić?- spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Nie, tak
tylko pytam… Ostatnio też trochę dziwnie się zachowujesz, ale musiało mi się
coś zdawać…- chłopak wzruszył ramionami, patrząc na mnie uważnie. O Jpdl!
Czyżby on coś wiedział o mojej przeszłości? Chyba nie, przecież nikomu o tym nie mówiłam po za dziewczynami, ale one
by nie wygadały… Nie są takie.
- Mhm…-
powiedziałam- To wszystko?- zapytałam, starając się zachować normalnie.
- Nie… A
uścisk na szczęście?- popatrzył na mnie z niewinną minką.
- Niall…-
zaczęłam, a on nadal się tak na mnie patrzył.
- Ale... Ehh
na dobrze- poddałam się, wiedząc, że on tak może godzinami. Podeszłam do niego
i go przytuliłam. Niall odwzajemnił uścisk w wielkim wyszczerzem. Staliśmy tak
przez chwilę, aż wpadłam na pewien pomysł. Chodziło o już otwartą czekoladę,
którą chłopak cały czas trzyma w ręce tuż przy mojej twarzy… Uśmiechnęłam się
złowieszczo i ugryzłam wielki kawałek słodkości. Blondas był zaskoczony.
- No Ey!-
zawołał oburzony.
- Mniam…-
oblizałam resztkę czekolady z ust, a potem szeroko się uśmiechnęłam.
- Osz ty!
Jak mogłaś zjeść moją czekoladę?!- Horan się wkurzył.
- Normalnie,
a po za tym to masz tam jeszcze kawałek- wzruszyłam ramionami.
- To nawet
nie jest jedno kostka! Pożałujesz tego!- wytknął mnie palcem i z zawziętą miną
złapał pada od konsoli.
- Koniec
przerwy!- zawołał i włączył grę, musiałam szybko wziąć swojego pada, bo blondyn
już szykował się do pierwszego ataku. Byłam zaskoczona, zaciekłością z jaką
Niall atakował moją postać, ale odpierałam za każdym razem ciosy.
- Niall
wygra!- usłyszałam głos Harrego.
- Nie
prawda! Nie widzisz jak Mel odpiera jego atak?- powiedziała, zdenerwowana Jul.
- Zakład, że
Nialler wygra?- loczek zapytał szatynkę.
- A o co?-
July spojrzała na niego zacięcie.
- Jeśli
Niall wygra będziesz musiała zrobić wszystko o co cię poproszę- powiedział
Styles.
- A jeśli
Mel wygra, będziesz musiał zrobić to samo tylko, że dla mnie- dziewczyna
wyciągnęła rękę w stronę lokatego.
- Zgoda!-
powiedział i złożyli sobie uścisk dłoni, który Lou przeciął. Teraz Jul zaczęła
tak mnie dopingować, że nie słyszałam własnych myśli. Po prostu darła mi się do
ucha.
- Teraz! W
górę! No mówię, że w dół! Obrona! Obrona! Broń się! Mel! Co ty robisz?-
krzyczała. Coraz bardziej mnie wkurzała, przez co nie potrafiłam się skupić na
grze.
- Jul
zamknij tą swoją japę, bo inaczej prze…- i nie zdążyłam dokończyć, bo
usłyszałam tylko znany dźwięk i na ekranie wyświetlał się napis: „ Player Niall
won! Player Mel lose!”.
- …gram. Ja
pierdolę!- mruknęłam upuszczając pada na ziemię. Spojrzałam wkurzona na July.
- Ups!- pisnęła
podnosząc ręce w obronnym geście. Chłopaki zaczęli wiwatować. Darli się,
skakali. A na końcu podnieśli blondasa i zaczęli go podrzucać…
- Niall!
Niall! Niall!- darli się, że chyba w każdym zakamarku tego domu było ich
słychać.
- Masz kurna
swoją obronę!- spojrzałam morderczym wzrokiem na July, która patrzyła na mnie
jak małe dziecko, które coś zbroiło. Coraz bardziej wkurzała mnie ta sytuacja…
-Wy-gra-li-śmy!
Jesteśmy mistrzami!- darli się chłopacy w niebogłosy.
-
Uprzedzałem was, że jesteśmy lepsi!- powiedział Hazza z kpiącym uśmieszkiem.
- A spadaj
psycholu!- odgryzłam mu się.
- Ach tak?
Nie umiemy przegrywać? Co? Luzerka!- zaczął się ze mną kłócić.
- Ja?! No
chyba cię pojebało… Nikt nie potrafi tak przegrywać jak ja… Tylko nie luzerka
pedale!- coraz bardziej mnie wkurzał.
- Pedale?
Kretynka!
- Idiota!
-
Przychlast!
- Idź marnuj
powietrze gdzie indziej pierdolnięty debilu!- wydarłam się, w tym momencie
wszyscy skupili na nas swoją uwagę.
- Weź się
ogarnij… To, że masz problemy w rodzinie nie znaczy, że możesz wyżywać się na
mnie!- Harry wykrzyczał mi w twarz i dopiero po czasie zdał sobie sprawę co
powiedział. W tym momencie nie wytrzymałam… Oczy zaszły mi łzami.
- Mel… Ja
nie…- zaczął się tłumaczyć.
- Och odpuść
sobie!- wydarłam się i rozejrzałam się. Wszyscy odwracali wzrok… Czyli wszyscy
już wiedzą! Świetnie! Zwróciłam się do dziewczyn…
- Dziękuję,
że rozpowiadacie wszystkim dlaczego tutaj przyjechałam… Tylko tego mi
brakowało, żeby inni się nade mną użalali. Naprawdę świetne z was przyjaciółki.
Najlepsze kurwa na świecie!- wykrzyczałam i wybiegłam z domu, nie mogąc patrzeć
na ich twarze. Wszyscy mieli w oczach tylko i wyłącznie żal… Oczywiście
skierowany do mnie. Między innymi dlatego właśnie chciałam uciec z domu.
Biegłam na oślep, bo przez łzy praktycznie nic nie widziałam. Biegłam tak długo
na ile mi sił wystarczało. Byle jak najdalej od nich. Co teraz zrobię? Przecież
każdy teraz się będzie na de mną litował. O ile już tego nie robili. Muszę nad
tym wszystkim zastanowić. Gdzieś gdzie będę miała wystarczająco dużo spokoju by
pomyśleć co dalej zrobię… Czy znów uciec od przeszłości i wyjechać? Nie, nie
potrafiłabym. Straciłabym Nialla, przez co serce by mi chyba pękło. Nie wiem…
Muszę pomyśleć, ale na razie nie chcę ich wszystkich widzieć. Najgorsze jest
to, że zamiast zapytać się wprost, to oni dowiadywali się o tym po kryjomu.
Jestem ciekawa jak długo chcieli to przede mną ukrywać.
Heeeej wam! :D Chciałam przeprosić, że tak długo nie pisałam, ale mam teraz duuużo nauki i trochę z czasem jest problem... Ale żałuję za wszystkie grzechy i proszę o wybaczenie ;p Myślę, że teraz trochę pokombinowałam... Ale wszystko się z czasem wyjaśni;) Mam nadzieję, że się spodoba....
Black-Berry
Heeeej wam! :D Chciałam przeprosić, że tak długo nie pisałam, ale mam teraz duuużo nauki i trochę z czasem jest problem... Ale żałuję za wszystkie grzechy i proszę o wybaczenie ;p Myślę, że teraz trochę pokombinowałam... Ale wszystko się z czasem wyjaśni;) Mam nadzieję, że się spodoba....
Black-Berry
Czekałam tyyyyle na rozdział ! Jak dobrze , że just jest :D Jest świetny, proszę pisz częściej , ale rozumiem .. szkoła ;/ ehh
OdpowiedzUsuńdo następnego ; *
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoski! Tylko szkoda, że musiałam tyle czekać na ten rozdział.
OdpowiedzUsuńStrasznie się śmiałam czytając jak oni grali w tę grę.
Dodawaj częściej. Rozumiem, że szkoła i w ogóle :)
Czekam na nexta! :) xxx
Rozdział mego cudowny! :)
OdpowiedzUsuń- A-a-a-a-ale jak to?- jąkał się zdziwiony Styles.
- N-n-n-n-normalnie- przedrzeźniała go Jul.
Haha nie mogę ze śmiechu xd
Biedna Mel :c Mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewać i wybaczy im to.
Czekam na nexta z mego niecierpliwością!
Dodaj szybko! ;)
PS. Do czytających: streszczać się! Musimy zebrać te 10 komentarzy!
Hazz ty dupku ! jak mogłeś?! ale mu się dostanie... ooo czuje to w kościach :D
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to mam dla ciebie nominacje ! więc kochana wejdź na http://love-is-whenever.blogspot.com/ i ma być uśmiech :D
Witam xD
OdpowiedzUsuńNominuję cię do konkursu Libster Award ( chyba tak to sie pisze? :P )
Pytania na moim blogu w krótce xD
nominowałam cię do Libster Award :D
OdpowiedzUsuńpytania na blogu
http://love-onedirectionn.blogspot.com
Pisz,pisz i jescze raz pisz ; ) Mam nadzieję, że nasępny będzie szybciej. ~JmK
OdpowiedzUsuńDaaaaaaaawaj następny! Już nie mogę się doczekać tego wyjazdu do rodziny Lou! Jejku, jejku, jejku! xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Mel im to wybaczy!
Czekam na nexta! xxx
nominowana do libster award ;3
OdpowiedzUsuń--> you-always-in-my-heart.blogspot.com
Ogólnie blog świetny, uwielbiam go czytać.
OdpowiedzUsuńBył on zawsze spokojny i nie podoba mi się to, że pojawiają się wulgaryzmy. Szczególnie, że nie pasują do postaci Mel.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na http://live-truth-love.blogspot.com, jeśli nas nie czytasz również zapraszam, myśle, że ci się spodoba, obserwuj, komentuj, wyrażaj swoją opinię,z góry przepraszam za spam. xx - Molly
OdpowiedzUsuń